Głogowska Firma El Grawerton istnieje od początku lat 70. Najpierw jej działalność związana była z elektrycznością. Z czasem, a konkretnie w latach 80., asortyment usług poszerzyła o kwiaciarstwo. - W tym czasie często jeździłem do Francji, skąd bodaj jako pierwszy przywiozłem do Polski na sprzedaż sztuczne kwiaty - wspomina założyciel firmy Aleksander Drozd. - Niestety, nie mogłem ich wprowadzić na rynek, gdyż urząd skarbowy nie chciał mi ich opodatkować. Po prostu w urzędowych zestawieniach nie było tego typu asortymentu.
Warsztat w domu
Niestety, gdy w końcu lat 80. szalała inflacja, firma stanęła na skraju bankructwa. Zgromadzone oszczędności straciły swoją wartość. - Wówczas teść zaczął jeździć do Niemiec, aby podreperować domowy budżet - opowiada Beata Drozd. - Kiedyś przywiózł kilka pucharów i tak się zaczęło.
Drozdowie nie chcieli jednak sprowadzać gotowych produktów, ale sami je wytwarzać. Produkcja uruchomiona została w niewielkim, przydomowym warsztacie. - Sami projektujemy puchary i statuetki, a części do nich sprowadzamy m.in. z Niemiec, Włoch, Holandii, a nawet ze Stanów Zjednoczonych i Tajlandii - mówi syn założyciela firmy Wiesław Drozd.
Od kilku jednak lat przybywa nowych klientów. - Okolicznościowe tabliczki czy statuetki zamawiają coraz to inne grupy zawodowe - dodaje W. Drozd. - W maju i czerwcu mamy mnóstwo pracy, co związane jest z zakończeniem roku szkolnego, a w grudniu z Barbórką.
Pojawiają się też i nietypowe zamówienia. - Para młoda zażyczyła sobie statuetkę upamiętniającą ich ślub - mówi B. Drozd.
Pamiątka u biskupa
Głogowscy wytwórcy najbardziej dumni są z pucharów przygotowanych na ubiegłoroczne mistrzostwa świata ratowników górniczych. - Półmetrowej wysokości nagrody pojechały m.in. do Chin, Australii i USA - opowiada A. Drozd. - Przy okazji tej imprezy naszymi wyrobami obdarowani zostali m.in. były biskup polowy gen. Sławoj Głódź oraz minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński.
Niedawno jedna ze statuetek trafiła do Japonii. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że oprócz napisu, znalazł się na niej herb Głogowa. - Cztery lata walczyłem z urzędem miasta, aby moc wykorzystywać symbol naszego miasta - mówi A. Drozd. - Nie wiem dlaczego tak długo trwał opór ze strony miejskich władz. Przecież nasz herb już dawno mógłby być widoczny na całym świecie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?