Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacyjna plaga. Nie wyrzucajcie swoich pupilów!

Łukasz Koleśnik
Agnieszka Maternik opiekuje się porzuconymi psami.
Agnieszka Maternik opiekuje się porzuconymi psami. Archiwum prywatne
Wakacje dopiero się zaczęły, a już w okolicach Gubina znaleziono psy, które komuś przeszkadzały w urlopie. Opiekuje się nimi Agnieszka Maternik, z którą rozmawiamy o corocznej pladze porzuceń.

- Znów się zaczęło. Tak samo było rok i dwa lata temu, prawda?
- W wakacje, kiedy wiele osób wyjeżdża na urlop, drastycznie wzrasta liczba porzuconych psów. Czworonogi z ciepłej kanapy trafiają na ulice i do lasu. Wiele osób zbyt pochopnie decyduje się na posiadanie psa. Traktują go raczej jak kolejną zabawkę niż członka rodziny. Po czasie okazuje się, że zwierzę stanowi tylko źródło problemów. Wyjeżdżając na urlop, nie zastanawiają się długo nad tym, co zrobić z czworonogiem. Pomysłów na pozbycie się "kłopotu" nie brakuje: psy przywiązywane są do drzew, zostawiane w lesie, wrzucane do kontenera na śmieci czy wyrzucane z pędzącego samochodu. Pozostawione na odludziu, bez jedzenia i picia, są skazywane na śmierć.

- Mamy dopiero początek wakacji. Ile już takich przypadków porzucenia było w tym roku?
- W Gubinie od początku wakacji udało się uratować już kilka takich wakacyjnych "ofiar". Niestety to dopiero początek sezonu urlopowego. Znaleźliśmy już kilka psiaków w lasach. Np. Funia była cała w kleszczach, zapchlona i bardzo głodna. Chociaż psy porzucane są o każdej porze roku, to właśnie wakacje stanowią prawdziwe apogeum tego zjawiska. Nawet dziś mam do odebrania młodego dużego, białego psa z Kaniowa. Znaleźli go spętanego na poboczu.

- Jakie miała pani najbardziej przykre doświadczenia związane z porzuceniem psa?
- Najdrastyczniejsze... Powieszony na drzewie, postrzelony, skatowany i zostawiony na opustoszałym terenie.

- Opieka nad zwierzęciem to zajęcie dla osób odpowiedzialnych...
- Wyłącznie dla odpowiedzialnych. I dla przewidujących. Bo wziąć zwierzaka jest łatwo. W przypływie impulsu nie myśli się np. o nadchodzącym urlopie. Dzwonią do mnie ludzie, prosząc o opiekę nad psem w czasie ich wyjazdu. Mam teraz sześć bezdomnych i dwa własne, nie mam miejsca na kolejne. Ponadto ludziom brakuje empatii. Najbardziej mi żal psów trzymanych na łańcuchach, często bez miski wody. W lecznicy spotykam psy w strasznym stanie. Np. nowotwór ważący jedną trzecią tego co pies. To nie urosło w kilka dni...

- Nie jest pani osamotniona w tym co robi?
- Większość porzuconych psów z terenu gminy trafia do mnie. Nieoceniona jest pomoc młodzieży, która bardzo pomaga w opiece i socjalizacji. Zdarzają się psy tak wystraszone, że unikają kontaktu z człowiekiem. Niezawodna grupa młodych ludzi uczy je, że nie każdy człowiek jest oprawcą, głaszczą, czeszą i wyprowadzają na spacery. Zwierzaki brudne, skołtunione przechodzą profesjonalne zabiegi w salonie Dog's Factor, oczywiście bezpłatnie. I jeszcze weterynarze - cała rodzina państwa Momot, która o każdej porze dnia i nocy nie odmówi pomocy potrzebującym zwierzakom.

- Wszyscy mówią, że za takie oddanie sprawie zwierząt jest pani kobietą z sercem...
- Nie robię nic niezwykłego. Zwierzaki potrzebują pomocy, a ja mam chęci i warunki, by się nimi zaopiekować.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska