Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ministerstwie pracy mówią, że nie będzie kar dla przedsiębiorców

Henryka Bednarska 0 95 722 57 72 [email protected]
- Zrobimy wszystko, żeby przepis nie był dotkliwy dla małych firm - mówi  minister pracy Jolanta Fedak
- Zrobimy wszystko, żeby przepis nie był dotkliwy dla małych firm - mówi minister pracy Jolanta Fedak
Resort pracy już chce zmiany ledwo co przyjętych przepisów o inspektorze przeciwpożarowym w firmach. Rozmawia ze strażakami. - Można było dogadać się szybciej, obyłoby się bez zamieszania - powiedziała nam minister Jolanta Fedak.

To ministerstwo wprowadziło zmianę do Kodeksu pracy, a Sejm ją przyklepał. Od 18 stycznia w każdej firmie, która zatrudnia choć jedną osobę, pracodawca ma wyznaczyć odpowiedzialnego m.in. za ochronę przeciwpożarową. Taki ktoś musi mieć co najmniej średnie wykształcenie i ukończone szkolenie inspektora ochrony przeciwpożarowej. Pisaliśmy o tym w piątek w tekście pt. "Fryzjer też musi zostać strażakiem".

Unia: przepis albo kara
Nowy przepis wprawił przedsiębiorców w osłupienie. W Lubuskiem dotyczy on 31,5 tys. firm. - Nie wiem, gdzie są szkolenia. Zadzwoniłam do straży, inspekcji pracy. Nikt nie wiedział. To żenujące - powiedziała nam wczoraj właścicielka firmy z Zielonej Góry, która zatrudnia dwóch pracowników. Inni narzekali na koszt szkolenia: od 1,4 tys. zł w górę.

Wczoraj rozmawialiśmy z minister pracy, zielonogórzanką Jolantą Fedak. Unia Pracy zarzuca jej, że przepis wprowadzono, by dać zarobić strażakom ochotnikom, na czele których stoi Waldemar Pawlak, czyli partyjny przełożony pani minister z PSL. - To idiotyzm i potwarz. Nic nie stało się nagle, przepis wprowadziliśmy zgodnie z unijną dyrektywą. Zrobiliśmy to po czterech latach dyskusji z Unią Europejską. W tym terminie, bo inaczej groziłaby nam kara finansowa - powiedziała nam Fedak.

Zapytana, kto ma prowadzić szkolenia, minister powiedziała, że... ich nie organizuje. Prowadzi je straż pożarna. - Zapis w kodeksie nas zaskoczył - przyznał Paweł Frątczak, rzecznik komendy głównej PSP. W rozmowie z nami stwierdził, że w latach 2004-07 ich cztery szkoły i ośrodki szkolenia w komendach wojewódzkich przeprowadziły kurs dla 4.060 osób. I ta liczba zaspokajała potrzeby rynku.

- W Lubuskiem jest ponad 30 tys. firm - mówimy.
- To kilka lub kilkanaście lat szkolenia - zauważa rzecznik.
Na razie kolejki w szkołach i ośrodkach sięgają od kilku miesięcy do dwóch lat.

Minister: inne szkolenie

Ministerstwo pracy rozmawia teraz ze strażą o złagodzeniu wymagań wobec przyszłych inspektorów (czyli: kurs i co najmniej średnie wykształcenie). - Może część szkolenia przeciwpożarowego będzie mogła odbywać się w ramach bhp. Żeby nie było kosztów, szczególnie dla małych przedsiębiorstw. Co nie oznacza, że Petrochemia Płock nie będzie musiała mieć inspektorów. Nie dajmy się zwariować - mówi Fedak.

Pracuje nad tym specjalny zespół. Jego wnioski mają jak najszybciej trafić do Sejmu.
- Niech przedsiębiorcy nie obawiają się nowego przepisu. Uczynimy wszystko, żeby w tym roku nie był dotkliwy dla małych firm - zapewnia nas minister. - Rozmawiałam z głównym inspektorem pracy, by nie karano pracodawców za nierespektowanie przepisów, a raczej stosowano prewencję. I inspektor się zgodził.

CZYTELNICZKA PYTA

- Mój mąż zatrudnia w firmie na część etatu zawodowego strażaka. Czy on też musi przejść szkolenie na inspektora? - pyta Czytelniczka z Głogowa.
Paweł Frątczak, rzecznik komendy głównej PSP: - W myśl przepisów, inspektorem jest taka osoba, która ma kwalifikacje lub wykształcenie z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Strażak zawodowy na pewno spełnia te wymogi. Strażak ochotnik - nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska