Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wampiry, czy pacjenci zero? Na dawnym cmentarzu powiało grozą. Szkielety były pozbawione głowy, które złożono na ich piersiach

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
W Zielonej Górze archeolodzy studzą emocje miłośników horrorów. Mogli to być przecież skazańcy lub ofiary (pacjenci zero) zarazy, która dotknęła miasto w 1312 roku.
W Zielonej Górze archeolodzy studzą emocje miłośników horrorów. Mogli to być przecież skazańcy lub ofiary (pacjenci zero) zarazy, która dotknęła miasto w 1312 roku. Dariusz Malinowski, Leszek Kalinowski
Na średniowiecznym zielonogórskim cmentarzu archeolodzy odkryli dziwne pochówki. Szkielety były pozbawione głowy, które złożono na ich piersiach. Takie pochówki historycy nazywają... "wampirycznymi".

To dopiero uchylenie drzwi do poznania najwcześniejszych dziejów Zielonej Góry - mówi archeolog Sławomir Kałagate. - Dotychczasowa nasza wiedza jest w dużym stopniu życzeniowa, chcielibyśmy, aby każda historia zaczynała się dawno, dawno temu…

Tutaj wszystko się zaczęło

Tym razem archeolodzy pojawili się tam, gdzie wszystko prawdopodobnie się rozpoczęło. W okolicy dzisiejszego placu Matejki znajdował się stok okazałego wzgórza. To tutaj prawdopodobnie znajdowała się pierwsza osada u zbiegu dzisiejszych ul. Kupieckiej i pl. Matejki. Tutaj też, na prawym brzegu rzeki, stanął, być może już w wieku XII, kościół św. Jana Chrzciciela, pierwszego patrona Śląska. Mówi się o konstrukcji z kamienia i drewna, chociaż ostatnio badacze uważają, że była ona w całości drewniana. I podobno miała nawet dzwon. W 1582 roku świątynia spłonęła w pożarze, który zniszczył znaczną część miasta. Została odbudowana, a w 1623 roku zamontowano w niej ambonę z kościoła świętej Jadwigi, który wówczas przejęli luteranie. Kościół ostatecznie spłonął w 1652 roku i już nigdy nie został odbudowany.

Kałagate: Jestem zdziwiony tym, że nie znaleźliśmy żadnego materiału, który pozwoliłby na datowanie tych stanowisk.

Na Bożym Polu

To właśnie z tą nieco tajemniczą świątynią związany był cmentarz, o którym piszemy. W kronikach pojawia się jako Gottes Acker, czyli Pole Boże. W ostatnich latach funkcjonowania nekropolia była wykorzystywana jako miejsce pochówku chorych na dżumę. A jeszcze niedawno można było przeczytać, że zachowany mur przy ulicy Podgórnej może być jego śladem. Ostatnie badania dowodzą, że konstrukcja jest późniejsza, gdyż właśnie odkryto ślady oryginału…

Kilka pięter aut

Archeolodzy zeszli tutaj pod ziemię za sprawą budowy wielopoziomowego parkingu. Wykonali ledwie siedem sondażowych wykopów i już mogą mówić jeśli nawet nie o sensacji, to o sporym zaskoczeniu.
- Jestem zdziwiony tym, że nie znaleźliśmy żadnego materiału, który pozwoliłby na datowanie tych stanowisk - dodaje Kałagate. - Przeważnie na podobnych stanowiskach coś się znajduje. Przebadałem sporo takich cmentarzy, chociażby w Lubsku czy w Szprotawie, i zawsze była tam jakaś ceramika, haftki, sprzączki, czy tzw. obole. Tutaj nic. Jak na razie jesteśmy skazani na datowanie C14.

Pierwsze skojarzenie jest oczywiste, pochówki wampiryczne.

Na wnioski zbyt wcześnie, ale...

Naukowcy powstrzymują emocje mówiąc, że na wnioski jest jeszcze zbyt wcześnie. Ale jak tutaj powstrzymać emocje, zwłaszcza laików, gdy ostatnio podano okoliczności odkrycia ostatniego pochówku. Wcześniej odnajdywano bowiem tylko wymieszane ludzkie szczątki, zapewne efekt prac przy miejskiej infrastrukturze w wieku XIX. Ich część była wręcz „wtopiona” w betonowe wylewki. Jednak kilka dni temu dotarto do kompletnego pochówku i to jakiego. Jest to wyjątkowo głęboka zbiorowa mogiła czworga ludzi, trójki dorosłych, prawdopodobnie dwóch mężczyzn i kobiety oraz dziecka. Szczątki dorosłych udało się odsłonić całkowicie i okazało się, że czaszki wszystkich złożono na piersiach i to „twarzami” w dół. Szkielety są ułożone tak, jakby zmarli się obejmowali. Nie wiadomo, czy były to rzeczywiście pożegnalne objęcia, czy też tak ułożyły się przypadkowo ręce po wrzuceniu zmarłych do grobu i przykryciu ich piaskiem.

- Pierwsze skojarzenie jest oczywiste, pochówki wampiryczne - tłumaczy archeolog Bartłomiej Gruszka. - Jednak naprawdę na takie wnioski jest za wcześnie, potrzebne są badania, sprawdzenie, w jakich okolicznościach dokonano dekapitacji. To oceni antropolog dzięki badaniu kręgów szyjnych.

Zdarzało się również, że zwłoki odwracano na brzuch, by utrudnić strzygoniowi odnalezienie wyjścia z grobu.

Wampiry bez głowy

Wampiry? Mieszkańcy średniowiecznej Europy stosowali przeróżne praktyki, które miały uchronić ich przed powrotem zmarłych z zaświatów. W tamtych czasach nie używano określeń „zombie”, czy „wampir”. Polacy, Słowianie mówili o nich „strzygonie”. Miały między innymi roznosić zarazę, dziś byśmy powiedzieli, że mogli być „pacjentami zero”. Jednak takim „wampirem” mógł zostać niemal każdy, kto czymś się wyróżniał - wzrostem, karnacją, niedoskonałościami fizycznymi, czy leworęcznością. Sposobem na nieproszonych gości z zaświatów miał być odpowiedni pochówek i często, aby go „poprawić”, rozkopywano nawet stare groby.

Na średniowiecznych cmentarzach chowano zmarłych jednych nad drugimi.

Tracili głowy

Zatem dokonywano dekapitacji zmarłego, a ściętą głowę układano między jego nogami, aby, wstając z trumny, nie był w stanie jej znaleźć. Oprócz tego jego serce przebijano żelaznym narzędziem lub osikowym kołkiem, aby mieć gwarancję, że trup nie powstanie, ciało przywalano stertą kamieni. Zdarzało się również, że zwłoki odwracano na brzuch, by utrudnić strzygoniowi odnalezienie wyjścia z grobu. Podczas niedawnych prac archeologicznych w podsłubickiej Górzycy odkryto nietypowe średniowieczne groby. Kości były w nich przemieszane, a czaszki zwrócone twarzą do ziemi. Do tego ślady po kołkach. Pochowano w nim starszego już mężczyznę, który miał zwyrodnienie kręgosłupa i wykrzywioną szczękę. Był inny…

Pacjenci zero

W Zielonej Górze archeolodzy studzą emocje miłośników horrorów. Mogli to być przecież skazańcy lub ofiary (pacjenci zero) zarazy, która dotknęła miasto w 1312 roku.
- Sensacje, sensacjami, ale mamy nadzieję, że dowiemy się więcej o zielonogórzanach z XIII wieku, chociażby dzięki badaniom DNA - dodaje Kałagate. - Na średniowiecznych cmentarzach chowano zmarłych jednych nad drugimi. Na przykład w Lubsku takich warstw było nawet dziewięć. To niesamowite źródło informacji.

Tak, czy inaczej prawdopodobnie na tym niewidocznym już stoku rozpoczynają się dzieje Winnego Grodu. Pamiętajmy o tym, zostawiając auto na wielopoziomowym parkingu…

POLECAMY

WIDEO: Poznaj tajemnice zamku w Łagowie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska