Laboratoria sulechowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej mieszczą się w dawnej... oborze. Bo zanim uczelnia przejęła na swą siedzibę pałac i gospodarstwo w Kalsku, w czasach Polski Ludowej był tu PGR. Dziś jakże odmienny obraz. Studentki kierunku ogrodnictwo uwijają się w laboratorium, uczą się rozmnażania metodą in vitro.
- Roślinkę, którą chcemy rozmnożyć dzieli się na drobne części - tłumaczy Roksana Gontarczyk. - Możemy wykorzystać jakąkolwiek część, liść, łodygę lub korzeń.
- Te części umieszczamy w specjalnej pożywce, którą sami przygotowujemy - dodaje jej koleżanka Agnieszka Mazur. - Składa się na nią woda, cukier, witaminy, mikroelementy i hormony wzrostu.
Pożywka musi trafić do tzw. autoklawów, gdzie jest sterylizowana. Oglądamy autoklawy przez szklane drzwi i przeszklone ściany. Są w najbardziej sterylnej części laboratorium - komorze przeszczepień. Tutaj nie wchodzi się ot tak, "z dworu". Przez szyby patrzymy, jak Joanna Edelman i Dominika Nowak, obie w białych fartuchach i rękawiczkach, zapładniają begonie i anturium.
- Z kabiny przeszczepień zapłodnione roślinki przenosimy do pokoju hodowlanego - ciągnie Roksana. Prowadzi do trzeciego pomieszczenia. W niedużym pokoju bez okien, w "szafie" na naświetlanych półkach, stoją dziesiątki szklanych pojemników z pożywką. To prace studentów. W zależności od czasu zapłodnienia widać malutkie lub nieco większe roślinki, które - gdy podrosną - po prostu trafią do doniczek. Ostatnio studenci zapłodnili i czekają aż wyrośnie im: begonia, anturium, datura, topola, miskant - trawa ozdobna, bananowce i rosiczka.
Więcej przeczytasz w sobotnim wydaniu "Tygodnika Zielonogórskiego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?