Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We wsi Koźla twa budowa kanalizacji

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
- Tam, gdzie kopią, tam mogą być kłopoty. Ale widać, że ekipa stara się, by tych kłopotów było jak najmniej - przekonują Władysław Dziewęcki i Stanisław Łukasiewicz.
- Tam, gdzie kopią, tam mogą być kłopoty. Ale widać, że ekipa stara się, by tych kłopotów było jak najmniej - przekonują Władysław Dziewęcki i Stanisław Łukasiewicz. fot. Paweł Janczaruk
- Zwały ziemi blokują dojazd do posesji - zaczęli narzekać mieszkańcy Koźli, jak tylko w ich wsi rozpoczęła się budowa kanalizacji. Ale są też obrońcy budowlańców. - Tam, gdzie się kopie, tam są kłopoty - przekonują.

Słów krytyki pod adresem firmy Tyliszczak - Antoni Tyliszczak, która w Koźli buduje kanalizację, nie szczędzi Konstanty Leliwa. - Zamiast od razu wywozić ziemię, wysypują ją z wykopu na drogę. Dlatego zablokowali mi wyjazd z posesji. Ziemią przywalili też płot. I tak było przed dwie doby.
Ale pracowników firmy broni sąsiadka, pani Jadwiga. - Jest trochę bałaganu, ale nie powiem złego słowa. Chłopy się starają, po południu zbierają i wywożą ziemię. Jak się buduje kanalizację, to trzeba być przygotowanym na kłopoty - dodaje.
Podobnego zdania są Władysław Dziewęcki i Stanisław Łukasiewicz. - Na początku może było trochę zamieszania, firma nie miała gdzie wywozić gliny. Ale teraz prace prowadzone są sprawnie - twierdzi pan Władysław. A pan Stanisław potakuje dodając, że warto nieco pocierpieć, bo przecież do Koźli zawitała Europa.

Wraz z jednym z pracowników (nie chce się przedstawić) oglądamy wykopy. Głębokość niektórych sięga nawet 3,5 m. To konieczne, bo część ścieków będzie płynęła "grawitacyjnie". Warunki pracy są fatalne, a to za sprawą gliny. Wydobyta z wykopu nie może tam trafić ponownie, bo technologia przewiduje, że rura kanalizacyjna musi być zasypana piaskiem. Dlatego przywozi się piasek, a bryły gliny wywozi do pobliskiego stawu.
- Glina jest tak twarda, że koparka nie może jej dać rady. Ale nie mamy wyjścia, musimy ją wykopać. I większość wywieźć - wyjaśnia nasz rozmówca.

Zjawia się Adam Mościcki, kierownik budowy. - Rozumiem zdenerwowanie mieszkańców, ale musimy prowadzić wykopy, bo inaczej rury nie można umieścić w ziemi. Chciałbym dodać, że mamy zgodę wójta na zajęcie pasa drogowego od 7.00 do 17.00. Później droga jest wolna. I mieszkańcy wiedzą, że przez te dziesięć godzin mogą wystąpić utrudnienia - zaznacza A. Mościcki. I obiecuje, że do końca listopada wszystko będzie gotowe. - Choć jesteśmy nieco spóźnieni, bo jeden z podwykonawców widząc trudne warunki, zszedł z budowy. Ale sobie poradzimy - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska