Pieniądze w kwocie 4,06 mln zł wykłada starostwo, które połowę tej sumy pozyskało z Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. - Prace ruszyły niewiele ponad miesiąc temu, a budynek jest już nie do poznania - cieszy się Tadeusz Traczyński, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych w Świebodzinie. - 5 grudnia, w piątek, podpisaliśmy umowę z wykonawcą wyłonionym podczas przetargu oraz przekazaliśmy mu budynek, a budowlańcy ruszyli z robotami dwa dni później, w poniedziałek. I od tego czasu roboty idą w tempie niemal szalonym!
Wczoraj odwiedziliśmy świebodzińskie warsztaty, które należą już do ostatnich w województwie - w większości miast, na przykład w Międzyrzeczu czy Gorzowie, zostały w ostatnich latach zlikwidowane. Kompleks warsztatów przy ul. Wojska Polskiego składa się z trzech dużych budynków. Remontowany jest ten największy, a roboty trwają w środku. Robotnicy wymieniają instalację elektryczną, kładą nowe tynki i zabierają się za malowanie. Stara podłoga została zdjęta do ceglanej posadzki. Wymieniane są także stropy - widać, że deski przy dachu są zgniłe i sypie się spod nich zgniła słoma i trociny. - Jeszcze rok czy dwa i nie byłoby czego remontować - stwierdza z goryczą dyrektor. - A przecież szkoła kształci pracowników dla naszego powiatu i sąsiednich.
Warsztaty przeżywały wzloty i upadki i był czas, że groziła im likwidacja, dziś chodzi tutaj na zajęcia 300 uczniów, ale za dobrych lat było ich 900, za „chudych” zaledwie 30. - Uczniowie po gimnazjum mieli iść do liceów - przypomina Jan Łanocha, zastępca kierownika warsztatów. - Ale my walczyliśmy o utrzymanie placówki. Przed pięcioma laty rozesłaliśmy do miejscowych zakładów pracy ankiety, w których zapytaliśmy, czy potrzebują pracowników i w jakich zawodach.
Okazało się, że niektóre z firm chcą zatrudnić nawet kilkuset wykwalifikowanych robotników. - Rzecz jednak w tym, by młodzież kształcić na nowoczesnych maszynach. Takich jakie funkcjonują we współczesnych fabrykach - stwierdza Ryszard Juszyński, kierownik warsztatów.
Tymczasem trzon wyposażenia warsztatów stanowią przeszło 40-letnie maszyny, choć nie brakuje starszych. Jest na przykład wiertarka z 1936 roku i... frezarka z bunkra w okolicach Boryszyna! Wciąż jest sprawna, ale bez wątpienia powinna trafić do muzeum.
Dzięki inwestycji do szkoły trafią najnowocześniejsze maszyny. - Wiosną starostwo ogłosi osobny przetarg na maszyny i urządzenia. Na wyposażenie również będziemy mieli dwa miliony złotych - informuje dyrektor placówki. - Trafią do nas obrabiarki sterowane numerycznie, stanowiska ślusarskie z pełnym wyposażeniem, stanowiska spawalnicze czy nowej generacji urządzenia dla krawcowych.
Zakończenie inwestycji i otwarcie nowych pracowni planowane jest na wrzesień. - 15 września zrobimy uroczyste otwarcie - opowiada Traczyński. - I zaprosimy między innymi przedstawicieli zaprzyjaźnionej szkoły w Niemczech, bo myślę, że będzie czym się pochwalić przed światem!
Czytaj też: Unia pomoże zdobyć fach
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?