Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Sulęcinie działkowcy od teraz rządzą sami

Sandra Soczewa 95 722 57 72 [email protected]
Żaden z naszych działkowców nie powinien żałować decyzji o odłączeniu się od związku - przekonują Ewa Stuch, Grzegorz Kozieł i Zygmunt Koziara.
Żaden z naszych działkowców nie powinien żałować decyzji o odłączeniu się od związku - przekonują Ewa Stuch, Grzegorz Kozieł i Zygmunt Koziara. Jakub Pikulik
Metalowiec jako jedyny ogród w województwie odłączył się od Polskiego Związku Działkowców. Co można zyskać, podejmując taką decyzję?

- Przynależność do związku nic nam nie dawała. Cała praca funkcjonowania ogrodu jest właśnie tutaj. Na ogrodzie. Nie w Polskim Związku Działkowców - przekonuje Zygmunt Koziara.

- Jak tylko pojawiła się możliwość odłączenia od związku, zrobiliśmy to natychmiast. Teraz jesteśmy Stowarzyszeniem Ogrodów Rodzinne Ogrody Działkowców Metalowca w Sulęcinie i sami jesteśmy sobie gospodarzami - dodaje Grzegorz Kozieł. I podkreśla, że są jedynymi w województwie, którzy zdecydowali się wystąpić z PZD.

Oszczędzą 50 zł rocznie

Losy ogrodu w Sulęcinie zmieniła ustawa z 2014 roku. Od momentu jej wejścia w życie, 19 stycznia, wystąpienie z PZD stało się realne. Zarządy działek miały na to rok. - To był intensywny czas. Musieliśmy poinformować działkowców o takiej możliwości, przedstawić im korzyści, zwołać zebranie, założyć stowarzyszenie i zacząć działać. Ale udało się - cieszy się Ewa Stuch.

- PZD mówił nam wciąż, że deweloperzy, samorządy czyhają na nasze działki. Podpuszczał i straszył działkowców. A oni często są starsi i bezwiednie tego słuchali. Poza tym nie było wystarczająco wielu dobrych informacji o tym, że wchodzi nowa ustawa. Poprzednią zakwestionował Trybunał, bo była knotem - przypomina pan Zygmunt. I nie ukrywa, że najgorsze było to, że związek nie podlegał żadnej kontroli. - Należeliśmy do związku, bo to był przymus. Nie było innej możliwości - tłumaczy pani Ewa.
Kiedy jest się członkiem PZD, trzeba płacić składki, które działkowcy nazywają nawet haraczem. Dlaczego? Bo jak twierdzą, nigdy z nich nie skorzystali. - W Lubuskiem są dwa okręgi: gorzowski i zielonogórski. I one mają pod sobą ogródki działkowe. Jedne - tak jak nasz - liczą 175 działkowców, a inne - tak jak stilonowskie w Gorzowie - tysiąc. Z tytułu składek okręg może mieć nawet około 500 tysięcy złotych rocznie. Z tego 1/4 oddawana jest Warszawie, a reszta pozostaje w ich gestii - wyjaśnia pan Grzegorz, prezes stowarzyszenia. - Uważamy, że nie ma sensu płacić i nic z tego nie mieć - wtrąca pan Zygmunt.

Po wystąpieniu ze związku działkowcy płacą mniej. Sam fakt, że 35 proc. ze składek nie trafi na cele statutowe PZD, daje oszczędność - każdemu około 50 zł rocznie. - Wydaje się, że to niewiele. Ale dla wielu osób ta kwota ma znaczenie. Mogą kupić za to chociażby nasiona na cały rok - podpowiada pani Ewa.
- Ustaliśmy już nową stawkę, którą przedstawimy na walnym zebraniu w następnym tygodniu. Chcemy 27 groszy od metra. Znieśliśmy też pracę na rzecz ogrodu. PZD miał zapis, że jeżeli dany działkowiec nie przepracuje określonej liczby godzin, musi zapłacić. Wyobraża sobie ktoś, żebym teraz prosił o to starszych ludzi?! Na ogrodzie ma być czysto i wszyscy o niego dbają. Wprowadzanie takich zasad jest bez sensu! - uważa pan Grzegorz.

Nikt nie powinien żałować

Jak odłączyć się od PZD? Na zebraniu, na którym działkowcy mają o tym zdecydować, zarząd musi wszystko dokładnie wyjaśnić, przedstawić ewentualny bilans strat i korzyści, a także nowy statut ogrodu. Kolejnym wymogiem jest wysoka frekwencja. - Normalnie na nasze zebrania przychodzi po 20 osób. Teraz był wymóg ponad 50 procent obecności! Na spotkanie przyjechał sam prezes i nie wierzył, że przyszło tylu ludzi. Mieliśmy 80 procent frekwencji i jeden głos przeciw wystąpieniu z PZD - wylicza pan Grzegorz. - Nikt nic nikomu nie obiecywał. My tylko powiedzieliśmy, że będą teraz płacić mniej o tę kwotę, którą pobierał na swoje cele związek - zaznacza pani Ewa. Podczas zebrania zatwierdzono statut, PZD przekazał księgi wieczyste i odbyło się przekazanie majątku. Ostatnim etapem było założenie stowarzyszenia. - Ze zdobyciem KRS-u mieliśmy kilka przygód, ale wszystko zakończyło się pomyślnie. Działaliśmy szybko jak karabin maszynowy - przyznaje z uśmiechem pan Grzegorz.

Stowarzyszenia mogą ubiegać się o dofinansowania i unijne dotacje. I działkowcy z Sulęci¬na zamierzają z tego korzystać. Na początek prezes chce stworzyć na terenie ogrodu dom dziennego pobytu seniora. - Roz¬mawialiśmy już z burmistrzem i ze starostą o naszych pomysłach. Mamy plan całkowicie przebudować świetlicę. To drewniany budynek, taki, że jak przyjdzie silna wichura, to będziemy go szukać na poligonie - stwierdza pan Grzegorz. I opowiada, jak to widzi. Wszystko będzie murowane, dachówka nowa, aneks kuchenny, supertoalety, żeby osoby starsze czuły się komfortowo. A jak już będzie nowa świetlica, to można ją też użyczać. - Rozmawiałem z kilkoma osobami na ten temat i pomysł jest zaakceptowany. Nie chcę na razie nic obiecywać, ale mam nadzieję, że uda mi się spełnić ten plan - wierzy pan Grzegorz.
Działkowcy uważają, że decyzji o wystąpieniu z PZD nikt nie powinien żałować. I podkreślają, że każdemu z osobna należy się "szacun". Za to, że wszyscy się zorganizowali i wspólnie działają. I mają miejsce, o jakim marzyli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska