Dyrektor oddziału spółki Elewarr w Gądkach koło Poznania, któremu podlega zakład w Nowogrodzie Bobrzańskim Leszek Kotapski nie ukrywa, że dziś wypowiedzenia z pracy wręczył kolejnym ośmiu osobom.
Nie sprostali konkurencji
- Było mi przykro, ale nie miałem innego wyjścia. Młyn oraz kaszarnia od połowy 2008 roku przynosi straty. A na straty dziś nie może sobie nikt pozwolić.
Dyrektor Kotapski dodaje też, że pozostałym 16 osobom też pewnie będzie musiał wręczyć wypowiedzenia. Niepewny jest też los prawie 30 osób zatrudnionych w młynie w Mierkowie. - Na razie nie chcemy go sprzedać, ale też przynosi straty - wyjaśnia. Jego zdaniem przy tak dużej konkurencji na rynku, zacofane technologicznie obiekty, takie jak w Nowogrodzie Bobrzańskim czy Mierkowie są skazane na zagładę. Nie modernizowano ich od 1992 roku, kiedy to trafiły do Elewarru.
- My w Nowogrodzie produkujemy około 100 ton mąki na dobę. Dodatkowo wiele prac, chociażby przeładunkowych trzeba wykonywać ręcznie. Dlatego zatrudnialiśmy około 30 osób. Tymczasem w młynach prywatnych produkuje się dziennie 300 ton mąki a zatrudnia sześć-osiem osób. Dlatego chcemy młyn oraz kaszarnię sprzedać. Jeśli zakład kupi spółka z branży młynarskiej, to obiekt w Nowogrodzie może być uzupełnieniem. Przykładowo tu się będzie produkować tylko mąkę pszenną, a żytnią w innym obiekcie. To znacznie obniży koszty. Nowy właściciel zapewne zatrudni wiele pracujących tu osób.
Jednak pierwszy przetarg na sprzedaż młyna i kaszarni nie przyniósł sukcesu. Do drugiego, ogłoszonego przed kilku tygodniami, zgłosili się chętni. Na razie jednak kończyło się na oglądaniu.
Młyn za darmo
Z tymi argumentami nie zgadzają się pracownicy Elewarru, m.in. dwaj młynarze Mirosław Pękalski i Krzysztof Moczar, którzy wczoraj dostali wypowiedzenia.
- To sprawa polityczna. Do połowy 2008 roku, kiedy byliśmy samodzielni mieliśmy zyski. Dopiero po włączeniu do spółki w Gądkach przynosimy straty - twierdzą nasi rozmówcy.
Nie zaprzeczają jednak, że jeszcze jesienią 2008 roku kierownictwo Elewarru zaproponowało pracownikom, przekazanie młyna i kaszarni za symboliczną złotówkę. O ile powstałaby spółka pracownicza. Jednak rozmowy w tej sprawie utknęły w miejscu.
Dyrektor Kotapski twierdzi, że pracownicy oprócz obiektów za darmo zażądali dodatkowo w formie darowizn i pożyczek około 6 mln zł. Było w tym 5,7 tys. ton zbóż i 1,5 mln zł.
Pękalski uważa, że pomoc tę można byłoby pewnie oddać, gdyby zakład przynosił zysk. Dlatego to on czuje się oszukany.
Elewarr nie chce pozbywać się potężnego elewatora. A to oznacza, że pracy nie straci 10 osób.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?