Pod Basztą Pachołków na uczestników czekała Teresa Myśliwa, która poinstruowała o zasadach bezpiecznego poruszaniu się po drogach w licznej, bo aż 47-osobowej grupie. Trasa nocnej wyprawy prowadziła przez Lutol, Górzyn, Osiek, Mierków, Chełm Żarski i liczyła 30 kilometrów. - Do Lubska wróciliśmy terenowym szlakiem dla uatrakcyjnienia trasy. Było trochę pod górę i po kamieniach, ale tylko tam można było szukać kwiatu paproci - informował Piotr Węcławski, który był odpowiedzialny za stan techniczny sprzętu. - Na szczęście obyło się bez żadnych awarii.
Atrakcją rajdu był rower poziomy, którego konstruktorem jest mieszkaniec Lubska o pseudonimie Beny. W peletonie jechał również tandem i jednokołowa przyczepka bagażowa, przyciągnięta przez Roggera ze Słubic. - Przyjechałem do Lubska specjalnie na ten rajd, bo w takiej nocnej eskapadzie jeszcze nigdy nie uczestniczyłem - mówił właściciel pojazdu.
Ostatnim etapem imprezy był przyjazd nad zalew Karaś, gdzie zapłonęło ognisko przygotowane przez pracowników Ośrodka Sportu i Rekreacji. Rowerzyści piekli kiełbasę i opowiadali o pierwszych wrażeniach. - Pomysł jechania między zachodem i wschodem słońca jest znakomity. Dlatego już po raz drugi uczestniczyłam w rajdzie świętojańskim, organizowanym przez klub rowerowy stowarzyszenia Lubica - informowała Malwina Łaszuk.
Grupę rowerzystów prowadził w tym roku Andrzej Łoś. - Jazda nocą to niesamowite przeżycie. Zachęcam wszystkich do udziału w takich imprezach, które będzie się wspominać do końca życia - przekonywał lider rajdu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?