Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Żarach w mieszkaniu przy ul. Okrzei wybuchł pożar

Janczo Todorow
Mieszkanie jest całkowicie zniszczone po dzisiejszym pożarze
Mieszkanie jest całkowicie zniszczone po dzisiejszym pożarze Janczo Todorow
Mieszkańcy w popłochu wybiegli z kamienicy pełnej gryzącego dymu. Paliło się mieszkanie na pierwszym piętrze, w którym lokator zrobił sobie śmietnik.

Tuż po 17.00 strażacy otrzymali zawiadomienie o pożarze w mieszkaniu przy ul. Okrzei 60. Akcja ratownicza toczyła się błyskawicznie, na miejscu zdarzenia skierowano sześć jednostek straży pożarnej. Działania strażaków kierował dowódca Piotr Rybak. Ogień mógł się rozprzestrzenić bardzo szybko, ze względu na zwartą zabudowę, więc strażacy spieszyli się z opanowaniem pożaru. Przerażeni mieszkańcy kamienicy wybiegli na ulice obserwując akcję z daleka. W karetce kilku osobom, które mogły się podtruć dymem podano tlen.

Z powodu dużej ilości wozów strażackich zamknięto całkowicie dla ruchu na czas akcji fragment ul. Okrzei. - Niech pan zapisze dokładnie - nazywam się Józef Dąbrowa, mieszkam w tej kamienicy. Byłem tydzień temu w mieszkaniówce i zgłaszałem, że ten gość, który mieszka w spalonym mieszkaniu, gromadzi bardzo dużo śmieci i stwarza zagrożenie. Mieli sprawdzić i nikogo nie było. No i dziś o włos nie doszło do nieszczęścia, bo zapaliły się jego śmieci - opowiada starszy mężczyzna.

Inna mieszkanka kamienicy Barbara Pieciuch opowiedziała nam: - Byłam u siostry, a w domu został mąż z naszą dziewięciomiesięczną córeczką. Kiedy zadzwonił, że z okna mieszkania pod nami wydobywa się dym, szybko pobiegłam zobaczyć co się dzieje. Kiedy dotarłam na miejsce powiedziałam mu, żeby stał z dzieckiem przy oknie, żeby się nie udusiło. A nasze mieszkanie jest nad lokalem, w którym wybuch pożar. Prosiłam strażaków, żeby zdjęli przez okno męża z dzieckiem, ale nie chcieli. Wtedy pobiegłam po schodach, wszędzie pełno było czarnego dymu, pomyliłam drzwi, ale w końcu trafiłam do naszego mieszkania i wybiegłam z dzieckiem na rękach. Na szczęście nic mu się nie stało, ale strachu się najadłam - dodaje.

B. Pieciuch jest oburzona, że lokator, który miesiąc temu wzniecił pożar w swoim mieszkaniu, dziś znowu spowodował zagrożenie. - Trzeba było dawno go eksmitować, w jego lokalu pełno jest śmieci i robaków, przecież to żywa zaraza. A na dodatek zaprószył po raz drugi ogień. Jemu nic się nie stało, bo kiedy się paliło w jego mieszkaniu, facet kręcił się po ulicy. Co by się stało, gdyby pożar wybuchł w nocy, kiedy wszyscy śpią? Spaliliby się wszyscy w kamienicy - dodaje rozmówczyni.

Akcja dogaszania trwała prawie dwie godziny. W kamienicy w tym czasie wyłączono prąd i gaz. Mieszkańcy martwią się, czy tego wieczoru będą siedzieć po ciemku. Straż pożarna i policja mają ustalić dokładne przyczyny pożaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska