Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W niedzielę dowiemy się, czy jesteśmy gotowi powierzyć władzę jednej partii

Paweł Kozłowski
Paweł Kozłowski
Dr Łukasz Młyńczyk - politolog, zastępca dyrektora Instytutu Politologii na Uniwersytecie Zielonogórskim
Dr Łukasz Młyńczyk - politolog, zastępca dyrektora Instytutu Politologii na Uniwersytecie Zielonogórskim Archiwum
Dr Łukasz Młyńczyk z Uniwersytetu Zielonogórskiego: - Przewiduję dobry, a nawet bardzo dobry wynik PiS-u. Oficjalne wyniki w kraju mogą zaskoczyć. Szczególnie, że z perspektywy Warszawy pewne rzeczy są niewidoczne.

Czy niedzielne wybory już można uznać za rozstrzygnięte?Niewiadomych wciąż jest sporo. Pierwsze pytanie jest takie, czy PiS zdobędzie 50 proc. mandatów? A druga sprawa, to ile partii znajdzie się w parlamencie. I na ile byłoby prawdopodobne stworzenie koalicji przeciwko PiS. To kwestie wciąż otwarte. Myślę, że cały czas naszą świadomością polityczną zarządzają sondaże. Ich wyniki ukształtowały nasz sposób widzenia polityki. Oficjalne wyniki mogą zaskoczyć. Szczególnie, że z perspektywy Warszawy pewne rzeczy są niewidoczne. Narracja, nazwijmy ją mainstreamowa (głównego nurtu - red.), nie uwzględnia nastrojów w mniejszych miastach, tam gdzie są nierozwiązane problemy strukturalne. I gdzie ciężko jest przekonać mieszkańców, że państwo nie jest w ruinie. Z ich perspektywy rzeczywistość wygląda gorzej niż z perspektywy korporacyjnej Warszawy.

Czyli przewiduje pan większość sejmową dla PiS.Przewiduję dobry, a nawet bardzo dobry wynik PiS-u. Jeśli będzie to 50 proc. mandatów, to nie będzie wielkiego zaskoczenia. Jednak wydaje mi się, że Polacy mimo wszystko nie są gotowi na tak odważną decyzję. Na powierzenie władzy jednej partii. I zawsze, od 1989 roku, zmagamy się z rządami koalicyjnymi. Pamiętajmy o tym, że ten słabszy partner jest z jednej strony przeszkadzającym, ma swoje roszczenia. W związku z tym nie jest w stanie zrealizować swoich postulatów. Natomiast z perspektywy dominującego koalicjanta, nie ma on pełnej swobody działań i przez to ta polityka tak wygląda. Ale mimo wszystko ktoś może bać się takiego rozwiązania, zwłaszcza, że testowalibyśmy to z Prawem i Sprawiedliwością, a nie zrobiliśmy tego z Platformą. Aczkolwiek ostatnie osiem lat pokazały, że wpływ na PO ze strony PSL-u był niewielki, poza ważną kwestią rolnictwa i wsi. Ocenę za ostatnie lata wystawimy w niedzielę. Jeśli przewaga między PiS a PO się zmniejszy, to mogą nas czekać trudne rządy i niewykluczone, że dość szybko mogłoby dojść do nowych wyborów. Liczba mandatów dla konkretnych ugrupowań powie nam, czy możemy mówić o czterech latach rządzenia czy jednak o krótszej kadencji.

A wchodzi w grę taki wariant, że PiS wygra wybory i nie będzie rządzić?Jesteśmy w stanie sobie wyobrazić koalicję złożoną z platformy, Zjednoczonej Lewicy, Nowoczesnej i PSL-u. Dałoby się to matematycznie i politycznie sklecić. Byłaby to dość szeroka, jeśli chodzi o postulaty programowe, koalicja. Natomiast jest o tyle nieprawdopodobna, że mniejsi gracze na niej nie zyskają. Platforma musi przejść pewną kwarantannę polityczną. Ludzie zbyt mocno wyrażają swoje niezadowolenie z wielu współczesnych rozwiązań politycznych, by pozwolić bez większych protestów na to, aby Platforma dalej rządziła. Mniejsze ugrupowania mają świadomość, że pod pewnymi względami byłyby adwokatem diabła. Przetrwanie polityczne Platformy jest uzależnione od tego, czy odda władzę. Myślę, że w jej interesie partyjnym jest to, by władzę oddać, przegrupować się i trochę odbudować. PO jest wciąż jednym z dwóch głównych graczy i każda ewentualna porażka rządu PiS, będzie jej zyskiem.

Czy debaty telewizyjne mogą coś zmienić?
Debaty dziś sprowadzają się do walki bokserskiej. Poszukujemy podobnych emocji. Czy ktoś się wyłoży, czy ktoś pośle na deski przeciwnika... Debata liderów pokazała, że są jeszcze ciekawe osoby na scenie politycznej i nie musimy się przyzwyczajać do tych samych nazwisk. Natomiast debaty same w sobie są chyba trochę mitologizowane i ich bezpośredni wpływ na przebieg samych wyborów jest moim zdaniem niewielki. Dużo większe znaczenie ma internet, jako narzędzie, które niesie emocje.

Co się stało od wyborów prezydenckich, że przewaga PiS-u nad PO tak się zwiększyła?
Zwycięstwo Andrzeja Dudy pokazało, że PiS nie jest niewybieralny. I że nie jest tak, że Platforma jest partią bez alternatywy. Do tej pory wydawało się, że zdyscyplinowany elektorat PIS-u nie przekracza 30 procent. Nagle okazuje się, że ta partia może przyciągać ludzi radykalnie niezadowolonych, dla których głosowanie na Prawo i Sprawiedliwość nie jest najszczęśliwszym wyborem, ale oni dziś nie mają innej alternatywy. Chęć utarcia nosa i wystawienia negatywnej oceny dla ostatnich kilku lat rządzenia Platformy jest tak wielka, że decydują się na taki krok. Zwłaszcza, że mają świadomość, iż w specyfice demokratycznej to aż i tylko cztery lata. Ten czas szybko upływa. Jeśli partia, która zwycięży nie pojmie i nie odbierze kilka sygnałów w sposób właściwy, to pożegna się z władzą. Nie ma zagrożenia dla demokracji. Irytują mnie porównania, że jeśli PiS wygra wybory, to będzie koniec demokracji. Mógłbym pokazać wiele przykładów na to, że współczesne państwo polskie ma problem z rozwiązaniami typowo demokratycznymi i wiele grup społecznych może się czuć w pewien sposób uciemiężonymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska