Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walasek: - Zawsze będę kochał kibiców Falubazu. Bez względu na to, co krzyczą

Redakcja
fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Zawsze byłem sercem z Falubazem i tak zostanie - powiedział były kapitan zielonogórskich żużlowców Grzegorz Walasek i dorzucił kilka uszczypliwości pod adresem prezesa Roberta Dowhana za "polityczne" pożegnanie, na które nie zasłużył.

- Spotykamy się na gali lodowej w Opolu. Czy brałeś udział w podobnych imprezach?
- Tej zimy to chyba druga albo trzecia. Trzeba troszeczkę pojeździć, bo to nie tak, że się przyjdzie, wsiądzie na motocykl i na tym lodzie powalczy.

- Szybko poczułeś bluesa.
- Dość długo bawię się na lodowym żużlu. W zeszłym roku odpuściłem, ale w tym przygotowałem sobie stary motocykl. Musi być taki, który ledwo odpala, wtedy można śmigać, w przeciwnym razie jest lekki brak kontroli.

- Jak przyjąłeś chłodne powitanie ze strony zielonogórskich fanów?
- Rozumiem ich, bo nie wiedzą dokładnie, jak wyglądała sytuacja. Zawsze będę ich kochał. Bez względu na to, co krzyczą. Jeździłem dla nich kilka lat i wydaje mi się, że coś dla nich zrobiłem, a oni dla mnie. Wszyscy później ochłoną, przemyślą... Nie czuję do nikogo żalu. A przy okazji chciałbym kibicom w Zielonej Górze życzyć szczęśliwego nowego roku. Oby był lepszy od poprzedniego. Zawsze byłem sercem z Falubazem i tak zostanie.

- Bez żalu i strachu przyjedziesz na Wrocławską już w barwach Polonii Bydgoszcz?
- Nie rozumiem takich pytań. Czego mam się bać? Przecież żyjemy w takich czasach, że każdy może pracować tam, gdzie chce. Nie zrobiłem niczego złego. Nie zerwałem trwającego kontraktu. Po prostu nie doszliśmy do porozumienia. A to, co powiedział prezes, jak sprzedał kibicom, to czysta układanka polityczna. Najlepiej umyć ręce i oznajmić, że zawodnik żądał dużo pieniędzy. Tak naprawdę, jeśli żądałem zbyt wiele, to mam dla Roberta propozycję. Jestem gotów pokazać to, co prezes mi proponował, a co dostał inny zawodnik. Wtedy okaże się, o jakich pieniądzach była mowa i w którą stronę miało to iść. Nie zamierzam się kłócić z Robertem za pośrednictwem mediów, ale uważam, że zrobiłem dużo i nie zasłużyłem na takie pożegnanie. Ale prezes będzie chyba kandydował dalej, niż tylko na szefa klubu i załatwił to tak, jak załatwił. On jest czysty, dobry i niech tak zostanie.

- Jak wyglądają twoje przygotowania z Polonią? Przeprowadzisz się?
- Nie, będę miał jakieś lokum, ale wszystko zostaje w Zielonej Górze, gdzie się przygotowuję i chodzę na treningi. Pod tym względem nic się nie zmienia, mam dobre relacje z ludźmi. Choć pewien człowiek poustawiał to wszystko tak, jak chciał, jak mu było wygodnie. Wyszło, że jestem ten najgorszy, który odszedł ze świetnie zarządzanego klubu i powiedział, że jest bardzo źle. Nic nie powiedziałem... Ale nie ciągnijmy już tego.

- Czy zaaklimatyzowałeś się już w nowym zespole?
- Wszyscy się znamy. Z Robertem Kościechą kilka dobrych lat jeździłem w Szwecji, z innymi widywałem się podczas turniejów Grand Prix, w ligach polskiej, duńskiej czy czeskiej. Zmiana klubu to normalna rzecz, nie ma wielkiej różnicy.

- Dlaczego Przemek Zarzycki opuścił twój team?
- Przemek studiuje i ciężko mu było pogodzić naukę z moimi startami w Bydgoszczy. Musiałby trochę opuszczać zajęcia, a jest bliżej końca i chciał to wszystko ocalić.

- Podładowałeś akumulatory na urlopie?
- Tak, pojechałem z rodziną i znajomymi na Dominikanę. W sezonie nie ma czasu, w bliższych miejscach jest chłodno i krótkie dni, wolałem polecieć dalej. Było bardzo fajnie. Wróciłem i się przeziębiłem.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska