Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Mościcach koło Witnicy 24-latek wpadł po szyję do kadzi z gorącą wodą

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
- Ma poparzone 90 proc. powierzchni ciała, jego stan jest bardzo poważny - mówi Sławomir Konieczny z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

To był wypadek przy pracy. Policja informuje, że doszło do niego w środę po 14.00 w miejscowym punkcie obróbki drewna w Mościcach (mała wieś nieopodal Witnicy). S. Konieczny opisuje, że do tragedii doszło przypadkiem, podczas impregnacji drewna.

Wystarczyła chwila

- Ekipa pracowników wsadzała ciężkie bale do kadzi z gorącą wodą. Musiała mieć przynajmniej około 80 stopni. Po namoczeniu były wyciągane - opisuje policjant. I właśnie najpewniej w tym momencie jedna z bali niefortunnie uderzyła lub zaczepiła 24-latka, a ten wpadł do kadzi z wodą. Udało mu się utrzymać na powierzchni jedynie głowę. - Współpracownicy dali radę go wyciągnąć, oblewali go zimną wodą, jednocześnie szykowali się do przewiezienia go do szpitala w Kostrzynie - opowiada S. Konieczny.

Wiemy, że poparzony ledwie tę trasę przeżył, dlatego lekarze w Kostrzynie natychmiast zdecydowali się o wysłaniu go do specjalistycznej placówki. Przyleciał helikopter, który przetransportował 24-latka do placówki w Gryficach.
- Jest tam pod opieką najlepszych specjalistów. Ma poparzone 90 proc. powierzchni ciała, jego stan jest bardzo poważny - mówi Konieczny.

Wiemy, że ranny jest z Kamienia Wielkiego. Wiemy też, że podczas straszliwego wypadku stracił sporo skóry, ma bardzo głębokie i ciężkie obrażenia.

Inspekcja już działa

Policja o wypadku (takie są procedury) powiadomiła już Państwową Inspekcję Pracy. Kontrolerzy już sprawdzają, czy podczas pracy przestrzegane były zasady BHP i czy w tartaku były odpowiednie warunki pracy. Swoje śledztwo będzie prowadziła także komenda policji.

Tak rozległe poparzenia są śmiertelnie niebezpieczne. Najgorsze w takich przypadkach, co może się stać ofierze to - według portalu farmaceutyczno - medycznego www.pfm.com - tzw. wstrząs oparzeniowy. Jest on spowodowany nagle zmniejszoną objętością krwi i ,,ucieczką osocza na zewnątrz'', co lekarze nazywają płaczem poparzonej powierzchni. W takich wypadkach trzeba rannemu m.in. przetoczyć krew.

,,Następnym przełomowym momentem w przebiegu leczenia ciężkich oparzeń jest okres późny, tzw. kataboliczny, występujący po 3-4 dniach od urazu. Dochodzi wtedy do szybkiego zużywania rezerw energetycznych i działania tzw. toksyny pooparzeniowej, uszkadzającej narządy. W przypadku niedocenienia głębkości czy rozległości poparzeń przez lekarza i niewłaściwego leczenia może to doprowadzić do powikłań, które w porę nieopanowane mogą spowodować śmierć'' - czytamy na www.pfm.com.

Tu są specjaliści

Policja potwierdza, że 24-latek jest teraz pod opieką lekarzy z Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej. Pracuje tu ekipa znanych w całym kraju fachowców, którzy uratowali wiele ofiar wybuchów, pożarów czy wypadków z wrzątkiem.

To tutaj dwa lata temu przeprowadzono pionierską operację przeszczepienia pacjentowi sztucznej skóry. To był 25-latek, który został ciężko poparzony w czasie wybuchu na stacji paliw. Miał głębokie rany twarzy i rąk. Nie mógł nawet nimi ruszać - tak miał uszkodzone dłonie. Pomogli mu właśnie lekarze z Gryfic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska