Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W piątek wieczór ulicami Nowej Soli przeszli uczestnicy drogi krzyżowej. W nocy do Żagania wyruszyli pątnicy na Ekstremalną Drogę Krzyżową

Edward Gurban
Droga krzyżowa przeszła ulicami Nowej Soli, 12 kwietnia 2019 r.
Droga krzyżowa przeszła ulicami Nowej Soli, 12 kwietnia 2019 r. Edward Gurban
Niezwykłe zadanie na swe barki wzięli kapłani i wierni z świeckiej Akcji Katolickiej parafii św. Michała, którzy w godz. 18.45-19.30 w piątek, 12 kwietnia, przed Niedzielą Palmową przeprowadzili przez centrum miasta Drogę Krzyżową, a po mszy o godz. 20.00, zaplanowali 41-kilometrową Ekstremalną Drogę Krzyżowa do Grobu Bożego w Żaganiu, który mieści się w kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.

Droga krzyżowa w mieście prowadziła ulicami: Kościelną, Szeroką, Piłsudskiego, Wojska Polskiego, Muzealną, Zjednoczenia. Moniuszki i św. Floriana. Pierwszy Krzyż na swe barki przyjął proboszcz kan. dr Andrzej Oczachowski. Po kolejnych stacjach przejmowali go m.in. szafarze, ministranci, młodzież, kobiety a nawet dzieci. Na zakończenie procesji wierni składali znicze przy krzyżu misyjnym. Przez całą drogę przejścia, nad bezpieczeństwem czuwali policjanci z nowosolskiej drogówki.

W piątek, 12 kwietnia, po mszy o godz. 20.00 duża grupa wiernych pod przewodnictwem proboszcza A. Oczachowskiego wyruszyła pieszo na Ekstremalną Drogę Krzyżową do Żagania. Trasa wiedzie przez takie miejscowości jak: Rudno, Kożuchów, Podbrzezie Górne, Studnice, Chotków oraz Marysin. Na miejsce grupa przybyła ok. godz. 8.00 rano w sobotę 13 kwietnia. Tam krótką katechezę paschalną przeprowadził kustosz Grobu Jezusa ks. prof. Jarosław Stoś.

Fragment rozmowy o Ekstremalnych Drogach Krzyżowych z ks. Waldemarem Kostrzewskim, z 4 marca 2017 r.

Z jednej strony pustoszeją kościoły, a z drugiej coraz więcej osób chodzi na ekstremalne drogi krzyżowe. Jakość wiary się zwiększa u tych, którzy wierzą i chcą jeszcze mocniej przeżyć Wielki Post, czy to tylko moda na adrenalinę?
Coś w tym jest. Przeważnie idą ludzie młodzi. Poszukują adrenaliny, ale adrenaliny duchowej. Badania wskazują, że ci, którzy przychodzą dzisiaj do kościoła, chcą od Kościoła więcej. W latach 80. badano, ile ludzi chodzi do kościoła w Polsce. Wyszło, że 70-80 procent, ale do komunii przystępowało wtedy tylko 7 procent. A teraz, chociaż ludzi przychodzi mniej, to do komunii świętej przystępuje ponad 15 procent. To jest zauważalne dla nas, kapłanów, że ludzie są coraz bardziej zaangażowani i krytyczni. Wymagania wobec księży są dzisiaj większe. Ludzie przychodzą do kościoła po coś konkretnego i chcą to uzyskać. Myślę, że ta ekstremalna droga krzyżowa wpisuje się w tę zmianę, która następuje w Kościele. Dzisiaj człowiek, który chce coś przeżyć, chce to przeżyć bardzo mocno.

Jakie znaczenie dla chrześcijanina ma udział w ekstremalnej drodze krzyżowej?
Ta droga jest połączeniem trudu i wysiłku oraz przeżycia duchowego. Idziemy ponad 40 kilometrów w ciemności. To są bardzo trudne warunki. Ale chcemy w ten sposób bardziej doświadczyć Boga w cierpieniu, a także zrozumieć i odczuć, że Bóg tak dużo poświęcił dla nas. Oczywiście będzie to tylko namiastka tego, co dla nas zrobił Jezus z miłości. To jest dla mnie ten sens.

Droga ekstremalna może kojarzyć się z ciężkim sportem.
To trzeba podkreślić, żeby się czasem nie fascynować tylko formą. Jeśli zatrzymamy się tylko na tym, to uczestnictwo w takiej drodze krzyżowej nie ma sensu 
– lepiej wtedy iść na siłownię i ćwiczyć przez całą noc. Ta droga ma przede wszystkim aspekt duchowy. Ma być połączeniem z drogą Jezusa. To nie jest trud dla samego trudu, bo nie o to chodzi, żeby poczuć się gorzej. Życie przynosi takie sytuacje, kiedy musimy dać coś z siebie. I to jest wtedy ten trud. Nie jest łatwo nam coś komuś dać, nawet nie chodzi o pieniądze, ale na przykład poświęcić komuś czas, odwiedzić w szpitalu, zrobić komuś zakupy. To jest poświęcenie, ale darowane z miłości. To taki paradoks ewangelii: człowiek, który w pewien sposób rezygnuje z siebie, w pewien sposób też umiera i w tym widzi rozwój swojego człowieczeństwa. Jezus umarł, przegrał i koniec? Nie, on po trzech dniach zmartwychwstał. Jezus uczy nas tej miłości altruistycznej. Kocham cię ze względu na to, kim jesteś, a nie to, co masz. Jak tę bezinteresowną miłość podtrzymywać? Ta droga się w to wpisuje. Biorę na siebie ten trud z własnej woli. Nikt mnie nie zmusza. To ja chcę czegoś więcej.

Ponad 40 kilometrów w nocy i w ciszy. Nie każdego stać na taki wysiłek.
Ta droga jest adresowana szczególnie do młodych ludzi. Jeśli ktoś czuje, że nie wytrzyma, nie ma co się forsować. Są też inne formy wyrzeczenia. Na takiej drodze krzyżowej panuje całkiem inny klimat niż na pielgrzymce, która jest radosna. Idziemy w kompletnej ciszy. Nawet między sobą nie można rozmawiać. Jest tylko czas na zatrzymanie się na stacjach. Udział w takiej drodze krzyżowej pomaga poznać samego siebie, swoją wytrwałość i charakter. Dzisiaj chrześcijanin, jeśli chce być chrześcijaninem, to musi coś z siebie dać.

POLECAMY:
Ekstremalne Drogi Krzyżowe. 12 kwietnia z Zielonej Góry w kierunku Nowej Soli wyruszą dwie. W całym regionie będzie trzydzieści tras

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska