Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We wtorek w Kosierzu spalił się dom - zaalarmował nas Czytelnik

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
- W uprzątnięciu strychu pomagają nam sąsiedzi i znajomi ze wsi - cieszy się Henryk Sałaciak. - Ale dziś zachodzę w głowę, za co dobudujemy dach.
- W uprzątnięciu strychu pomagają nam sąsiedzi i znajomi ze wsi - cieszy się Henryk Sałaciak. - Ale dziś zachodzę w głowę, za co dobudujemy dach. fot. Paweł Janczaruk
- Dopiero co zakończyliśmy remont. Położyliśmy boazerie i podłogi, postawiliśmy kominek, wprowadziliśmy nowe meble... I chata poszła nam z dymem! - lamentuje Henryk Sałaciak.

- Mieszkały tu trzy rodziny - opowiada Renata Sałaciak, była żona pana Henryka. - W sumie jedenaście osób. Pożar wybuchł koło południa. Na szczęście, synowa z wnuczką zdążyły uciec. Straciliśmy wszystko, dom nie był ubezpieczony. A niedawno syn dla żony i wnuczki urządził piękne mieszkanie na strychu, całe w drewnie...

Potrzebne materiały budowlane

Poniemiecki budynek ma dziurę w dachu, krokwie są zwęglone. Stropy nad pomieszczeniami parteru niebezpiecznie się uginają, w pokojach miejscami stoi woda, ściany są wilgotne. Do sporej nieruchomości przylega nieco mniejsza, to cud, że i ona nie poszła z dymem.

- Jak ten dach nie zostanie naprawiony, to budynek obok też ulegnie zniszczeniu - stwierdza Karol Słoka, który pomaga sąsiadom, opróżniając poddasze z gruzu. Żeby gmina dała choć folię poroizolacyjną, wtedy zabezpieczylibyśmy dom przed wilgocią.

Na razie pogorzelcy mieszkają w szkole. - Jak nie pomóc w nieszczęściu? - pyta Violetta Kiełbasa, dyrektorka. - Ale od poniedziałku ruszamy z lekcjami, więc dłużej nie możemy chronić tych rodzin.

Na szczęście, wszyscy znaleźli sobie jakieś lokum. - Syn z bliskimi pójdzie do starszego brata, mnie z niepełnosprawną córką przyjmie właściciel ośrodka wypoczynkowego w Tarnawie, a trzecia z rodzin chce wynająć mieszkanie w Bobrowicach - tłumaczy pani Renata.

- Nie poddajemy się. Musimy wyremontować dom! - stanowczo stwierdza pan Henryk. - I trzeba zacząć od strychu.

Krystyna Bryszewska, wójt Dąbia, obiecuje pomóc. - W przyszłym tygodniu rodziny dostaną po tysiąc złotych zapomogi - deklaruje. - Sołtys zorganizował zbiórkę rzeczy, odzież ma przekazać też Caritas, a i ksiądz w niedzielę chce przeprowadzić kwestę.
- Mamy nadzieję, że ktoś podaruje nam materiały budowlane, najbardziej potrzebujemy drewna na dach, niezbędna jest dachówka lub blacha. Sami tego nie dźwigniemy - apelują pogorzelcy.

Strażakom nie zabrakło odwagi

Krzysztof Boruch, dowódca jednostki strażackiej z Krosna Odrz., chwali załogi, które wzięły udział w akcji gaśniczej. - Strażacy weszli w ogień, wprost na płonący ganek, potem posuwali się w głąb - relacjonuje. - Byli nad wyraz odważni i właśnie dzięki nim nie zapalił się sąsiedni budynek.

Czy to prawda, że w waszych wozach nie było wody? - W pierwszym przywieźliśmy dwa metry sześcienne, a w drugim osiem. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do jakości naszej pracy, to informuję, że do wglądu jest dokumentacja z przebiegu akcji, w tym rejestrator rozmów - odpowiada Boruch. - Natomiast ochotnicy z Kosierza nie mogli pomóc, bo ich żuk nie jest wyposażony w odpowiedni sprzęt gaśniczy i z tego, co wiem, w momencie akcji byli w pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska