Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tej podróży życia nie jesteśmy same. Inne kobiety czują podobnie jak my. Przeżyły coś podobnego, co my. No właśnie, przeżyły!!!

Katarzyna Borek
Katarzyna Borek
Katarzyna Borek, dziennikarka GL
Katarzyna Borek, dziennikarka GL Magda Weidner
Znalazłam ten list w mojej redakcyjnej skrzynce, gdy szukałam czegoś zupełnie innego. Znalazłam więc zupełnie przypadkiem, można napisać. A może nie, nie przypadkiem...?

„Droga redakcjo, długo zastanawiałam się, czy napisać do Was. Ale co tam, przecież za to nic nie grozi. Jestem mamą dwójki cudownych i wspaniałych dzieci. Tak jak pewnie większości z nas, życie dało przysłowiowego „kopa”, ja jednak się nie poddałam. Choć przecież byłam już na dnie, podniosłam się ze wszystkiego. Szybko też musiałam dorosnąć, by być „mamą” - najpierw brata, potem swoich dzieci. Szybkie decyzje, nieudane małżeństwo trwające 10 trudnych lat, bo alkohol i przemoc zniszczyło to wszystko. Zniszczyło nie tylko mnie, ale też dzieci. Długi pozostawione przez mojego byłego męża, zszargane nerwy, chęć samobójstwa i jego próby - ból nie do opisania. Kiedy w końcu wrócił spokój, ten psychiczny zwłaszcza, a dzieci wreszcie zrozumiały że jesteśmy już tylko Ja i One, zaczęłam się uśmiechać i rozumieć, że w końcu mam te moje dwa skarby, mam dla kogo żyć, są wsparciem w każdym momencie mojego życia. Wiedziałam, że muszę się podnieść i walczyć. Poznałam cudownego faceta, choć trudno było zaufać, ale w końcu przemogłam się i nie żałuję do dziś. Czułam w końcu, że jestem szczęśliwa, że żyję. Pokochał dzieci, a one jego również, czego naprawdę się bałam. Jedyna rzecz, która została, to długi małżeństwa, komornik, windykacje. I wiecie co? Na to też znalazłam rozwiązanie. Żyję i jestem szczęśliwa. Są jeszcze dni, kiedy mi źle, kiedy chciałabym dać więcej dzieciom, kiedy chciałabym spełnić jakąś ich zachciankę, ale one wiedzą i rozumieją, że nie stać nas na to po prostu. Moja miłość do nich przetrwała i dzięki właśnie tej miłości otworzyłam oczy, dałam radę i przestałam się bać”.

To powyżej to mój skrót listu od Czytelniczki - z wakacji 2014. Zatytułowany przez autorkę: „Podbudowujące :)”.

Znalazłam ten list w mojej redakcyjnej skrzynce, gdy szukałam czegoś zupełnie innego. Znalazłam więc zupełnie przypadkiem, można napisać.
A może nie, nie przypadkiem...?

Zostawiam ten archiwalny list tutaj, bo jego przesłanie przez lata wcale się nie zmieniło: naprawdę wszystko może się spełnić.
Zostawię ten list, Autorko, dla wszystkich kobiet, które są teraz na dnie. Bo czasami wędrujemy i w takie rejony.

Przeczytałam kiedyś, że najlepsza ziemia na nowe nasadzenia jest na samym dnie. W tym sensie dotknąć dna, choć bardzo bolesne, jest najlepszym, co może się nam przydarzyć.

Zobacz wideo: Qczaj: Wychowałem się w rodzinie, gdzie była przemoc fizyczna i psychiczna

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska