Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walizkę tanio proszę

Leszek Kalinowski
- W walizkach są słowniki włoskie, wskazujące na cel podróży Ukrainki, która zgubiła swój bagaż - mówi Jadwiga Partocka ze starostwa
- W walizkach są słowniki włoskie, wskazujące na cel podróży Ukrainki, która zgubiła swój bagaż - mówi Jadwiga Partocka ze starostwa fot. Paweł Janczaruk
W życie weszły nowe przepisy dotyczące zgub. Teraz można je sprzedawać. Jest więc okazja do tanich zakupów, czasem zupełnie nowych rzeczy.

Magazyny, niekoniecznie nadające się do przechowywania różnych rzeczy, zapełniały się coraz bardziej. Bo zguby wyrzucić nie można, nawet jeśli się nikt po nią nie zgłasza. Właściciel pewnie nawet nie wie, gdzie szukać komórki czy kluczy.

Mieszkańcy powiatu słyszeli o biurze rzeczy znalezionych w starostwie, ale przyjezdni? A to najczęściej oni do tej pory gubili walizki i torby, zwłaszcza przy granicy z Niemcami.

Na razie w starostwie zguby przechowuje się w różnych pomieszczeniach. Ale za rok, po przeprowadzce, w centrum administracyjnym oddany zostanie specjalny magazyn.

Gubili przy granicy

Jak śmieje się pani Franciszka - będzie supermarket z drugiej ręki. A co najczęściej gubimy? Klucze, komórki, dowody, paszporty, pojemniki plastikowe i torby.

- Swego czasu mieliśmy wiele pontonów, wioseł, a także całkiem nowych rowerów, które ,,turyści" porzucali nad graniczną rzeką, a straż wszystkie te rzeczy nam przekazywała - mówi Jadwiga Partocka ze starostwa.

- Mamy też walizki z ubraniami, dokumentami pewnej Ukrainki, która najprawdopodobniej wybierała się do Włoch. W środku był słownik ukraińsko-włoski. A walizki, torby musimy otwierać, bo mogą w środku znajdować się jakieś psujące się przedmioty itp. - dodaje.

Powtórka z historii

TU PO ZGUBĘ

Biuro rzeczy znalezionych znajduje się w starostwie w Krośnie przy ul. 17 Pionierów 2, pokój 110, tel. 0 68 383 02 43.

Zgubami były też stare samochody. Jeśli jest numer, można ustalić właściciela, a więc to już nie zguba.

Nowe przepisy nie są całkiem nowe, bo był już okres, gdy znalezione rzeczy można było sprzedawać. Ogłaszano wówczas w urzędach gmin na tablicach, co jest i za ile do kupienia. Można było taniej nabyć wiele rzeczy. A jeśli chętnych nie było, przedmioty trafiały do komornika sądowego.

Po jakimś czasie to się zmieniło, by znów powrócić jako nowość. Jakby nie było rozporządzenie rozwiązuje starostwu ręce, a mieszkańcy miasta zyskają okazję do zrobienia interesu i kupienia za niewielkie pieniądze np. roweru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska