Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sobotę w Gorzowie półfinał DPŚ. Polacy wierzą w awans!

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Biało-czerwoni już trzykrotnie posmakowali złota DPŚ. Teraz po raz pierwszy chcą wywalczyć tytuł w innym kraju.
Biało-czerwoni już trzykrotnie posmakowali złota DPŚ. Teraz po raz pierwszy chcą wywalczyć tytuł w innym kraju. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Koniec spijania śmietanki po ubiegłorocznym sukcesie. W sobotę nikt już nie będzie pamiętał co było, tylko znów mocno ściśnie kciuki za Polaków. Obronę tytułu mistrzowie świata rozpoczną w półfinale w Gorzowie.

Historia Drużynowego Pucharu Świata jest krótka. Najważniejsza wiadomość dla polskich kibiców jest taka, że listę zwycięzców dziesięciu dotychczas rozegranych finałów otwierają nasi. Biało-czerwoni zwyciężali trzykrotnie - w 2005, 2007 i 2009 r. Dzięki temu rok temu otrzymali na własność trofeum dla najlepszej drużyny, ufundowane przez pięciokrotnego indywidualnego mistrza świata Szweda Ove Fundina.

Wszystkie złote medale Polacy zdobyli w kraju, we Wrocławiu i dwukrotnie w Lesznie. Bliscy obrony tytułu byli dwa lata temu w Vojens, ale padający w trakcie zawodów deszcz diametralnie zmienił warunki na torze i nasi nie odparli ataku Duńczyków. Teraz finał znów odbędzie się na stadionie zbudowanym przez Ole Olsena. Chłopcy Marka Cieślaka zapowiadają wygraną.

- Chcemy przejść do historii - nie ukrywa najmłodszy wśród kadrowiczów Adrian Miedziński z Unibaksu Toruń. - Kłopoty rywali są dla nas wielką szansą w półfinale, bo w finale, gdy wrócą rekonwalescenci, wcale nie będzie słodko.
Największe oczekiwania są wobec kapitana reprezentacji Tomasza Golloba, zawodnika Caelum Stali Gorzów i Jarosława Hampela z Unii Leszno. Obaj przewodzą w Grand Prix, obaj regularnie punktują w lidze. To oni wespół z Rune Holtą z Włókniarza Częstochowa i drugiego unisty Janusza Kołodzieja mają dostarczyć wiele radości w sobotnich zawodach.

- Jeśli nie oni, to kto? - pyta retorycznie trener kadry. I ma rację, bo np. Krzysztof Kasprzak dopiero teraz złapał formę. Taki zestaw reprezentantów to gwarancja sukcesu, zwłaszcza, że do Gorzowa nie przyjedzie dwóch tytanów: Duńczyk Nicki Pedersen i Rosjanin Emil Sajfutdinow. Bez liderów, którzy leczą urazy, obie kadry znacznie tracą na wartości, ale zapowiadają walkę do końca.

- Teoretycznie bez Emila nie mamy szans na pokonanie Polaków i dlatego celujemy w baraż. Chcemy sprawdzić się w mocnej stawce, ale to nie znaczy, że faworyci będą mieli lekko - odgraża się Denis Gizatullin.
Również Skandynanowie nie klękną przed nami. - W Gorzowie "muszą" wygrać Polacy i pewnie tak się stanie, choć postaramy się im napsuć sporo krwi. Ale w Vojens, gdy pojedziemy już z Nickim w składzie, muszą się z nami liczyć - odgraża się Hans Andersen.

Stawkę uzupełniają Czesi, z góry skazywani na pożarcie. Czy słusznie? - W walce o pierwsze miejsce nikt nie bierze ich pod uwagę. Ale w poszczególnych biegach mogą odbierać punkty. Oby rywalom, a nie nam - pragnie Gollob. "Chudy" jest w znakomitej formie, więc kibice zastanawiają się, czy na "Jancarzu" znów nie padnie rekord toru. - Nie mówię nie - uśmiecha się tajemniczo stalowiec.

Awizowane składy: Rosja (kask czerwony) - Renat Gafurow, Gizatullin, Artiom Łaguta, Grigorij Łaguta i Roman Poważnyj; Polska (niebieski) - Gollob, Hampel, Holta, Kołodziej i Miedziński; Czechy (biały) - Ales Dryml, Lukas Dryml, Matej Kus, Martin Malek i Zdenek Simota; Dania (żółty) - Andersen, Kenneth Bjerre, Niels Kristian Iversen, Nicolai Klindt i Bjarne Pedersen.

Początek o godz. 19.00. Organizatorzy przygotowali także masę innych atrakcji, m.in. pokaz sztucznych ogni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska