To była pamiętna walka. 20 listopada 1999 r. w Atlantic City Gołota miał wrócić do czołówki wagi ciężkiej. Wcześniej przegrał trzy walki. Pierwsze dwie z Riddickiem Bow przez dyskwalifikację za ciosy poniżej pasa, a potem został wręcz roztarty przez brytyjskiego mistrza świata Lewisa.
Po pojedynku z Timem Whiterspoonem w Polsce, znów wrócił do USA, gdzie czekała na niego nadzieja Amerykanów, wysoki i umięśniony jak gladiator Grant. Tym starciem miał udowodnić, że wciąż należy do najlepszych królewskiej wagi i w razie zwycięstwa, otworzyć sobie drogę do rewanżu z Lewisem. Niestety, mimo że Polak miał Granta dwa razy na deskach już w pierwszej rundzie, nie wykończył przeciwnika, a ten posłał go na deski w dziesiątym starciu. Gołota wstał, ale odmówił dalszej walki. Od tej pory jego kariera się załamała, a wielu rodaków straciło do niego szacunek i uwielbienie.
Ale już jutro wszyscy polscy fani pięściarstwa znów zobaczą pogromcę Gołoty. Grant wraca i znów chce upokorzyć biało-czerwone barwy.
- Nie ma na to szans. Pokonam go - obiecuje Adamek, który stoczy z nim bój w amerykańskim Newark.
I miejmy nadzieję, że to nie są czcze słowa. Jeśli "Góral" wygra, to już nic nie powinno zabrać mu możliwości walki o mistrzostwo świata. Czy to z jednym z braci Kliczków, czy Brytyjczykiem Davidem Hayem. Pytanie, czy Grant to najlepszy rywal dla Polaka?
- Nie wiem, czego spodziewała się promująca Adamka grupa Main Events, podpisując kontrakt na walkę z Michaelem Grantem. Sądzę, że popełnili jeden z największych błędów w swojej historii - twierdzi trener Amerykanina Eddie Mustapha, który zresztą był w narożniku jedynego jak dotąd pogromy "Górala", Chada Dawsona.
Tego pewnie szkoleniowiec Granta nie miał na myśli, ale patrząc z marketingowego punktu widzenia, w razie porażki Polak może tylko stracić. Bo Amerykanin już od lat nie jest w czołówce wagi ciężkiej i nie toczył bojów z utytułowanymi rywalami. A na pewno to nie "leszcz". Ma na koncie 49 walk, z których wygrał aż 46, w tym 34 przez nokaut. W razie zwycięstwa Adamek pozostanie w światowym rankingu praktycznie na tym samym miejscu. Przecież i tak pokonał w poprzedniej walce uznawanego za najlepszego zawodnika w USA Chrisa Arreolę.
Ale patrząc ze sportowego punktu widzenia, starcie z Grantem to idealne przygotowanie na któregoś z trójki mistrzów świata: Kliczków lub Haye'a. Jego najbliższy rywal jest, tak jak oni, znacznie wyższy i cięższy od Polaka. Umiejętnościami zapewne im nie dorównuje, ale taktyka i styl będzie musiał być podobny. Tak argumentuje wybór przeciwnika sam "Góral".
- Uwielbiam ciężkie i twarde pojedynki, bo z nich kibice mnie pamiętają długi czas. Chciałbym być mistrzem świata, bracia Kliczko posiadają trzy najważniejsze pasy, a walka z Grantem, to dla mnie test na gotowość do starcia z Ukraińcami - twierdzi Adamek.
O ile Amerykanin wypowiada się o "Góralu" ze sporym szacunkiem, o tyle jego trener jest pewny, że jego podopieczny nie będzie miał z Polakiem problemów.
- Ta walka to dla mnie wspaniałe i duże wyzwanie, a ja czuję się gotowy na taką próbę. Zrobię wszystko, aby zwyciężyć - twierdzi zawodnik. - Adamek dostanie po twarzy. Uwierzcie mi, że tak się stanie i nie będzie to ładny widok - dorzuca natomiast jego trener Mustapha.
Czy zatem nasz as z Gilowic pomści swojego starszego kolegę za walkę sprzed 11 lat? Transmisja walki w niedzielę około godz. 4.30 nad ranem w Polsacie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?