Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W rytm Mendelssohna

Dariusz Chajewski
chrzciny, wesela, pogrzeby...Na fotografiach, które wiesza Sławomir Wojciechowski, można zobaczyć kawał historii.
chrzciny, wesela, pogrzeby...Na fotografiach, które wiesza Sławomir Wojciechowski, można zobaczyć kawał historii. fot. Bartłomiej Kudowicz
Czy urodziny urzędu mają sens? Zdaniem pomysłodawców to nie tyle urodziny USC, co święto nowosolan. Okazja do wspomnień.

Na fotografiach wiszących na specjalnym parawanie można zobaczyć całujące się przy marszu Mendelssohna małżeńskie pary i tych samych ludzi podczas chrzcin dzieci czy smutnych chwil. Te zdjęcia pokazują 60 lat istnienia... urzędu stanu cywilnego.

- Niedawno przeszukiwałem dawne dokumenty i z teczki wypadł wycinek ze starej "Gazety Lubuskiej" - opowiada szef nowosolskiego USC Sławomir Wojciechowski. - 13 grudnia 1986 roku uroczyście obchodzono 40. rocznicę urzędu. Pomyślałem, dlaczego nie zrobić podobnej
imprezy na sześćdziesiątkę.

Stare fotki

Jak przyznają urzędnicy, "impreza" to zbyt szumne słowo. Głównym akcentem obchodów będzie właśnie wystawka archiwalnych fotografii. Bo tak naprawdę swoją podobiznę może tutaj znaleźć większość nowosolan. Przecież każdy tu się pojawiał i to w chwilach najważniejszych w życiu - narodziny, śluby, narodziny dzieci, czyjaś śmierć... W ciągu 60 lat wystawiono tutaj ponad 55 tys. aktów urodzenia, 22 tys. zawarcia związku małżeńskiego, 28 tys. aktów zgonu.

- Z tych dokumentów można dowiedzieć się wiele, zarówno informacji oficjalnych, jak i tych mniej oficjalnych - dodaje S. Wojciechowski. - Na przykład okazuje się, że w latach 60. czy 70. najważniejsze były uroczystości... świeckiego nadania imienia. Z tej statystyki rozliczano urzędników. Chodziło o stworzenie przeciwwagi dla kościelnych chrzcin.

Zmieniają imię

W ciągu ostatnich kilku lat pracownikom nowosolskiego USC roboty przybyło kilkakrotnie. Nagle wszyscy zabrali się do porządkowania dokumentacji. Jedni po to, aby uzyskać świadczenia emerytalne, inni dla spadku lub nowego dowodu osobistego. Nagle kobiety udowadniają, że są starsze niż wskazywałyby na to dokumenty, a mężczyźni inaczej się nazywali. Wszystko dlatego, że w latach 40., gdy urząd rozpoczynał działalność, przybyło tutaj wielu ludzi z różnych części przedwojennej Polski. Dokumenty jednych odtwarzano, innym musiano uwierzyć na słowo.

- Roboty przybyło nam także za sprawą przepisów ułatwiających zmianę imienia lub nazwiska - mówi S. Wojciechowski. - Ludzie zmieniają te, które się źle kojarzą, nie licują z godnością, ale także takie, które po prostu komuś się nie podobają. Na przykład kobiety, które po rozwodzie zmieniają zdanie i pragną wrócić do nazwiska panieńskiego.

Jako żart wspominana jest niedawna "afera". Pewien młody ojciec zgłosił narodziny syna. Nie mógł sobie jednak przypomnieć, jakie to miało być imię i wskazał na to, które mu przyszło do głowy. Później błagał, aby je zmienić, gdyż rodzina nie chce go do domu wpuścić... Potem okazało się, że rodzina przemyślała problem i doszła do wniosku, że imię wybrane przez tatusia wcale nie jest takie złe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska