Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szpitalu tymczasowym w Zielonej Górze potrzeba rąk do pomocy. Radny Grzegorz Hryniewicz postanowił zostać wolontariuszem w placówce

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Radny Grzegorz Hryniewicz w swoim żywiole - tu podczas prowadzenia jednej z gal "Warto Jest Pomagać".
Radny Grzegorz Hryniewicz w swoim żywiole - tu podczas prowadzenia jednej z gal "Warto Jest Pomagać". Mariusz Kapała
Szpital tymczasowy w Zielonej Górze wciąż przyjmuje kolejnych pacjentów z koronawirusem. Placówka działa bardzo prężnie, ale wciąż potrzeba tutaj rąk do pracy. Zarówno personel medyczny, ale i wolontariusze są wielką pomocą. I to właśnie do pracy wolontariackiej zgłosił się zielonogórski radny - Grzegorz Hryniewicz.

Zielonogórski szpital tymczasowy ruszył na początku grudnia. I od pierwszych chwil zaczęli do niego trafiać pacjenci z koronawirusem. Również ci w bardzo ciężkim stanie...

Choć do pracy w placówce zgłosili się chętni (również przyszli medycy, studiujący obecnie na Uniwersytecie Zielonogórskim), to wciąż potrzeba tutaj kadry. Pacjentów nie ubywa, trafiają tu z różnych rejonów województwa.

Jak radny zdecydował się zostać wolontariuszem

Wciąż zgłaszają się również wolontariusze. Wśród nich jest także zielonogórski radny Grzegorz Hryniewicz (Zielona Razem), znany m.in. z działalności w swym stowarzyszeniu "Warto Jest Pomagać".

- Pracę zacząłem w minionym tygodniu - wyjaśnia Grzegorz Hryniewicz. I to od razu w centrum dowodzenia. Tutaj na specjalnym monitorze może obserwować pacjentów leżących na salach. Regularnie spisuje ich ciśnienie, saturację oraz puls. Reaguje na jakiekolwiek odstępstwo od normy.

- Sale szpitala są bardzo dobrze wyposażone: działają kamery, głośniki - zauważa G. Hryniewicz. To pozwala na szybką reakcję, gdy z pacjentem się coś dzieje. Wtedy następuje natychmiastowe wezwanie personelu medycznego do danego chorego. - Ta praca to dla mnie nowe doświadczenie, cieszę się, że mogę wesprzeć szpital w taki sposób, w miarę swojego czasu wolnego.

Hryniewicz: szpital tymczasowy w Zielonej Górze działa bardzo sprawnie

Zielonogórski radny podkreśla, że placówka tymczasowa, której zadaniem jest leczenie pacjentów z koronawirusem, działa bardzo sprawnie. Nad wszystkim czuwa też kierownik - doktor Bartosz Kudliński.

- W szpitalu panuje świetna atmosfera - zauważa radny. - Zespół jest zgrany, działa w sposób uporządkowany. Jest wspaniale przygotowany.

Skąd pomysł, by zostać wolontariuszem w szpitalu tymczasowym w Zielonej Górze? Jakiś czas temu do zielonogórskiego szpitala trafił bliski członek rodziny G. Hryniewicza. Udało się go uratować. Radny chciał się więc jakoś odwdzięczyć.

- Spytałem doktora Kudlińskiego, co mogę zrobić - mówi Hryniewicz. Gdy dowiedział się, że potrzeba rąk do pomocy, zdecydował się zgłosić jako wolontariusz w szpitalu tymczasowym.

Szpital Uniwersytecki: kadra pielęgniarska jest na wagę złota

W szpitalu tymczasowym wciąż potrzeba osób, które zasilą kadrę. Obecnie, jak mówi nam Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, brakuje pielęgniarek, które mogłyby rozpocząć pracę na kolejnych piętrach lecznicy. Ze względu na liczbę pacjentów lada chwila placówka powinna uruchomić następne piętro szpitala tymczasowego. To zależy, ilu tych pacjentów będzie mieć, ale przede wszystkim, ile będzie mieć personelu.

- W tej chwili w szpitalu tymczasowym mamy 39 pacjentów - mówi S. Malcher-Nowak. - W tym 12 na łóżkach respiratorowych i 27 na tlenoterapii.

Łącznie, od 7 do 17 grudnia, w szpitalu tymczasowym było hospitalizowanych 52 pacjentów.

Wideo: tak otwierano Szpital Tymczasowy w Zielonej Górze:

- Wyleczono i wypisano 3 pacjentów - wyjaśnia S. Malcher-Nowak. - 4 kolejne osoby są gotowe do wypisu. W momencie, gdy stan pacjenta poprawi się na tyle, że nie musi być hospitalizowany, to nawet jeżeli ma jeszcze wynik dodatni, może zostać wypisany z placówki.

Trafia wtedy na kwarantannę domową. I dochodzi już do zdrowia w zaciszu własnego mieszkania. Wszystko po to, by z łóżek mogli skorzystać następni chorzy.

- 12 pacjentów, od samego początku działania placówki, zmarło - wyjaśnia jeszcze S. Malcher-Nowak. - To były osoby w bardzo podeszłym wieku, większość z chorobami współistniejącymi.

Wideo: ostatnio przy placówce pojawiły się drzewa:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska