W ratuszu w Międzyrzeczu pokłócili się o sport

Spotkanie na temat sportu to inicjatywa komisarza Mariana Sierpatowskiego, który od lipca ub.r. zastępuje w ratuszu i burmistrza i radnych zawieszonych przez premiera. Jest jednocześnie organem uchwałodawczym i tak jak radni przygotowuje projekty uchwał, ale zarazem pełni funkcję ciała wykonawczego, czyli burmistrza.

Na początku debaty w ratuszu komisarz zapewniał, że liczy się ze zdaniem mieszkańców. Dlatego zaprosił przedstawicieli klubów, stowarzyszeń i nauczycieli wychowania fizycznego, żeby wysłuchać ich opinii na temat lokalnego sportu. Z pewnością się nie spodziewał, że debata zakończy się kłótnią.

Maria Jolanta Słomińska: - Jak wybrano radę?

Z zaproszenia skorzystało niespełna 20 osób. Jako pierwszy głos zabrał nauczyciel z ogólniaka Grzegorz Kaczmarek, który trenuje lekkoatletów z międzyrzeckiej sekcji klubu Lubusz Słubice. Narzekał na fatalny stan bieżni, rzutni i skoczni na stadionie. Potem rozmowa zeszła na powołaną ostatnio radę sportu, która jest organem doradczym komisarza..

Dariusz Stafyniak zapytał, czy rada ma koncepcje rozwoju sportu w Międzyrzeczu. Jej przewodniczący Jan Andrzej Pomesny odpowiedział, że rada pracuje na podstawie regulaminu, zaś jej członkowie mają przygotować na piśmie swoje uwagi i wnioski. On sam już to zrobił, teraz czeka na innych.

Dyrektorkę Szkoły Podstawowej nr 2 Marię Jolantę Słomińską ciekawiło, jak wybrano radę. Dodała, że jedna z jej nauczycielek złożyła rezygnację z pracy w tym organie. - Prosiliśmy wszystkie kluby i stowarzyszenia, żeby wydelegowały swoich kandydatów, spośród których burmistrz wybrał radę - tłumaczyła wiceburmistrz Ewa Batura.

Pytali, ale na próżno

Wyjaśnienia E. Batury nie zadowoliły uczestników. Jarosław Marcela dopytywał, jakimi kryteriami kierował się komisarz wybierając członków rady spośród zgłoszonych kandydatów. Zaznaczył, że jego klub tenisa nie jest w niej reprezentowany.

Podobne pytanie zadał komisarzowi Tadeusz Taborowski. Nie doczekali się jednak odpowiedzi. M. Siarpatowski zaproponował natomiast, że można rozszerzyć skład rady do dziesięciu osób. Czy usprawni to jej pracę? Członek rady Zbigniew Kolis mówił, że w jej pierwszym spotkaniu wzięło udział czterech członków, na drugie przyszły już tylko trzy osoby, czyli zaledwie połowa.

Nauczyciela Agnieszka Boguta stwierdziła, że nic nie wiedziała o powstaniu sportowego samorządu, gdyż informacja o tym nie dotarła do szkół. T. Taborowski zaproponował, żeby go rozwiązać i powołać nowy. Uzasadniał to ,,niezrozumiałym'' dla niego sposobem wyboru.

Rada rozpaliła emocje

Emocje rosły z minuty na minutę, dyskusja zamieniła się w pospolitą pyskówkę. Finał był taki, że cześć uczestników ostentacyjne wstała i wyszła z sali zapowiadając bojkot rady. Co na to jej przewodniczący?

- Rada została powołana na podstawie sejmowej ustawy. Mogą w niej zasiadać tylko przedstawiciele zarejestrowanych klubów. Niektóre z międzyrzeckich stowarzyszeń nie spełniają tego kryterium. Mam na to dokumenty. Poza tym muszą to być działacze sportowi, a nie nauczyciele, którzy nie pracują społecznie w klubach - tłumaczy.

Jak zaznacza J. A. Pomesny, rada ma m.in. opiniować gminne dotacje dla klubów i stowarzyszeń zajmujących się krzewieniem kultury fizycznej. - Do tej pory w wielu sytuacjach pieniądze wydawano niezgodnie z przepisami - mówi Pomesny.