Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zielonej Górze asystentki nauczą, jak być prawdziwą rodziną

Leszek Kalinowski 68 324 88 36 [email protected]
Asystentki i pracownicy socjalni zastanawiają się, jak rozwiązać kolejny rodzinny problem
Asystentki i pracownicy socjalni zastanawiają się, jak rozwiązać kolejny rodzinny problem fot. Wojciech Waloch
Sukcesem dla nich jest fakt, że mama wreszcie zrobi dziecku śniadanie do szkoły, a tata poświęci na rozmowy z córkami 15 minut. Asystenci rodzinni pomagają rodzinom z problemami wyjść na prostą.

Już nie tak często dzieci odbierane są rodzicom, którzy nie potrafią się nimi zająć. - Odkąd mamy asystentów rodzinnych, sądy dzwonią do nas, by dać opiekunom szansę - mówi Mieczysław Jerulank, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, dumny ze swych pracownic. - Efekty ich starań są bardzo widoczne.

Marta Szalińska przyznaje, że jej sukcesem jest to, że np. tata, który do tej pory w ogóle nie poświęcał czasu dzieciom, teraz rozmawia z nimi codziennie przez kwadrans. Albo odprowadzi je do szkoły.
- Są rodziny, w których nie ma nawyku mycia rano zębów, czesania się, czy przygotowywania dla dzieci śniadania do szkoły - dodaje Anita Dopieralska.
- W jednej rodzin rozpoczęłam pracę od zmobilizowania jej, by założyli książeczki RUM-owskie - przypomina sobie Joanna Swaryczewska.

Problemów w rodzinach jest całe mnóstwo. Asystentki pomagają je rozwiązać, ale nie tylko one. Sukces można bowiem odnieść tylko wtedy, gdy współpracuje ze sobą wiele osób., m.in. psycholog. Zanim rozpoczną współpracę, muszą uzyskać zgodę danej rodziny. A nie wszystkie chcą sobie pomóc. Następnie organizują tzw. zespół interdyscyplinarny , składający się m.in.z przedstawicieli szkół, świetlic, kuratorów sądowych, dzielnicowych mających kontakt z rodziną. Jego zadaniem jest zapewnienie pełnego przekazu informacji na temat podopiecznych.

- Dopiero taka diagnoza jest dla nas podstawą do dalszej pracy - podkreśla psycholog Izabela Kraśko, kierownik działu opieki nad rodziną,. - W oparciu o nią ustalamy terminy wizyt, od codziennych do minimum trzy razy w tygodniu. I opracowujemy plan pracy.
Anita Dopieralska zauważa: - Moja podopieczna skorzystała ze wsparcia, czego efektem jest rozpoczęcie przez nią nauki w szkole średniej.
Joanna Swaryczewska: - Rodzina zarejestrowała się jako bezrobotna, by ubezpieczyć siebie i dzieci. Do tej pory była nieświadoma, że gdyby coś się stało, za leczenie w szpitalu będzie musiała płacić.
Zespół cieszą nabywane nowe nawyki, które w wielu rodzinach są normą, a tu wymagają ciężkiej pracy.

- Naszym podopiecznym w którymś momencie życia zabrakło lub nigdy nie wykształcili pozytywnych wzorców do naśladowania. Oni muszą się tego wszystkiego nauczyć - dodaje I. Kraśko.
Do MOPS-u docierają z policji Niebieskie Karty. Żaden sygnał nie pozostaje bez odzewu.
- W tym roku mieliśmy 75 zgłoszeń - mówi Magdalena Draszawka, specjalista ds. pracy z rodziną. - Niedawno otrzymaliśmy zgłoszenie od sąsiadów, którzy przez dwa tygodnie słyszeli krzyki zza ściany. Mąż znęcał się nad żoną. Udało się ją wyrwać z domu i umieścić w ośrodku poza miastem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska