Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W słubickim szpitalu już spokój? Nie!

Beata Bielecka
Szef szpitala Marcin Jabłoński od nas dowiedział się o poniedziałkowych problemach w poradni K.
Szef szpitala Marcin Jabłoński od nas dowiedział się o poniedziałkowych problemach w poradni K. Bożena Bryl
- W poniedziałek czekałam sześć godzin w kolejce do poradni K - zadzwoniła do nas ciężarna kobieta. - Takie sytuacje wcześniej się nie zdarzały - mówiła. Szef lecznicy Marcin Jabłoński zapewniał, że poradnia funkcjonowała w pełnym zakresie.

Słubiczanka (nie chciała nazwiska w gazecie) nie kryła oburzenia. - Lekarz przyszedł dopiero pod koniec wyznaczonych godzin. W poczekalni była masa kobiet. Wszystkie zdenerwowane, bo ile można czekać - relacjonowała kobieta.

- Niedobrze dzieje się ostatnio w naszym szpitalu - zadzwoniła też do nas w sprawie ginekologii Krystyna Górowska z ulicy Sportowej. - Kilka dni temu musiałam odwieźć koleżankę do innego szpitala, bo w Słubicach powiedzieli jej, że planowane wcześniej operacje zostały odwołane z powodu braku pieniędzy - denerwowała się.

Odeszli lekarze, są już nowi

O problemach tych pisaliśmy już kilka razy, ostatnio w piątek w tekście “Na ginekologii jest już nowy ordynator, sytuacja na oddziale została opanowana". - Na samym oddziale może tak, ale nie w poradniach - skomentowała wczoraj tę informację jedna z pacjentek.

Przypomnijmy. W sierpniu z pracy na oddziale odszedł cały zespół lekarski. Jak tłumaczył nam były ordynator ginekologii Jarosław Cięciel stało się tak dlatego, że w lecznicy wprowadzono limity operacji, co doprowadziło do tego, że od lipca do końca sierpnia musiał odwołać wszystkie planowane zabiegi.

M. Jabłoński wyjaśnił, że nie mógł dopuścić do sytuacji, w której ginekologia, jak żaden inny oddział, przekraczała znacznie kontrakt. Podkreślał, że Narodowy Fundusz Zdrowia za tzw. nadwykonania płaci tylko ok. 30 proc., a to wciąga szpital w długi. Uspokajał też, że poradzi sobie z problemami kadrowymi. I tak rzeczywiście się stało.

W ubiegłym tygodniu rozstrzygnięto konkurs na nowego ordynatora (został nim Janusz Gawron, który wcześniej przez dwa lata był m.in. szefem oddziału ginekologicznego w Krośnie Odrzańskim), do pracy przyjęto dwóch innych lekarzy.

NFZ sprawdza szpital

Ale wiele pacjentek żałuje odejścia J. Cięciela. - Zawsze grzeczny, na powitanie rękę podał...A ponadto dobry fachowiec, za którym do Słubic przyjeżdżały kobiety z innych miast - opowiadała nam jedna z jego pacjentek.

Ale słychać też inne głosy. Lekarka pracująca w słubickim szpitalu mówiła nam, że wiele osób oburzało, że J. Cięciel przyjmował w szpitalu prywatne pacjentki. O tym mówił nam też M. Jabłoński. - Taka wizyta kosztowała 100 zł, 25 zł z tej sumy trafiało do kasy szpitala. Do tego szpital płacił za pielęgniarkę, która pracowała z doktorem Cięcielem, udostępniał sprzęt. To było przedmiotem mojego sporu z tym lekarzem - przyznał.

J. Cięciel widzi to inaczej. - Ponieważ były duże kolejki do poradni ginekologicznej, a są pacjentki, które chcą ich uniknąć lub nie są objęte ubezpieczeniem, podpisałem ze szpitalem (z byłą dyrektorką lecznicy Katarzyną Lebiotkowską, prywatnie dobrą znajomą J. Cięciela - przyp. red.) umowę na działalność - tłumaczył. - Złotówki do ręki nie wziąłem, bo pieniądze przechodziły przez kasę szpitala. Ja wystawiałem rachunki za przyjęcia i na tej zasadzie odbywały się rozliczenia. Od stycznia do maja tego roku do kasy szpitala wpłynęło ponad 9 tys. zł z mojej działalności - podkreślał.
T
emat ginekologii wzbudza też sporo emocji wśród naszych Czytelników, którzy żywo o nim dyskutują na forum “GL". - Teraz słubicki szpital trzeba omijać z daleka, jeżeli odejdą najlepsi lekarze, a wróci stara kadra, to nie ma co tam szukać - napisała słubiczanka. A inny internauta o nicku lolo przekonywał, że “ problemy ginekologii, to zaledwie wierzchołek góry problemów jakie ma słubicki szpital. To, że według prezesa udało się tymczasowo zapchać etatowe dziury nie świadczy o tym, że wszystko jest już w porządku. Nie mówi się o tym, ale kontrola z NFZ-u stwierdziła braki nie tylko na ginekologii, ale też w innych oddziałach i tym sposobem odkryto na przykład takie kwiatki jak lekarz dyżurujący jednocześnie na dwóch oddziałach (chirurgia i SOR)".

O tym mówiła nam też lekarka z ginekologii Malwina Kumoch, która jako ostatnia, z zespołu Cięciela, odeszła z pracy. To ona o sytuacji w szpitalu powiadomiła NFZ. - W ostatni długi weekend jeden lekarz przez dwie doby obstawiał jednocześnie chirurgię i ortopedię - opowiadała.

Pytana o wyniki kontroli rzeczniczka NFZ Sylwia Malcher-Nowak powiedziała, że będą mogły być upublicznione dopiero po zakończeniu całej procedury. Kiedy? Na to pytanie nie była nam w stanie na razie odpowiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska