- Chciałabym wyciszyć emocje - już na początku spotkania dr Barbara Bielinis-Kopeć, lubuski konserwator zabytków, odniosła się do protestów, których autorzy krytykują pomysł wpisania stadionu do rejestru zabytków.
Wniosek taki złożyli Adrian Mermer, wolontariusz Fundacji dla Ochrony Europejskiego Dziedzictwa Kulturowego - Dobro Kultury oraz Roland Semik, społeczny opiekun zabytków w powiecie. Obu zabrakło na wczorajszej debacie. Być może odpowiedzią na pytanie dlaczego, była informacja przekazana przez prezesa spółki zarządzającej Słubickim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Zbigniew Sawicki mówił, że do burmistrza (nie było go na debacie) wpłynęło pismo od fundacji Dobro Kultury, która odcięła się od działań Mermera i Semika.
A. Mermer mówił nam, że nie było go na debacie, ponieważ z braku oficjalnych informacji do końca nie wiedział, czy się odbędzie. - Studiując we Wrocławiu, nie mogłem też porzucić swoich obowiązków, żeby dopasować się do narzuconego z góry terminu, choć uważam, że szacunek do wszystkich stron nakazywałby uwzględnienie możliwości ich uczestnictwa i wcześniejsze zaproszenie ich na spotkanie.
Natomiast uważam, że gdyby wiadomości o miejscu i czasie spotkania były lepiej rozpowszechnione, wzięło by w nim udział zdecydowanie więcej zainteresowanych osób - stwierdził. Informacji o tym że fundacja Dobro Kultury odcięła się od jego działań, nie chciał komentować. Z R. Semikiem nie udało nam się skontaktować.
We wniosku o wpisanie stadionu do rejestru obaj regionaliści przekonywali, że jest on jednym z niewielu obiektów sportowych z lat 20. minionego wieku zachowanym w Polsce bez znaczących zmian i dlatego trzeba go chronić. Podobnego zdania był prof. Jakub Lewicki, którego konserwator zabytków poprosiła o opinię.
Po wczorajszej debacie stało się jasne, że i ona podziela ten pogląd, co niepokoi wiele osób. Prezes SOSiR-u nie krył, że obawia się wpisu, bo spółka może mieć problemy z inwestowaniem na swoim terenie. Z jego rozmów z architektami wynika ponadto, że inwestycje, które dotyczą obiektów wpisanych do rejestru zabytków są o ok. 20 proc. droższe, bo m.in. trzeba zlecić dodatkowe ekspertyzy. Podkreślał, że spółka nie jest całkowicie przeciwna wpisowi, ale uważa, że powinno to dotyczyć tylko arkad.
Wojewódzki konserwator zabytków była jednak nieprzejednana. - Nie widzę argumentów, że wpis zahamuje rozwój sportu w Słubicach - mówiła. Dodała, że mylny jest pogląd, że na terenie objętym ochroną nic nie można zrobić. Dyskusja na temat wniosku pokazała, że sami słubiczanie też mają różne zdania.
Paweł Sławiak, szef Stowarzyszenia Kupców Targowisk Miejskich Odra w Słubicach (poparło pomysł regionalistów) cytował nawet marszałka Piłsudskiego, że naród, który nie szanuje swojej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości.
Zareagował na to Robert Tomczak, szef Stowarzyszenia FSL Aktywni dla Powiatu (zebrało 200 podpisów za tym żeby nie robić ze stadionu muzeum). Wytknął bazarowiczom, że mówią o dziedzictwie narodowym, a sami pracują we wszystkie święta państwowe.
Także wśród radnych, którzy na najbliższej sesji mają podjąć uchwałę, czy popierają pomysł wpisania stadionu do rejestru, nie ma jedności. Krystyna Baczyńska mówiła, że czas najwyższy, żebyśmy zaczęli szanować to co mamy, bo już niewiele nam zostało. Juliusz Żwirek obawiał się, żeby stadion nie został zamieniony w skansen.
Decyzja w sprawie wpisu zapadnie prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Dr B. Bielinis-Kopeć powiedziała, że na jej podjęcie nie będzie miała wpływu ani liczba zebranych podpisów, ani apele stowarzyszeń, a jedynie merytoryczne względy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
