Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sobotę Czarni Żagań wygrali czwarty mecz z rzędu

Tomasz Hucał
Dobra gra Czarnych daje im kolejne punkty (już 13 w tym sezonie), a także powoduje, że na stadion w Żaganiu przychodzi coraz więcej kibiców. Wygraną z Rakowem Częstochowa 2:0 oglądało już ponad tysiąc osób.

CZARNI ŻAGAŃ - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 2:0 (1:0).

CZARNI ŻAGAŃ - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 2:0 (1:0).

Bramki: Janus (35), Gad (74).
CZARNI: Buchla - Janus (od 90 min Raćko), Gajowy, Sudoł, Byrski - Hajdamowicz, Piechowiak, Kassian (od 62 min Gad), Chrobot, Małecki (od 84 min Frach) - Ekwueme (od 78 min Kwiatkowski).
RAKÓW: Laskowski - Mastalerz, Jankowski, Mizgajski, Kowalczyk - Foszmański, Pietroń (od 85 min Gajos), Sekulski, Brondel (od 58 min Zachara), Gliński (od 72 min Jeremicz) - Stefański.
Żółte kartki: Małecki - Mizgajski, Brondel, Stefański. Sędziował: Dawid Martyniak (Kalisz). Widzów: 1.200.

Żaganianie od początku mieli przewagę na boisku. Już w 9 minucie Paschal Ekwueme odegrał do Konrada Hajdamowicza. Ten wpadł w pole karne, gdzie przewrócił się na murawę, domagając się karnego. Sędzia jednak nakazał grać dalej.

W 35 minucie przekonaliśmy się, że stałe fragmenty gry to nadal mocna strona Czarnych. Z rzutu wolnego piłkę w pole karne wrzucił Arkadiusz Chrobot. Wyskoczyli do niej Michał Sudoł i Artur Janus. Udało się temu drugiemu, który głową wpakował futbolówkę do siatki, obok zaskoczonego bramkarza Rakowa.

Zaskoczyli trenera

Siedem minut później mógł być remis. Tomasz Stefański wykorzystał błąd żagańskiej obrony i znalazł się na 16 metrze sam przez Karolem Buchlą. Na szczęście dogonił go Janus i wybił piłkę na rzut rożny.
Po przerwie Raków próbował odrabiać straty, ale przez 45 minut nie stworzył sobie żadnej dogodnej sytuacji strzeleckiej. Za to gospodarze mieli ich kilka.

W 67 minucie rezerwowy Jarosław Gad sprytnie uderzył z 20 metrów i golkiper Rakowa z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Żagański pomocnik pokazał się po raz kolejny w 74 minucie. Przebiegł z piłką lewym skrzydłem przez pół boiska, skręcił dwóch obrońców i technicznym uderzeniem w długi róg podwyższył na 2:0. W 90 minucie Gad precyzyjnie dośrodkował w pole karne, ale Wojciech Frach był chyba zaskoczony takim podaniem bo stojąc 3 metry od bramki zagrał piłkę ręką.

Na koniec meczu inny rezerwowy - Oskar Raćko - zauważył, że golkipera Rakowa nie ma w bramce, minął go swoim strzałem, ale piłkę z linii bramkowej wybił obrońca częstochowian.
- Chłopcy po raz kolejni mnie zaskoczyli - mówił po meczu uradowany trener gospodarzy Zbigniew Smółka. - O środowym meczu w Tychach będę myślał za dwie godziny. Teraz jest czas na radość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska