Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W trzy dni piroman wzniecił 13 pożarów!

Małgorzata Trzcionkowska 607 804 239 [email protected]
Strażacy ostrzegają, że dym przy drodze może doprowadzić do wypadku komunikacyjnego. W ogniu giną owady, ptaki i małe zwierzęta.
Strażacy ostrzegają, że dym przy drodze może doprowadzić do wypadku komunikacyjnego. W ogniu giną owady, ptaki i małe zwierzęta. Archiwum straży pożarnej
W ciągu trzech dni strażacy aż 13 razy gasili pożary traw. - Wyjeżdżaliśmy głównie wieczorami i nocą - mówi kapitan Paweł Grzymała, rzecznik żagańskiej straży.

Pożary wybuchały praktycznie w tych samych miejscach. Na łąkach i nieużytkach. Najwięcej w rejonie Szprotawy. W Henrykowie aż cztery, w Wiechlicach i Dziećmiarowicach po trzy. Dla porównania, w tym czasie strażacy raz gasili ogień w rejonie Brzeźnicy i dwa razy przy ul. Bema i Kolejowej w Żaganiu.

- Otrzymywaliśmy sygnały zwykle wieczorem lub w nocy - opowiada P. Grzymała. - W parę godzin po zakończeniu działań dostawaliśmy wezwanie w to samo miejsce. Mieliśmy podejrzenia, że to celowa robota podpalacza, bo wiosna jest mokra i zimna.

Za każdym razem strażacy powiadamiali policję. We wtorek działania przyniosły rezultaty. Policjanci z drogówki, patrolujący teren z żandarmami wojskowymi zauważyli palącą się trawę, tuż przy drodze w Henrykowie.

- Po chwili funkcjonariusze zauważyli mężczyznę, który idąc wzdłuż drogi, przy poboczu, wzniecał ogień - relacjonuje podinspektor Sylwia Woroniec, oficer prasowy żagańskiej policji. - Paliło się już w trzech miejscach. Pożar szybko się rozprzestrzeniał i było spore zadymienie. O podpaleniu trawy dyżurny natychmiast powiadomił straż pożarną.

Mundurowi zatrzymali podpalacza, mieszkańca Henrykowa i wlepili mu mandat w wysokości 500 zł. - Mamy nadzieję, że więcej tego nie zrobi - stwierdza P. Grzymała. - Większość rolników od lat nie wypala już traw - zaznacza jeden z mieszkańców wsi pod Szprotawą. - Zdają sobie sprawę z zagrożenia. Ale bywa, że dla zabawy podpalają dzieci. Mam też sąsiada, który robił to od zawsze i nie ma zamiaru przestać.

Kiedyś wypalanie traw, rżysk oraz słomy pokombajnowej było uważane przez rolników za doskonały sposób na oczyszczenie pół i łąk przed sezonem uprawnym. Wierzyli, że popiół użyźnia ziemię. O tym, że nie wolno tego robić przekonują strażacy i sołtysi. Dzieci uczą się w szkołach i przekazują wiedzę rodzicom. Wiosenne wypalanie traw nie daje żadnych korzyści.

Obniża wartość plonów nawet do ośmiu procent. Niszczy warstwę próchnicy w glebie, giną mrówki, żaby, krety, ułatwia rozwój chwastów, niszczy rośliny motylkowe, które akumulują azot, giną owady zapylające kwiaty, a wierzchnia warstwa ziemi ulega przesuszeniu i erozji.

- Dym ogranicza widoczność - wskazują strażacy. - Może doprowadzić do poważnych wypadków drogowych. Czasem bywa tak, że ofiarami ognia stają się sami podpalacze. Wystarczy nagła zmiana kierunku wiatru i zabawa z ogniem kończy się tragicznie. Może przenieść się na lasy, czy na budynki mieszkalne Jeśli zauważymy ogień na łące lub w lesie, to natychmiast powinniśmy powiadomić służby ratownicze.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska