Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Nowej Soli chcą powołania powiatowego konserwatora zabytków

Filip Pobihuszka
- Stara poręcz już się rozsypywała. Administracja wymieniła ją na nową. Bez problemu – mówi pan Krzysztof.
- Stara poręcz już się rozsypywała. Administracja wymieniła ją na nową. Bez problemu – mówi pan Krzysztof. fot. Filip Pobihuszka
Wymiana okna? Potrzebne zezwolenie! Życie w budynku objętym strefą ochrony konserwatorskiej nie jest łatwe. Starostwo stara się o powołanie powiatowego konserwatora zabytków.

Pomysł utworzenia instytucji powiatowego konserwatora zabytków narodził się kilka lat temu w nowosolskim magistracie. Sama idea podyktowana była szukaniem możliwości przyspieszenia niektórych inwestycji, np. remontowych.

Ułatwiłoby to też życie zwykłym mieszkańcom żyjącym w strefach objętych ochroną konserwatorską. Dziś tym, którzy chcą przeprowadzić jakiś drobny remont, często nie chce się czekać na opinię konserwatora. Wielu decyduje się na samowolę, pomimo tego, że znaczną większość pozwoleń można dostać bez problemu. - W wypadku wykrycia tego typu modyfikacji możemy zasądzić doprowadzenie zabytku do stanu poprzedniego - powiedziała Kamila Domagalska z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Zielonej Górze.

Praktycznie cała dzielnica nadodrzańska, która zostanie objęta w tym roku rewitalizacją wchodzi w skład strefy ochronnej. Jej mieszkańcy często na własną rękę decydują się na remonty, inni z kolei czekają w nieskończoność na pozwolenia.

- Nie mogę się doprosić, żeby pozwolili mi okna wymienić - żali się jedna z mieszkanek ul. Odrzańskiej. - A o porządną instalację wodną to już ponad 10 lat proszę - dodaje. Jej sąsiadka z kamienicy obok takich problemów nie ma. - Wymieniłam okna bez żadnej zgody konserwatora. Starałam się, by były jak najbardziej podobne do poprzednich, to wszystko - mówi.

Problem doskonale znają pan Krzysztof i jego żona Elżbieta. - Mamy na strychu okno. Gdybyśmy chcieli wstawić inne o innym kształcie, to już musielibyśmy zgłosić to do konserwatora zabytków. A to by się ciągnęło miesiącami - mówią. - Wymieniliśmy ale na identyczne, tylko nowe. Jeśli kształt i format jest taki sam to po co zawracać konserwatorowi głowę? - Mogliśmy pokryć dach blachą czy czymś innym, tańszym, bo to pokrycie jest już w opłakanym stanie, ale konserwator wyraził zgodę tylko na zwykłe dachówki - mówi małżeństwo.

Aktualnie wszystkie nowosolskie wnioski przejść muszą przez ręce konserwatora wojewódzkiego, co siłą rzeczy wydłuża okres oczekiwania na decyzje. Oprócz dwóch wojewódzkich stolic, odrębnym urzędem konserwatora mogą pochwalić się jedynie bogate w zabytki Żary.

Okazuje się, że pierwsze kroki w kwestii usprawnienia procesu decyzyjnego zostały i u nas już podjęte. - Wystąpiliśmy do wojewody z pismem o rozważenie takiej możliwości - mówi starosta nowosolski, Małgorzata Lachowicz-Murawska. - My, jako powiat nie mamy możliwości powołania takiej jednostki. A w przypadku wdrożenia tego pomysłu w życie, będą z niego korzystać tylko gminy. Powiat wciąż będzie podlegał pod konserwatora wojewódzkiego - mówi. - Ale dotychczasowa współpraca przebiega wzorowo. Konserwator to nie konserwatysta - śmieje się starosta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska