Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samym oku cyklonu

(pat)
Jeszcze dwa tygodnie temu jedynym zmartwieniem kanadyjkarza AZS-u AWF-u Gorzów Romana Rynkiewicza było utrzymanie wysokiej formy. Teraz przeżywa prawdziwy dramat.

27-latek przygodę z wiosłami rozpoczął w Lidzbarku Warmińskim. Od siedmiu lat reprezentuje gorzowskich akademików, dla których kolekcjonuje medale mistrzostw świata i Europy. Udany występ w Pekinie miał być zwieńczeniem kilkunastu lat ciężkiej pracy. Dlatego gorzowianin od początku sezonu trenował z myślą o igrzyskach. Doskonałe rezultaty uzyskiwane wraz z partnerem z "dwójki" Danielem Jędraszką stawiały go w roli faworyta do występu na 500 m.

Od kilku dni kadra narodowa przebywa na zgrupowaniu w bułgarskim Płowdiw, a tam rozpoczęła się, niestety, prawdziwa wojna o miejsce w składzie. - Jeszcze dwa tygodnie temu wszystko wydawało się jasne, a teraz zostało wywrócone do góry nogami - żalił się nam pod koniec lipca Rynkiewicz.

O składach osad decyduje trener

Co takiego wydarzyło się w polskim obozie? Lider grupy Paweł Baraszkiewicz nie jest w najwyższej formie i na gwałt szuka mocnego partnera. Jego ofiarą padł nasz zawodnik, którego Baraszkiewicz chce "wygryźć" z osady. - Fakt, że w Sydney razem zdobyli srebro, ale raz, że to było osiem lat temu, a dwa, że z Danielem nie pływa już od trzech lat! - skarży się gorzowianin.

Najgorsze, że na interwencje Rynkiewicza w ogóle nie reaguje szkoleniowiec kadry Aleksander Kołybelnikow. - Pytany, odpowiada, że jeszcze nie podjął żadnej decyzji. Tylko, że my siedzimy tu jak na beczce prochu - nie ukrywa kanadyjkarz.

Nie reagują też działacze, którzy twierdzą, że o składach poszczególnych osad decyduje trener. Taka atmosfera z pewnością nie sprzyja treningom, a już na pewno nie pozwala koncentrować się na najważniejszej imprezie w życiu każdego sportowca. - Grupa już się podzieliła - mówi wprost zawodnik AZS-u AWF-u, który rozważa "ucieczkę" do Polski. - Najchętniej bym stąd wyjechał. Mam jednak świadomość, że Pekin może być moją ostatnią szansą - mówi. - Dodatkowo przybiła mnie wiadomość, że mój brat miał wypadek samochodowy.

Wierzymy jednak, że Rynkiewicz zaciśnie zęby, nie podda się i udowodni całemu świata, że to właśnie na niego trzeba postawić, a olimpijski medal byłby znakomitym korkiem do zamknięcia ust wszystkim, którzy są przeciwko niemu.

CO NA TO TRENER

MAREK ZACHARA
- Trudno oceniać szanse Romka, gdy nie tylko nie wiadomo, z kim popłynie, ale czy w ogóle wystartuje w Pekinie. Wiadomość, o tym, co dzieje się w Płowdiw, spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Próbowałem interweniować, ale moje protesty są ignorowane. To chłopak odporny psychicznie, więc wierzę, że się pozbiera i nie zrezygnuje z tak ogromnej szansy, jaką jest start w igrzyskach. Prowadzę go i znam od kilku lat, więc wierzę, że się nie podda. Jeśli chodzi o jego mocne strony. Jest mocny fizycznie. W to, co robi angażuje się do końca, więc na wyjazd do Pekinu zasłużył jak mało kto. Romek czuje głód sukcesu, zwłaszcza, że jego forma idzie w górę. Dobrym prognostykiem było drugie miejsce w silnej stawce Pucharu Świata, które zostały rozegrane w Poznaniu. Oprócz Chińczyków startowali tam wszyscy pozostali kandydaci do medali. Jeśli zapomni o całej sytuacji z ostatnich dni, a wierzę, że tak będzie, to możemy spodziewać się miłej niespodzianki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska