Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warsztaty trafione rykoszetem

ANDRZEJ PIECZKO

Ludzie kupują mniej nowych samochodów wyprodukowanych w kraju. Nie pomagają zniżki i bonifikaty dilerów, bo kwitnie import pojazdów używanych. Żeby chronić przemysł motoryzacyjny, uszczelnimy granice. Fiat i Daewoo dopięły swego: za tydzień żaden trup nie wjedzie na lawecie bez zgody ministra.
Decyzja zapadła pod wpływem opinii, że trzeba chronić rynek pracy. Krajowi producenci, wystraszeni spadającym popytem, zwalniają bowiem ludzi. Może przynajmniej następne setki pracowników z Bielska-Białej i Żerania nie pójdą na zieloną trawkę
Zwolnienia dotkną za to rykoszetem sporą część osób związanych z importem używanych samochodów, choćby pracowników warsztatów, w których doprowadzano te pojazdy do stanu używalności. To oni zapłacą za ochronę polskiego rynku motoryzacyjnego. Dlaczego oni Bo są rozproszeni i niezorganizowani, w przeciwieństwie do pracowników wielkich fabryk.
To pokazuje, że w gospodarce trudno o decyzje korzystne dla wszystkich.
Jednak decydenci i związkowcy, którzy liczą, że ograniczając import złomu doprowadzą do zwiększenia sprzedaży nowych aut z krajowym rodowodem, mogą się rozczarować. Tzw. przeciętny Polak nie patrzy w przyszłość z optymizmem i inwestycje tej skali podejmuje po długim namyśle. Sprzedaż może wzrośnie, ale raczej niewiele. Chyba, że generalnie poprawi się koniunktura, spadnie bezrobocie, płace poszybują w górę...
Każdy rozumie, że nowe auto jest lepsze od starego. Ale czy miejsc pracy przybędzie od samego stawiania szlabanów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska