Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Żarach wspólnoty spierają się z władzami miasta, kto ma dbać o zieleńce

Janczo Todorow
- Jak to wygląda, połowa żywopłotu ścięta, a druga nie - martwi się Stanisław Gienieczko.
- Jak to wygląda, połowa żywopłotu ścięta, a druga nie - martwi się Stanisław Gienieczko. fot. Janczo Todorow
Zaledwie kilka metrów od ratusza stoi kilka bloków, wokół których rosną żywopłoty. Niektóre przycięte, inne nie, wygląda jakby ktoś się celowo oszpecał to miejsce. Powodem są nieporozumienia - kto ma się zielenią opiekować.

Blok przy ul. Traugutta ma na tyłach trawnik i żywopłot. Elegancko i równo przystrzyżony, cieszy oko.

- Nasz blok ma swojego zarządcę, który kieruje sprawami wspólnoty mieszkaniowej - mówi Stanisław Gienieczko. - Więc nie było problemu z zielenią, zleciliśmy przycięcie żywopłotu i teraz jest bardzo przyjemne na niego popatrzeć. Ale zrobiliśmy to tylko do granicy naszej posesji. A tam jest jakaś dżungla. Żywopłot nie jest ścinany od trzech sezonów, nikt się tym nie interesuje. A szkoda, bo obok jest duży parking, przyjeżdżają ludzie z kraju i zagranicy, patrzą na to i co sobie pomyślą? Niby to drobiazg, ale nikt się tym nie zajmuje.

Sam ściąłem

"Dżungla" należy do sąsiedniego bloku przy ul. E. Plater 5 i 7. - Nie ma gospodarza panie, miasto nic nie robi, żeby to ładnie wyglądało. Żywopłot już się tak rozrósł, że przejść nie można - narzeka Monika Liwoch.

W tym samym bloku mieszka Krzysztof Karnafel. - Zgłaszałem to wiele razy. Do Pekomu i do zakładu wspólnot. I nic. Jeden spycha na drugiego. Sam sobie ściąłem żywopłot przed klatką, resztą niech się martwi miasto. Trawnik po drugiej stronie bloki też sam skosiłem. Te żywopłoty wyglądają fatalnie, ale gdzie jest gospodarz - zastanawia się nasz rozmówca.

Nieco lepsza sytuacja jest przy sąsiednim bloku - E. Plater 1 i 3. Ale tam też żywopłoty wymagają sporo pracy.

Nie wydadzą kasy

W Zakładzie Wspólnot Mieszkaniowych ustaliśmy, że wspólnota z bloku przy ul. E. Plater 1 i 3 wydzierżawiła przylegający do budynku teren, a do tej pory zielenią opiekował się Pekom. Od maja zieleń ma pielęgnować inna firma. Natomiast działka przylegająca do bloku przy numerach 5 i 7 nadal należy do miasta.
To dlaczego miasto nie zajmie się żywopłotami, które wyrosły już na dwa metry, przecież to teren miejski?

- Owszem, teren należy do miasta, ale nie jest publiczny - tłumaczy Ewaryst Stróżyna, naczelnik wydziału infrastruktury. - Jest to typowa działka budowlana przylegająca do budynku. A to oznacza, że nie wolno nam wydawać publicznych pieniędzy na utrzymywanie terenu, który nie jest publiczny. Mieszkańcom trzeba wreszcie uświadomić te sprawy, bo najwyraźniej nie rozumieją istoty rzeczy. Jeżeli sami nie zadbają o otoczenie to będą mieli brzydko - dodaje naczelnik.

Wynika z tego, że miasto nie ma obowiązku troszczyć się o każdy skrawek terenu, jeżeli nawet jest jego własnością. A wielu mieszkańców nadal po staremu oczekuje, że to miasto przyjdzie i urządzi ogródek pod blokiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska