Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warzywa dla dzieci już nie będą zgniłe

Anna Rimke 95 722 57 72 [email protected]
Ewa, Oliwia, Karolina i Marcin z Zespołu Szkół im. Mikołaja Kopernika w Gubinie podczas czwartkowego posiłku. Na śniadanie była papryka i jabłko. Dzieciom smakowały.
Ewa, Oliwia, Karolina i Marcin z Zespołu Szkół im. Mikołaja Kopernika w Gubinie podczas czwartkowego posiłku. Na śniadanie była papryka i jabłko. Dzieciom smakowały. fot. Paweł Janczaruk
- Wnuczka przyniosła do domu paprykę w mętnym płynie. Wyglądała ohydnie - opowiada Teresa Kujawa z Gęstkowic w gminie Krosno. Do "Gazety Lubuskiej" zadzwoniła zaraz po tym, jak przeczytała, że w szkole w Zielonej Górze dzieci też dostają nieświeże warzywa.

Kilka dni później pani Teresa poinformowała, że wnuczka już nie skarży się na żywność. - Wychodzi na to, że artykuł w gazecie pomógł - mówi. Chodzi o tekst z 13 listopada. Opisaliśmy, że w Szkole Podstawowej nr 11 w Zielonej Górze uczniowie dostają śmierdzące ogórki. Po publikacji na naszym forum internetowym zawrzało. Okazało się, że problem jest prawie w każdej szkole.

Brudne, zgniłe, śmierdzące

"Moja córka przyniosła taką paczuszkę z jabłuszkiem i papryką. Wcześniej powiedziała mi, że dziwna jest ta papryka. Faktycznie, rozpakowałem ją i śmierdziała jak odchody - dosłownie. Co do ogórków, to były, niestety, już co niektóre podgniłe" - pisał qba z Zielonej Góry.

Agunia109 dodała, że w Gubinie są takie same przypadki. "Dzieciaki dostawały paprykę. Minister mówił: na zdrowie. Ale co z tego? Papryka była podgniła i nie nadawała się do jedzenia. A o reszcie warzyw nie ma co wspominać" - podkreślała.

Z kolei świebodzinianka zauważyła, że w szkole jej dziecka marchewka pocięta w cienkie krążki była sucha, gorzka i poskręcana. "Często jabłka były poobijane i niesmaczne. Rzodkiewkę uczniowie dostawali brudną i ciemną w miejscach odkrojonych. Ogórki w woreczkach pływały w wodzie, były sine i śmierdzące" - wyliczała.

Internautka o nicku "matka uczennicy" opisała, jak któregoś dnia poszła po córkę, kiedy akurat dzieci dostawały warzywa. "Ogórki wręcz pracowały w woreczku" - grzmiała. Jej dziecko uczy się w Szkole Podstawowej nr 5 w Gorzowie. Zapytaliśmy, czy sytuacja się poprawiła. - Nie dotarły do mnie żadne skargi, że coś jest nie tak z tymi warzywami. Ani rodzice, ani nauczyciele nie informowali mnie o tym - nie kryła zaskoczenia dyrektorka Małgorzata Dolata.

Inaczej w Szkole Podstawowej w Gęstkowicach, w której uczy się wnuczka pani Teresy. - Te pokrojone warzywa nie zawsze wyglądają dobrze. Najgorzej było z ogórkiem i papryką. Choć dziś akurat dzieci dostały zieloną paprykę i była dobra - zapewniła dyrektorka Zdzisława Mickiewicz-Smutek. Dodała, że za każdym razem, kiedy było coś nie tak, informowała o tym dostawcę.

Zgłaszajcie do kuratorium

- Wysłaliśmy już prośbę do wszystkich szkół, żeby dyrektorzy zgłaszali nam przypadki, gdy do uczniów trafiają nieświeże warzywa. Jeśli rodzice mają takie obserwacje, też prosimy o sygnały - apeluje Roman Sondej, lubuski kurator oświaty. Przyznaje, że taką decyzję podjął po publikacji w "GL". - Ale też mój zastępca widział osobiście taką nieświeżą paczkę - podkreślił.

Teoretycznie kuratorium nie ma nic do programu "Warzywa i owoce w szkołach", bo ten jest finansowany przez Unię Europejską, a pilotowany przez ministerstwo rolnictwa. - Możemy tylko monitować, kiedy będzie coś nie tak - tłumaczy Sondej.

Po publikacji w "GL" również sanepid zdecydował o kontrolowaniu zarówno szkół, jak i dostawców warzyw. - Wcześniej nie mieliśmy żadnego sygnału, żadnej skargi ani ze szkół, ani od rodziców - twierdzi Marzena Pluta, kierowniczka z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gorzowie.

Taka strategia ministerstwa

Szereg kontroli zarządziła także Agencja Rynku Rolnego w Gorzowie, która odpowiada za realizację programu "Warzywa i owoce w szkołach" na terenie naszego województwa. - Zwróciliśmy też uwagę dostawcy, żeby bardziej przyglądał się jakości produktów. W szkołach już widać poprawę - zapewnia Ryszard Kołodziej, dyrektor ARR.

Jako dowód pokazuje wyniki kontroli w SP nr 11 w Zielonej Górze. Dzieci dostały jabłka i paprykę w dokumentach opisane jako czyste, zdrowe i bez uszkodzeń. W rubryce "uwagi szkoły" czytamy, że jedyny problem to dobór warzyw. Bo pokrojone ogórki i papryka szybko stają się niepełnowartościowe i nie nadają się do spożycia.

- Przekazaliśmy już nasze sugestie Agencji Rynku Rolnego. Próbujemy wspólnie wymóc na siłach decyzyjnych zmianę menu - usłyszeliśmy od Tomasza Skroka z firmy Springresh w Żabicach w gminie Górzyca, która dostarcza warzywa do 90 proc. szkół. Problem w tym, że to, co dostają dzieci, zależy od ministerstwa rolnictwa, które opracowało strategię działania dla programu unijnego.

Dowiedzieliśmy się, że resort już szykuje zmiany. Przede wszystkim będzie możliwość wyboru warzyw. A szkoły, w których są kuchnie, będą mogły przygotowywać je u siebie. - Będzie też więcej dostawców, co pozwoli skrócić czas transportu owoców i warzyw do szkół. I dzięki temu, będą świeższe - zapowiada Kołodziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska