Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Warsztatach Terapii Zajęciowej w Zbąszyniu jest jak w domu

Eugeniusz Kurzawa
Pan Kazimierz w ramach pracowni stolarsko-mechanicznej lutuje z drucików delikatne gwiazdy. To część przygotowań WTZ do nadchodzących powoli świąt Bożego Narodzenia.
Pan Kazimierz w ramach pracowni stolarsko-mechanicznej lutuje z drucików delikatne gwiazdy. To część przygotowań WTZ do nadchodzących powoli świąt Bożego Narodzenia. fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Rehabilitujemy poprzez pracę osoby niepełnosprawne - wskazuje Wanda Kosmala. - W praktyce pokazujemy im życie w najprostszych przejawach.

Zanim jednak WTZ zaczęły funkcjonować, trzeba było aż półtora roku walki społeczników. O pieniądze z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, o formalne uznanie WTZ. Trudno było.

- Ale się opłaciło - mówi Wanda Kosmala, kierowniczka WTZ. Zaczęło się od utworzenia Społecznej Fundacji Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym. Jej pierwszym prezesem był Kazimierz Berliński, dziś honorowy obywatel miasta.

- Ten kierunek polecam każdemu, kto chce działać na rzecz takich osób jak nasi podopieczni - wskazuje W. Kosmala. - Trzeba założyć organizację pozarządową.

Nie tylko z powiatu

Do Zbąszynia na ul. Powstańców Wlkp. dojeżdża codziennie 30 osób z powiatu nowotomyskiego, a także z lubuskich gmin Trzciel i Zbąszynek.

- Z Bukówca, Przyłęku, Lewiczynka, Trzciela Odbudowanie, Lutola Mokrego, Dąbrówki Wlkp., Zbąszynka, Perzyn, Przyprostyni, Nowego Dworu, Łomnicy - wymienia pani Wanda. - Pojawiają się codziennie od poniedziałku do piątku o 8.00, zaś o 15.00 są odwożeni do domów.

- Bywają bardzo chętnie, bo tylko tutaj są w swoim środowisku - podpowiada terapeutka Mariola Wieczorek. - Problemem dla nich są dni wolne, niedziele, sierpniowe wakacje.

Stan placówki nie może przekroczyć 30 osób, nowi przychodzą dopiero wtedy, gdy ktoś się wykruszy. Przez cztery lata przewinęło się ok. 45 podopiecznych. Ich pobyt w WTZ to głównie zajęcia praktyczne.

- Na jedną pracownię może przypadać tylko pięć osób pod opieką terapeuty - podaje W. Kosmala. - A uczestnikami zajęć są ludzie powyżej 16 roku życia z grupą inwalidzką bądź orzeczeniem o niepełnosprawności. To jest podstawa skierowania na WTZ. Ale przyjście do nas jest dobrowolne. Pobyt zaś trwa trzy lata.

Przez ten czas uczą się pracować i jeśli są w miarę sprawni mogą być skierowani do zakładów pracy chronionej. Ale praktycznie w okolicy nie ma tego rodzaju firm - sugerują w WTZ. - Dlatego życie tych osób jest u nas - podkreśla M. Wieczorek. - Jeśli mają szansę, wolą zostać tutaj, wśród swoich.

- O przedłużeniu pobytu, nawet o kolejne trzy lata, decyduje rada programowa - dopowiada W. Kosmala. Radę tworzy kadra pracownicza: terapeuci i kierowniczka.

Płakał w górach

KOMENTARZ

W tym są dobrzy
Zbąszyń jest miastem, w którym znakomicie przyjęła się społeczna działalność z ludźmi upośledzonymi i niepełnosprawnymi. Gdy startowały WTZ, były pierwszą placówką w powiecie. Wcześniej ruszyła (i w dalszym ciągu funkcjonuje) tzw. świetlica otwarta, wraz z WTZ prowadzona przez Społeczną Fundację Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym. Ponadto od lat istnieje Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy zwany "szkołą życia". Tylko bić brawo!

Trudno się dziwić, że podopieczni czują się na ul. Powstańców Wlkp. tak dobrze. Nie tylko są ze sobą, mają ciekawe zajęcia praktyczne, to jeszcze terapeuci wymyślają im atrakcje.

- Mamy za zadanie prowadzenie, mówiąc górnolotnie, ogólnej rehabilitacji prowadzącej do samorealizacji i usamodzielnienia - stwierdza pani Wanda. - W praktyce pokazujemy im życie w najprostszych przejawach.

- Gdy pojechaliśmy w góry, to jeden z panów miał łzy w oczach, tak się wzruszył; pierwszy raz je zobaczył - przypomina pani Mariola. - Albo zrobiliśmy wycieczkę promem do Ystad w Szwecji. Mogli tańczyć na promie do rana. Wytrzymali do 2.00.

Odwiedzili Berlin, Pragę, miejscowości nadmorskie. Bywają na różnorakich przeglądach artystycznych. Ciekawą formą są tzw. treningi ekonomiczne, podczas których wszyscy wychodzą do miasta na zakupy. Mają 20 zł kieszonkowego miesięcznie i starają się tym gospodarować. - Dziś robią to zdecydowanie lepiej niż na początku, gdy kupowali bez opamiętania czipsy i colę - uśmiecha się M. Wieczorek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska