Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warta przez prawie cały mecz grała w dziesięciu, a mimo to była bliska wygranej. Remis w derbach Gorzowa

Robert Gorbat
Robert Gorbat
W trzecioligowych derbach Gorzowa Stilon (niebieskie koszulki) i Warta trafiły po razie, więc zespoły podzieliły się punktami.
W trzecioligowych derbach Gorzowa Stilon (niebieskie koszulki) i Warta trafiły po razie, więc zespoły podzieliły się punktami. Robert Gorbat
To były derby, co się zowie! Stilon i Warta podzieliły się w sobotę (12 listopada) trzecioligowymi punktami, choć – paradoksalnie – bliżsi sięgnięcia po komplet „oczek” byli warciarze, od 17 minuty grający w liczebnym osłabieniu.

AGENCJA INWESTYCYJNA STILON GORZÓW WLKP. – ASTROENERGY WARTA GORZÓW WLKP. 1:1 (0:0)

  • Bramki: Poniedziałek (88 min) – Krauz (62 min).
  • Agencja Inwestycyjna Stilon: Rosa – Kaniewski (od 46 min Pająk), Sadowski, Przybylski – Maliszewski – Kopeć, F. Wiśniewski, Nowak, Kaczor (od 46 min Trepczyński) – Kurlapski (od 75 min Poniedziałek), Drozdowicz.
  • AstroEnergy Warta: Ł. Wiśniewski – Bielawski, Siwiński, Gajda, Majerczyk (od 75 min Zdzichowski) – Duda (od 75 min Kasprzak), Jachno (od 53 min Gardzielewicz), Rybicki (od 53 min Marchel), Grudziński – Ufir, Krauz (od 68 min Burzyński).
  • Żółte kartki: Kaniewski, F. Wiśniewski, Pająk, Przybylski, Drozdowicz, Kopeć, Sadowski – Grudziński, Gajda, Krauz, Duda, Majerczyk, Kasprzak.
  • Druga żółta i czerwona kartka: Grudziński.
  • Sędziował: Paweł Horożaniecki (Żary).
  • Widzów: 1,5 tysiąca.

"Elektryczne" derby

Ostatnie piłkarskie derby Gorzowa na trzecioligowym poziomie kibice oglądali w sezonie 2018/2019, a w następnych rozgrywkach emocjonowali się tymi meczami o jeden szczebel niżej. Trudno się więc dziwić, że w sobotnie popołudnie na stadion OSiR przy ul. Olimpijskiej ciągnęły dawnie nie widziane tutaj tłumy. Z grillowych dymów wyłaniały się nawet sylwetki osób, które trudno posądzić o stałe związki z futbolem. Przykład? Proszę bardzo: choćby Waldemar Sadowski, prezes Stali Gorzów.

W przedmeczowym wywiadzie, udzielonym GL trener warciarzy

Mateusz Konefał

zapowiedział, że derby i owszem, mają swoją temperaturę, ale sportowej wojny się nie spodziewa. Boisko rzeczywistość zaprzeczyła jednak jego słowom. Na murawie od pierwszej do ostatniej minuty toczył się rzadko oglądany w Gorzowie piłkarski bój, w którym żaden z zawodników nie odstawiał w krytycznych momentach nie tylko nogi, ale i głowy. Dość będzie powiedzieć, że żarski arbiter Paweł Horożaniecki (nota bene najlepszy lubuski sędzia, gwiżdżący na drugoligowym poziomie) pokazał graczom w sumie 14 żółtych i 1 czerwoną kartkę! Ale po kolei.

Czerwona kartka dla warciarza!

W pierwszym kwadransie było sporo piłkarskiej jakości, lecz mało sytuacji podbramkowych. Najlepszą miał w 8 min kapitan nominalnych gości Paweł Krauz, ale chybił, uderzając lewą nogą z 16 metrów. W 17 min doszło do brzemiennego w skutki zdarzenia. Posiadający już „żółtko” na koncie Maciej Grudziński bezsensownie i stanowczo zbyt ostro zaatakował w okolicach środkowej linii Filipa Wiśniewskiego, więc arbitrowi pozostało tylko wyjąć najpierw żółty, a zaraz potem czerwony kartonik i odesłać wahadłowego Warty do szatni.

Mimo liczebnej przewagi, stilonowcy praktycznie do końca pierwszej połowy nie zagrozili poważniej „świątyni” Łukasza Wiśniewskiego. Owszem, niebiesko-biali częściej znajdowali się w posiadaniu piłki, lecz jedyny strzał – zresztą niecelny – oddał w 43 min głową Łukasz Kopeć.

Zasieki w obronie, ale też skuteczne kontry

Po zmianie stron boiska bordowo-granatowi zrezygnowali z gry jednym wysuniętym napastnikiem, przesunęli Krauza do drugiej linii i ustawili się w mocno obronnym szyku z pięcioma obrońcami oraz czterema pomocnikami. Co prawda groźne strzały pierwsi oddali gospodarze (Olaf Nowak z 4 metrów w 46 i Maksymilian Trepczyński po wolnym w 50 min), ale po kilku minutach do głosu doszli niespodziewanie goście. W 54 i 55 min dwie kapitalne okazje do otworzenia wyniku miał wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Karol Gardzielewicz, lecz najpierw za daleko wypuścił sobie futbolówkę w sytuacji „sam na sam” z Ł. Wiśniewskim, a potem szpetnie chybił z 5 metrów.

Jeszcze w 57 min Wojciech Kurlapski postraszył warciarzy uderzeniem z 15 metrów, po czym w 62 min cała ekipa Warty oszalała z radości. Gardzielewicz dośrodkował z lewego skrzydła, a Krauz, niemal leżąc na plecach obrońców Stilonu, znakomicie zamknął akcję i uderzeniem głową z najbliższej odległości posłał piłkę przy słupku do bramki Stilonu. 0:1, choć przecież bordowo-granatowi grali w osłabieniu!

Desperacki szturm Stilonu

Ostatnie pół godziny to już bezustanne ataki stilonowców. Zaraz po utracie gola bliscy doprowadzenia do wyrównania byli Dawid Sadowski i F. Wiśniewski, lecz ich strzały sparował golkiper Warty. W 66 min Kurlapski po dośrodkowaniu z kornera trafił z metra (!) w Ł. Wiśniewskiego, zaś 10 minut później światła bramki nie znalazł Emil Drozdowicz, uderzający w czystej sytuacji z 10 metrów. Obydwaj trenerzy – Karol Gliwiński ze Stilonu i Konefał z Warty – wręcz wychodzili przy bocznej linii ze skóry, ale wynik wciąż się nie zmieniał.

Honor niebiesko-białych uratował w 88 min rezerwowy Cyprian Poniedziałek. Świetnie ustawił się pod bramką warciarzy przy rzucie rożnym, bitym przez Konrada Przybylskiego i nie atakowany przez rywali, bez wyskoku, uderzeniem głową wyrównał na 1:1. Ten sam chłopak mógł się stać wielkim bohaterem Stilonu, gdy w 5 min doliczonego czasu gry zdecydował się na strzał z woleja po kolejnym dośrodkowaniu z kornera. Tym razem jednak chybił.

Powiedzieli po meczu

- Nie ma co ukrywać, że jesteśmy zawiedzeni remisem – powiedział nam w drodze do szatni wyborowy strzelec Stilonu Emil Drozdowicz. – Nie wykorzystaliśmy pierwszej połowy, gdy uzyskaliśmy sporą przewagę. Z drugiej strony trzeba jednak oddać piłkarzom Warty, że po czerwonej kartce dla Grudzińskiego zagrali bardzo dobrze taktycznie. Bronili dwoma liniami, ustawionymi blisko siebie. Mieliśmy spore problemy, by dostać się pod ich bramkę środkiem boiska. A dośrodkowania ze skrzydeł rzadko dochodziły do naszych napastników. Na szybszą grę po ziemi nie mogliśmy sobie pozwolić, bo uniemożliwiały to warunki pogodowe. Co więcej, po jednej skutecznej kontrze rywali musieliśmy w ostatnich 30 minutach gonić wynik. Dobrze, że chociaż to się udało. W efekcie mamy dwóch rannych, lecz żadnego zabitego. I my, i Warta straciliśmy po dwa punkty. Byłoby chyba lepiej, gdyby któryś z zespołów mógł sobie dopisać w tabeli trzy „oczka”…

- Całe spotkanie posypało się nam po kwadransie gry, gdy Maciek Grudziński zobaczył czerwoną kartkę – przyznał z kolei szkoleniowiec Warty Mateusz Konefał. – Teraz, po ostatnim gwizdku sędziego mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że jestem dumny z moich zawodników. Ba, ta duma wręcz mnie rozpiera! Grając taki mecz, o takim ciężarze gatunkowym, na dodatek praktycznie przez całe spotkanie w liczebnym osłabieniu, świetnie realizowali założenia taktyczne. Zademonstrowali przy tym kapitalne zaangażowanie i zostawili na murawie swoje serca. Mogliśmy się pokusić nawet o trzy punkty, bo po zmianie ustawienia w drugiej połowie zamknęliśmy Stilonowi boczne sektory boiska, ale straciliśmy prowadzenie w samej końcówce meczu. Ten remis smakuje jednak co najmniej tak samo, jak zwycięstwo w innym pojedynku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska