Transhand to słubicka firma, która od wielu lat wozi mieszkańców okolicy. Pasażerom nie podobają się dwie rzeczy. - Ciągle ubywa połączeń - narzeka spotkana na przystanku przy ul. Wojska Polskiego G. Gładowska. Opowiada, że często przyjeżdża do Słubic na zakupy, albo do lekarza i ma z tym coraz większy problem. - Druga sprawa to dworzec. Chyba najgorszy jaki widziałam - mówi. Najbardziej brakuje jej toalety, a zimą poczekalni.
Inna kobieta, która na co dzień dojeżdża do pracy w Słubicach z pobliskiej wioski opowiada, że od rozpoczęcia wakacji z rozkładu wypadł autobus, który jej najbardziej pasował. - Pracuję od 9.00, a po siódmej muszę jechać, bo nie ma już połączenia o 8.10 - narzeka. - Moja koleżanka z Kłopotu (też pracuje w Słubicach) ma jeszcze większy problem. Nie dość, że do Cybinki też jest teraz mniej autobusów, to żeby dostać się do domu musi iść ponad 10 km pieszo. Bo do Kłopotu to już w ogóle mało co jeździ - dodaje.
Kursy na minusie
T. Jacek wyjaśnia, że 2011 rok przewozy pasażerskie Transhand zakończył na minusie. - Przeanalizowaliśmy wszystkie kursy i te, które były nierentowne, zlikwidowaliśmy - mówi. Pierwsze już w marcu, ale większość gdy rozpoczęły się wakacje. - Uczniowie są głównymi naszymi klientami - tłumaczy. Z rozkładu wypadło od wiosny w sumie 15-20 proc. autobusów. We wrześniu część autobusów znów będzie jeździć.
T. Jacek opowiada, że powinien zrezygnować z jeszcze większej liczby połączeń. - Żeby kurs był opłacalny za 1 km jazdy powinniśmy dostać w granicach 3 zł, w przypadku dużego autobusu, i 2 zł - mniejszego. Wpływy były na poziomie 0,80 - 1 złoty - wylicza.
Podkreśla, że PKS w Myśliborzu i Gorzowie wyciął jeszcze więcej połączeń. - Ja się wstrzymywałem, liczyłem, że może sytuacja się poprawi. Ale się nie poprawiła. Chcąc uratować niektóre trasy kupiliśmy ostatnio trzy małe autobusy, bo inaczej byłoby jeszcze gorzej - mówi.
Pretensje do samorządu?
Uważa, że pasażerowie powinni zgłaszać swoje pretensje do samorządu. - Możemy obsługiwać każdą linię, ale musiałaby do tego dopłacać gmina - twierdzi. - Nie braliśmy tego w ogóle pod uwagę, bo skargi od pasażerów do nas nie docierały - odpowiada zastępca burmistrza Piotr Łuczyński. Dodaje, że gmina dopłaca jednak za dowożenie dzieci do szkół. Ponad 260 tys. zł rocznie.
T. Jacek wyjaśnia również sprawę głównego przystanku w mieście (przy ul. Wojska Polskiego), który często nazywany jest dworcem autobusowym, choć nim nie jest. Mówi, że Transhand nie będzie tam inwestował, bo chciałby przenieść przystanek w inne miejsce. Liczył na pomoc gminy. Od władz miasta wiemy, że samorząd nie ma działki, którą mógłby na to przeznaczyć.
Pasażerowie mają jeszcze jeden problem. Skarżą się, że ten, kto ma miesięczny bilet nie może korzystać z myśliborskich autobusów, które obsługują część linii na terenie gminy, a w sytuacji gdy Transhand ograniczył przewozy byłoby to dobre rozwiązanie.
- W jaki sposób mielibyśmy to rozliczać? - pyta jednak T. Jacek. Mówi, że jedynym wyjściem byłoby zamontowanie w autobusach elektronicznych czytników, ale w sytuacji, gdy spada liczba pasażerów to się nie opłaca.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
