Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walter Hodge: Nie jesteśmy robotami

Przemysław Piotrowski [email protected]
Walter Hodge ma 26 lat, mierzy 183 cm i waży 77 kg. Leworęczny. Urodzony w Guanyabo w Portoryko. Gra na pozycji rozgrywającego lub rzucającego obrońcy. W ubiegłym sezonie wybrany MVP zasadniczego sezonu.
Walter Hodge ma 26 lat, mierzy 183 cm i waży 77 kg. Leworęczny. Urodzony w Guanyabo w Portoryko. Gra na pozycji rozgrywającego lub rzucającego obrońcy. W ubiegłym sezonie wybrany MVP zasadniczego sezonu. Tomasz Gawałkiewicz
- W sumie to trochę tu zrobiłem. I jak nie trafię do annałów zielonogórskiego basketu, to się wkurzę - śmieje się Walter Hodge, który opowiada o lidze, Eurocupie i atmosferze w Stelmecie.

- Awansowaliście z grupy Eurocupu. Jaki macie postawiony kolejny cel w tych rozgrywkach?
- Zarząd nie postawił nam konkretnego. Awansowaliśmy i jak na debiutanta to chyba dobry wynik. Tak czy inaczej chcemy zajść jak najdalej. Po prostu grać i zwyciężać tyle ile się da. Do tego Eurocup daje nam cenne doświadczenie, które z pewnością przyda się w przyszłości.

- Prezentowaliście się jednak bardzo nierówno. Potrafiliście przegrać z belgijskim Telenetem, aby zaraz pokonać wielki Unics w Kazaniu. Skąd takie wahania formy?
- Jesteśmy ludźmi, a nie robotami. Mamy sporo meczów w sezonie i nie jesteśmy w stanie w każdym prezentować się wyśmienicie. Zdajemy sobie sprawę, że kibice chcieliby zawsze oglądać nas jako zwycięzców, ale tak się po prostu nie da. W niektórych meczach zagramy rewelacyjnie, a w innych po prostu źle. Poza tym to pierwszy sezon, w którym mamy tak wiele spotkań. Dla mnie może nie, ale dla innych chłopaków to nowość. Wiesz... jedziesz na drugi koniec Polski na mecz. Potem wracasz do Zielonej Góry, prześpisz się i lecisz do Kazania. Zmiana czasu, trening, mecz i powrót, aby dzień później walczyć o punkty w lidze. A potem kolejny wylot do Aten... To musi odbić się na formie, szczególnie, gdy stykasz się z tym pierwszy raz.

- Eurocup czy liga? Co jest głównym celem Stelmetu w tym sezonie?
- Liga. I właśnie na niej się teraz maksymalnie skupiamy. Zresztą, jeśli chcemy za rok znów zagrać w pucharach, to musimy zająć wysokie miejsce w lidze. Ale oczywiście chcielibyśmy prezentować się jak najlepiej obu. I na pewno Eurocupu nikt nie odpuści.

- Ale chyba podczas meczów grupowych, to właśnie te rozgrywki były głównym celem. Czy rzeczywiście rzuciliście wszystkie siły na Eurocup, myśląc, że ligę podgonicie później?
- Nie ma, co ukrywać, że mamy więcej meczów w lidze niż w Eurocupie. Dlatego potknięcie w tych pierwszych rozgrywkach nie oznacza dla nas katastrofy. W pucharach jest inaczej. Zawalisz jeden ważny pojedynek i żegnasz się z awansem. Oczywiście to nie tak, że odpuszczaliśmy mecze w lidze, ale większy nacisk był na Eurocup. Bo te porażki z początku sezonu z Asseco, Treflem, Kotwicą czy Turowem tak bardzo nie bolą, bo wiemy, że ligę możemy nadrobić. Najważniejsze, to zakończyć rundę zasadniczą w pierwszej szóstce, choć zrobimy, co w naszej mocy, aby być jak najwyżej.

- Wszystko w porządku z atmosferą i duchem w drużynie?
- Jak najbardziej. Czujemy się silni i jesteśmy pazerni na zwycięstwa. Do tego bardzo zmotywowani. Jest OK.

- Pytam, bo jeszcze niedawno coś iskrzyło. Odszedł Piotr Stelmach, a trener oficjalnie nazwał go zdrajcą i ludzie zaczęli podejrzewać, że w drużynie dzieje się coś złego...
- Ludzie nic nie wiedzą i niepotrzebnie gadają. Prawda jest taka, że w drużynie jest 12 zawodników, czyli 12 bardzo różnych charakterów. Żeby nas wszystkich opanować, trener odwala kawał dobrej roboty. Ale niestety, nie da się zrobić tak, aby wszyscy mieli dobrze i czuli się świetnie. Dlatego czasem iskrzy. I to jest normalne. Jeśli chodzi o Piotrka, to nie mam zamiaru go oceniać. Zdecydował się odejść z zespołu i szanuję ten wybór. Kibice muszą wiedzieć, że gra w koszykówkę to nasza praca, nasze życie. A każdy chce mieć w życiu jak najlepiej. On wybrał inną ofertę i tyle. A trener? On mówi, co uważa i nie będę komentował jego słów.

- Czy w tej chwili Stelmet ma skład do walki o najwyższe cele?
- Czujemy się mocni. Znamy swoją wartość. Dodatkowo teraz dojdzie do nas nowy gracz, który ma zastąpić Piotrka (Dejan Borovnjak - dop. red.)

- Macie jakieś słabości, a jeśli tak, to jakie?
- Potrzebujemy dużego faceta pod koszem. Wtedy nie będziemy mieli słabych punktów.

- No właśnie... Kibice są zdania, że Adam Łapeta nie uniósł ciężaru bycia głównym centrem. Powiem więcej, wielu twierdzi, że jest za słaby i powinien odejść.
- Ludzie muszą zrozumieć, że Łapeta przez lata był tylko zmiennikiem w najlepszej drużynie kraju. Grę robili inni, na nim nie ciążyła żadna presja. Często wchodził z ławki, gdy wynik meczu był już rozstrzygnięty. W Stelmecie oczekiwania wobec niego są zgoła inne. Ma być pierwszym centrem, ma dużo więcej zadań tak w ofensywie jak i defensywie. Na razie ta presja chyba nieco go przygniata, bo dla niego to coś nowego. Ale Adam ma dopiero 24 lata. Z dnia na dzień radzi sobie lepiej i zobaczycie, że jeszcze wszystkich zaskoczy.
- Wiesz, że razem z Hosleyem jesteście znani wśród kibiców w całym kraju jako Ho-Ho, najbardziej niebezpieczny i zabójczy duet w lidze. Jak wygląda wasza współpraca?
- On jest świetny. Kapitalny obrońca i znakomity strzelec. Zawodnik uniwersalny, potrafiący zagrać bardzo niestandardowo. A do tego umie słuchać i wyciągać wnioski. Często ze sobą rozmawiamy po meczach i omawiamy nasze akcje. Gdy coś nam nie wychodzi, od razu szukamy rozwiązania i zazwyczaj szybko je znajdujemy. Wspomagamy się, aby drużyna miała z nas jak najwięcej pożytku.

- Wciąż czujesz się jedynym bohaterem Stelmetu? Czy może Hosley podebrał ci nieco kibiców?
- Nigdy nie myślę w tych kategoriach. Nie rywalizuję z kolegami z drużyny o to kto jest lepszy, czy kto ma więcej fanów. Gram swoje i pokazuję kibicom to, co potrafię.

- Mów co chcesz, ale jesteś MVP ubiegłego sezonu. W tym jesteś najlepszym strzelcem w lidze (20,2 pkt. na mecz), trzeci w asystach (5,2 as. na mecz) i znów pierwszy w przechwytach (2,5 na mecz). Stary, chyba siebie nie doceniasz, bo liczby nie kłamią. Jesteś po prostu najlepszy!
- Nie lubię gadać, że jestem najlepszy i chwalić się, co to nie ja. Staram się grać jak najlepiej. Robię to co potrafię i cieszę się, że daję radość kibicom, a drużyna wygrywa.

- Jak zwykle bardzo skromny. Ale nie czujesz tego, że możesz zostać najlepszym zawodnikiem w historii klubu. Że możesz zostać legendą...
- Być może. Trzy lata tutaj w najlepszym czasie dla klubu. Brązowy medal, awans w debiutanckim sezonie w Eurocupie. W sumie to trochę tu zrobiłem. I jak nie trafię do książek o zielonogórskiej koszykówce, to się wkurzę (śmiech).

- Podpisałeś dwuletni kontrakt. Wciąż myślisz o NBA?
- Ech, no pewnie. To moje niespełnione marzenie, do którego będę dążył całe życie. Wierzę, że kiedyś dostanę szansę.

- Myślisz, że już teraz byś sobie tam poradził?
- Mam 26 lat i sporo doświadczenia, ale wciąż mogę grać lepiej. Jestem pewien, że dałbym radę.

- A mógłbyś zdradzić, które kluby chciały cię zakontraktować przed tym sezonem?
- Oj, było ich naprawdę wiele. U niektórych byłem nawet na rozmowach. Tak było w Bośni czy u czołowych drużyn ligi włoskiej (ostatnio Armani Milano - dop. red.). Poważne negocjacje prowadziłem również z niemieckimi Albą Berlin, czy Bros Baskets. Zdecydowałem jednak, że chcę tu zostać. Moja rodzina w Zielonej Górze czuje się świetnie, ja również. Klub także jest w stosunku do mnie bardzo życzliwy, a ja mu bardzo wiele zawdzięczam. Do tego gramy w Eurocupie. Nie miałem powodów, aby odchodzić.

- Ale teraz mógłbyś grać w Eurolidze...
- Owszem, ale wiem, że podjąłem dobrą decyzję zostając w Stelmecie. Wielu nie docenia polskiej ligi, ale to się zmienia. A czas na Euroligę jeszcze przyjdzie.

- Hmm.. brzmi dwuznacznie. Czy chcesz poprowadzić Stelmet do tytułu mistrza kraju i walki w Eurolidze.
- Robię co mogę. O to chodzi w całej tej zabawie.

- Dziękuję.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska