Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą mieć nowy dom, ale gmina nie ma mieszkań socjalnych

Michał LESZCZYŃSKI, [email protected]
Rodzina prawie w komplecie. Wśród nich znalazło się miejsce dla psa jamniczki – Perełki.
Rodzina prawie w komplecie. Wśród nich znalazło się miejsce dla psa jamniczki – Perełki. fot. Michał Leszczyński
Anna Cieplińska spod Klimontowa pod Sandomierzem prosi gminę o nowe lokum. Gmina chciałaby pomóc, ale…nie ma mieszkań socjalnych

6,2 tysiąca złotych

Tak wygląda ubikacja. Korzystanie przy 20 stopniowym mrozie, było jak koszmar.
Tak wygląda ubikacja. Korzystanie przy 20 stopniowym mrozie, było jak koszmar.

Tak wygląda ubikacja. Korzystanie przy 20 stopniowym mrozie, było jak koszmar.

6,2 tysiąca złotych

Anna Cieplińska zadłużyła się w jednej z firm pożyczkowych. Żaden bank nigdy nie dałby jej kredytu. Alimenty i zasiłek rodzinny nie podlegają zajęciu przez komornika. Wzięła 6,2 tysięcy złotych, a teraz - jak mówi - musi oddać prawie dziesięć. Co miesiąc płaci pięćsetzłotową ratę. Pieniądze pożyczyła, jak twierdzi, na węgiel.

Anna Cieplińska z siedmiorgiem dzieci mieszka w opłakanych warunkach. Ściany domu ledwo co stoją, leje się z dachu, ostatnio pękł piec. Nie ma łazienki, a wychodek jest za domem. Pół roku temu kobieta urodziła bliźniaki.

- Na nowy dom czekam od siedmiu lat - mówi Cieplińska. - Gmina ciągle obiecuje, a ja niedługo nie będę miała dachu nad głową.

Anna Cieplińska ma 40 lat. Wychowuje 5-letniego Dominika, 13-letniego Jarka, 15-letnią Wolettę, 18-latka i 19-latka. W codziennych trudach pomaga jej 44-letni Zbyszek, sąsiad z pobliskiej wsi. Przed siedmioma miesiącami Zbyszkowi i Annie bocian przyniósł bliźniaki - Patrycję i Daniela. Ojca pozostałej piątki dzieci - jak mówi Anna - nie ma. Fundusz alimentacyjny co miesiąc płaci tysiąc złotych alimentów, 626 złotych zasiłku rodzinnego dostaje z klimontowskiej "opieki".

NAWET DO PREZYDENTA

Od kilki lat Cieplińska walczy o nowy dom. Do gminy ciągle pisze pisma z tą samą prośbą - nowy dach nad głową. Obecnie mieszka w ruderze, należącą do matki. Dom nadaje się do zburzenia. Zmurszałe ściany, prowizoryczne okna, grożący katastrofą dach. - Cud, że tej zimy pod ciężarem śniegu nie zawalił się - cieszy się kobieta.

Nie ma łazienki i bieżącej wody, w obejściu błoto. Za domem rozlatujący się wychodek. Po sąsiedzku mieszka matka, ale - jak mówi Cieplińska -ale do niej mieszkać nie pójdzie, bo u matki pełny dom ludzi. Podpowiadali jej, by poszła mieszkać do ojca bliźniaków ale u niego też mieszka osiem osób. Jedynym ratunkiem byłoby mieszkanie podarowane przez gminę.

Gdzie tylko się dało pani Anna w tej sprawie wysyłała pisma. Kilka razy do roku do gminy, a nawet do prezydenta Polski. Kancelaria głowy państwa wysłała do Urzędu Gminy w Klimontowie pismo z prośbą o zreferowanie sytuacji Cieplińskiej. Adam Przybylski, zastępca wójta przyznaje, że urząd musiał opowiedzieć kancelarii o całej sytuacji. Na wymianie pism się skończyło.

Wójtowi Ryszardowi Bieniowi, sprawa Cieplińskiej znana jest bardzo dobrze. Prosiliśmy włodarza gminy, by do domu ośmioosobowej rodziny na wieś pod Klimontów pojechał razem z nami. Wójt odmówił, ale najwyraźniej miał "nosa". Polna droga prowadząca do domu, to wielkie błoto po kostki. Wójt tylko pobrudziłby sobie buty.

O tym, że dom nie nadaje się do niczego oprócz rozbiórki, przekonała się też gminna komisja. Ostatnio z Piotrem Lipcem, miejscowym radnym, odwiedziła ruinę. Wniosek? Mieszkać się nie da. Radny Lipiec potwierdza: - Tam nie ma warunków na nic. Komisja nic może. My tylko stwierdzamy fakt... - podkreśla Lipiec.

Chce pracować

Chce pracować

Anna Cieplińska nie chce być wiecznie na garnuszku pomocy społecznej. Chętnie podjęłaby pracę, na przykład jako sprzątaczka. Ostatnio o wolne miejsce pytała w Urzędzie Gminy, bo tam widziałaby siebie w tej roli, zresztą jak kiedyś, w ramach tak zwanej grupy interwencyjnej. Z gminy na piśmie przyszła odpowiedź "pracy nie ma". Cieplińska mówi, że mogłaby pracować gdziekolwiek, by starczyło na leki.

ZBYSZEK DAJE STÓWĘ LUB DWIE

Gmina mieszkań socjalnych nie ma. - Ubolewamy nad losem pani Cieplińskiej. Wiem, jak wygląda jej życie. Nowe lokum rodzinie jest potrzebne od wczoraj, ale gmina Klimontów nie ma ani jednego mieszkania socjalnego - informuje Adam Przybylski, zastępca wójta Bienia. - Gdybyśmy cokolwiek mieli, dostałaby w pierwszej kolejności - zapewnia Przybylski.

Pani Anna rodzinę utrzymuje z 1,6 tysiąca złotych. Tysiąc to alimenty, reszta zasiłek rodzinny. Przed zimą wzięła nieco ponad 6 tysięcy złotych pożyczki. Musi oddać prawie dziesięć. - Miesięczna rata wynosi pół tysiąca złotych. Jestem chora, niemowlak ma alergię, na leki wydaję 400 złotych. U ludzi mam jeszcze ponad tysiąc złotych długu. Co miesiąc płacę prąd, gaz. Na jedzenie, ubranie nie zostaje praktycznie już nic - wylicza Cieplińska.

18-letni syn zamierza pójść do wojska na ochotnika, 19-latek pracuje dorywczo, 13-latek i 15-latka uczą się w Klimontowie. 5 latek na razie do szkoły nie chodzi, ale już niedługo pójdzie. Zbyszek, ojciec bliźniaków, jak przyznaje, domowy budżet wspiera. Daję raz sto, raz dwieście złotych. Mam tylko 377 złotych renty - opowiada. Przed 9 laty Zbyszek miał wypadek. Na prawe ucho nie słyszy i na jedno oko nie widzi. Po wypadku przez tydzień leżał nieprzytomny.

WŚRÓD STARYCH MEBLI

Cieplińska narzeka na "opiekę", dają za mało pieniędzy. Grażyna Kwapińska, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Klimontowie mówi, że ośrodek zapewnia ustawową pomoc. Poza tym na szkolnej stołówce dopłaca dzieciom do obiadów. - Nawet gdybyśmy chcieli dać więcej, są przepisy, dokładnie określające ile możemy pomóc - mówi kierowniczka. I zapewnia, że nigdy nie zdarzyło się tak, aby Cieplińska została bez wsparcia.

Zdaniem Cieplińskiej, znalazła się pewna fundacja, która chciała dać jej pieniądze, a nawet materiały budowlane na podreperowanie rudery. Według Cieplińskiej, na przeszkodzie stanęła pomoc społeczna, która - jak mówi Anna - na zawiści przekazała fundacji informację, że dostaje z "opieki" wystarczające wsparcie i dodatkowe nie jest już potrzebne.

Rozzłoszczona Kwapińska odpiera zarzut. - Żadnej fundacji nie udzielaliśmy informacji. To kłamstwo. Za to cieszyłabym się, gdyby ktoś obcy chciał regularnie pomagać naszej mieszkance - mówi szefowa Ośrodka Pomocy Społecznej w Klimontowie.

Pomimo, że Anna Cieplińska mieszka w nędznych warunkach, wśród zniszczonych mebli, w domu stara się utrzymać porządek. Na ile się da, jest czysto. Dzieci widać zadbane, absolutnie nie wychudzone, z pięknymi rumieńcami na policzkach. Nowy dom rodzinie jest potrzebny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie