Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W wodzie jestem jak ryba

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Panią Kasię Kujawę, świetną niepełnosprawną pływaczkę, na zawody przywiózł syn Dominik.
Panią Kasię Kujawę, świetną niepełnosprawną pływaczkę, na zawody przywiózł syn Dominik. Dorota Nyk
Katarzynie Kujawie uśmiech nie schodzi z ust. - Uwielbiam pływać, nauczyłam się trzy lata temu - opowiada. Pływa lepiej niż niejeden wysportowany młodzieniec, w wodzie czuje się jak ryba. Ale na co dzień jeździ na wózku.

Spotkałam ją na integracyjnej spartakiadzie pływackiej w SP 10. Przywiózł ją syn, który się nią opiekuje. Brała udział w konkurencji pływackiej z panami. Popłynęła szybciej niż starosta Rafael Rokaszewicz i wójt Kotli Łukasz Horbatowski, młodzi faceci. Wygrała tę konkurencję. Dla niej to wielkie szczęście i satysfakcja, ale dla nich to wstyd. Brakuje im kondycji, którą ma pani Kasia.
- Uwielbiam pływać - przyznaje. Nauczyła się trzy lata temu, gdy zaczęła chodzić na basen w SP 12. Akurat prezydent wprowadził darmową godzinę w tygodniu dla niepełnosprawnych, więc z tego dobrodziejstwa skorzystała.
- Nauczyła mnie córka, która jest rehabilitantką, a poza tym dobrze pływa - opowiada pani Kasia. - Uczyłam się przez rok z innymi niepełnosprawnymi. Bez rąk, bez nóg. Na wózkach - tak jak ja. Ze zdrowymi raczej bym się wstydziła pływać. Krępuję się, bo się gapią, jak wchodzę do wody. Ratownik musi mi pomóc, bo sama nie zejdę z wózka. Nauczyłam się dobrze pływać i teraz z niecierpliwością czekam na każdą sobotę, żeby pójść na basen.

Pani Kasia 20 lat temu złamała kręgosłup. Nieszczęście - zrywała owoce, gdy straciła przytomność i spadła z czereśni. Tak niefortunnie, że złamała sobie kręgosłup. Obudziła się w szpitalu, dwie operacje jej zrobiono, ale nogi pozostały bezwładne.
- Trzeba było żyć na wózku - wspomina. Na początku panią Kasią opiekował się mąż, ale 13 lat temu umarł. - Mąż pracował w hucie - opowiada. - Wrócił z pracy, wybierał się na mecz. Ale nigdzie nie wyszedł, bo dostał zawału. Ja akurat byłam na spacerze w parku. Gdy wróciłam, już go zabrała karetka, umarł w szpitalu. A mówił mi zawsze: nigdy cię nie zostawię. Teraz mu łyso chyba.
Bez męża ciężko było na początku, ale dzieci wyrosły i jej teraz pomagają. Największą opiekę ma od syna, który z nią mieszka i jest nauczycielem w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi. Mówi: Przez tyle lat, co ja na wózku siedzę, to musiałam się już z tym moim kalectwem pogodzić. Nie ma co płakać, powiedziałam sobie.

I opowiada, jak codziennie sama wychodzi. Na specjalnych kursach nauczyła się zjeżdżać wózkiem po schodach. Zjeżdża tyłem i trzyma się barierki, potem ze zwykłego wózka przesiada się na skuter. Można ją zobaczyć na skuterze w Biedronce. Sama robi zakupy, robi sobie śniadanie, gotuje obiad. - Poza tym, gdy trzeba, to pilnuję 3,5 - letniej wnuczki Patrycji. Uwielbiam to. Dziecko zmienia świat - mówi.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska