Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczy dla siebie i rodziny!

Alicja Kucharska
Pomóżmy!
Pomóżmy! Archiwum prywatne
Pani Mariola walczy z nowotworem złośliwym piersi. - Nie pozostało mi nic innego, jak stawić czoło temu, co dał los - mówi.

Rozmowy z niesamowitymi osobami inspirują do działania. Mieć okazję porozmawiać z kobietą, która mimo przeciwności niesprawiedliwego losu ma apetyt na życie i każdego dnia walczy o nie na nowo, powoduje, że chęć pomocy jest coraz silniejszą. Taką osobą jest Mariola Biernat – silna i zmotywowana do walki. Mimo kolejnych przeszkód nie poddaje się i walczy, bo czuje, że pokona raka. Pomóżmy w najważniejszej walce życia, bo o życie! – Wierzę, że w końcu mi się to uda i pokonam chorobę, mam dla kogo żyć!

To była chwila. Straszna i przerażająca, zakończona bezlitosną diagnozą – nowotwór złośliwy piersi. – Nie pozostało mi nic innego, jak stawić czoło temu, co dał mi los – zaczyna 38 - letnia Mariola Biernat z Łagówka, żona i ukochana mama dwójki dzieci: 16-letniej córki i 6-letniego chłopca. – Dzięki nim mam siłę i determinację, by walczyć z chorobą, która pojawiła się nagle i przewróciła nasze życie do góry nogami – dodaje. Głęboki oddech i wyczerpujące leczenie: operacja, chemioterapia, radioterapia, hormonoterapia. W tym wszystkim niesłabnąca nadzieja, że chorobę uda się pokonać. Im większy płomień nadziei, tym większy zawód. Po każdej poprawie choroba dawała o sobie znać ze zdwojoną mocą. Przerzuty, kolejna operacja i chemioterapia. Słabnący organizm i bezradność lekarzy. – Czułam, że muszę działać. Rozpoczęłam konsultacje z innymi lekarzami. We wrześniu 2015 roku trafiłam do profesora ze Szczecina. Stwierdził, że mój nowotwór jest bardziej agresywny niż ten, który był w momencie rozpoznania choroby. Przewrotnie to miało dać szansę na bardziej skuteczne leczenie – opowiada pani Mariola, zaznaczając, że trafiła do odpowiedniego lekarza, który cieszy się z najmniejszej poprawy, a smuci wraz z nią w gorszych momentach. Pod okiem specjalisty Mariola Biernat po raz kolejny podjęła wyzwanie, tym razem przy wsparciu lekarza, który daje nadzieję i szansę na pozytywne wyniki leczenia. – Czuję, że pokonam raka. Obecnie jest lekka poprawa. Choć wiem, że będą wzloty i upadki i będę brnęła z tą chorobą przez kilka lat, to nie poddam się – podkreśla M. Biernat.
Nie trudno się domyślić, że nawet największą nadzieję może ugasić bezwzględna ekonomia. Długie leczenie i kolejne zabiegi spowodowały, że odporność i wydolność wątroby jest osłabiona. Konieczne są leki wspomagające odporność, które nie są refundowane (bądź tylko w małej części) refundowane przez NFZ, a niezbędne, by móc kontynuować leczenie. Na liście leków są te, które nie są refundowane przez NFZ, ale i leki na receptę częściowo refundowane. Ponadto wiele z nich jest lekami dostępnymi bez recepty, za 100-procentową odpłatnością. - Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje wyłącznie leki zamieszczone w wykazach refundowanych leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych, publikowanych w wydawanych co dwa miesiące obwieszczeniach Ministra Zdrowia – wyjaśnił Piotr Bromber, p.o. dyrektor Lubuskiego Oddziały Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Zielonej Górze. Także cotygodniowe dojazdy do Szczecina wymagają dużych nakładów finansowych. Przez cztery lata walki rodzinne oszczędności stopniały, stąd apel, by osoby o dobrych sercach nie pozostały obojętne na cudze nieszczęście i pomogły w tej nierównej walce, walce o zdrowie, uczucie bycia potrzebnym i przede wszystkim w walce o rodzinę. – Marzę o tym, żeby być blisko moich ukochanych dzieci. Chciałabym jak najdłużej cieszyć się każdą chwilą przeżytą z moimi cudownymi pociechami i mężem, którzy wspierają mnie od samego początku – mówi wzruszona pani Mariola. Starsza córka zdaje sobie sprawę z powagi całej sytuacji, syn zna historię o raku w przekładzie na język dziecięcy. - Wie, że choruję, wypadły mi już trzy razy włosy, on to widzi – podkreśla. Rodzina żyje z tygodnia na tydzień, cieszy się każdą chwilą. Walczą – wszyscy razem i każdy z osobna.

Każda, nawet najmniejsza, pomoc materialna, może pomóc odzyskać tej rodzinie równowagę. Pozwoli skupić się na walce o zdrowie, bez obciążeń, liczenia każdej złotówki. – Jak nie będę miała pieniędzy, to nie kupię leków… Martwię się nie tylko o siebie i rodzinę, ale też o środki finansowe – dodaje pani Mariola.

Każdy z nas może pomóc wpłacając dowolną kwotę na konto fundacji, której podopieczną jest Mariola Biernat. Wpłaty z Polski: Fundacja Alivia, ul. Zaruby 9, lok. 131, 02 – 796 Warszawa. Konto: 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831. Opis przelewu: darowizna na program skarbonka Mariola Biernat 10194. Wpłaty z zagranicy: PL 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831. Pomóc możemy również przekazując 1 proc. na konto Fundacji Alivia: KRS 0000358654, cel szczególny 1 % „Mariola Biernat 10194”.
Mieszkańcy Łagowa już przyłączyli się do pomocy. W niedzielę, 13 marca zorganizowali akcję pod nazwą „Pomoc dla Marioli!”. Każda pani, która zapisała się na zabieg kosmetyczny dała pani Marioli możliwość dalszego leczenia z funduszy zebranych podczas akcji. – Niegdyś byłam zaproszona na podobną akcję, dlatego pomyślałam, że kiedy możemy pomóc – należy to zrobić. To młoda kobieta, znamy się od lat, więc zrobiliśmy co w naszej mocy, by choć trochę odciążyć rodzinę – wyjaśniła Beata Janczak, pomysłodawczyni akcji. Każdy może pomóc pani Marioli!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska