Drugoligowe derby "GL" zapowiadały się emocjonująco. Naprzeciwko siebie stawały bowiem zespoły sąsiadujące w tabeli, należące do drugoligowej czołówki. Na papierze wydawało się, że faworytem są gospodarze. To oni dysponują mocniejszym składem, są klubem o znacznie większym budżecie i ambicjach sięgających awansu. Poza tym Górnik grał u siebie, a na stadionie przy ulicy Kopalnianej w tym sezonie czarno-zieloni jeszcze nie przegrali.
Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami. Od pierwszych minut nieznaczną przewagę wypracowali sobie podopieczni trenera Dominika Nowaka. W 6. minucie pierwszy groźny strzał na bramkę Karola Buchli oddał z rzutu wolnego Zbigniew Grzybowski. Potem gra się wyrównała. Co prawda Górnik częściej był w posiadaniu piłki, ale większego zagrożenia pod bramką Czarnych stworzyć nie potrafił. Z kolei chłopcy Zbigniewa Smółki mądrze się bronili, a gdy nadarzyła się okazja organizowali groźne kontrataki. Po jednym z nich, w 41 minucie kapitalnym uderzeniem z odległości około 30 metrów popisał się Krzysztof Wierzbicki. Na szczęście dla gospodarzy piłka minimalnie minęła spojenie słupka z poprzeczką.
O ile w pierwszej połowie na boisku było raczej nudno, a akcje rozbudzające emocje zdarzały się rzadko, to po zmianie stron zrobiło się bardzo ciekawie. A to z racji tego, że Czarni nie przestali trzymać się kurczowo własnego pola karnego i zaczęli atakować większą liczbą zawodników. W efekcie raz za razem napastnicy zarówno jednego, jak i drugiego zespołu dochodzili do sytuacji strzeleckich. Gol otwierający wynik padł w 54.minucie. Do jednego z ataków lewym skrzydłem włączył się obrońca Górnika Marek Opałacz, płaskim podaniem w pole karne otworzył drogę do bramki Pawłowi Żmudzińskiemu, który niemalże z linii bramowej wpakował piłkę do bramki gości. Na odpowiedź Czarnych blisko 50-osobowa grupa kibiców z Żagania nie musiała czekać zbyt długo. Po siedmiu minutach dośrodkowanie z prawej strony wykorzystał Konrad Hajdamowicz, który wyskoczył najwyżej i popisał się uderzeniem głową, po którym Sebastian Szymański musiał wyjąć piłkę z siatki. W końcówce gra bardzo się zaostrzyła, a sędziowie nie do końca potrafili utemperować zapędy piłkarzy. Efekt - mnóstwo fauli, dwie czerwone kartki i przepychanki między Maciejem Soboniem z Górnika oraz Arkadiuszem Chrabotem z Żagania, które omal nie zakończyły się bokserskim pojedynkiem w szatni.
GÓRNIK POLKOWICE - CZARNI ŻAGAŃ 1:1 (0:0)
Bramki: Żmudzińśki (54) - Hajdamowicz (61)
Kartki: Soboń (czerwona, za drugą żółtą), K. Wacławczyk, Jasiński, Pokorny - Chrobot (czerwona), Gajowy.
GÓRNIK: Szymański - Jasiński, Opałącz (od 76 Smoliński), Mróz, Pokorny - K. Wacławczyk, Soboń, Salomoński, Żmudziński - Sierpina (od 76 Kaźmierczak), Grzybowski.
CZARNI: Buchla - Janus, Gajowy, Sudoł, Piechowiak - Wróbel, Chrobot, Hajdamowicz, Kwiatkowski (od 57 Gad) - Ekwueme (od 90 Raćko), Wierzbicki (od 57 Glanc).
Sędziował: Sylwester Rasmus (Toruń)
Widzów: 200.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?