W listopadzie ubiegłego roku życie Weroniki z Bytomia Odrzańskiego i całej jej rodziny zawaliło się. Z wesołej, pasjonującej się tańcem 12-latki stała się śmiertelnie chorą na białaczkę pacjentką kliniki we Wrocławiu.
- Weronika źle się czuła. Lekarz zlecił badania. Usłyszeliśmy diagnozę: białaczka. To był koszmar! Nie wiedzieliśmy co robić, jak się w tym odnaleźć - wspomina ze łzami babcia Wery, Bożena Przybylska. Od badań, przez ciężkie terapie, nieustanne transfuzje krwi aż po bardzo agresywną chemioterapię, która, aby pomóc, musiała najpierw niemal wyniszczyć organizm dziewczynki - przez te trudy przechodzili wszyscy. Weronika straciła włosy, bardzo schudła. Z powodu działania chemii ciągle miała bóle, wymioty. Bardzo osłabione ciałko Weroniki było poddawane niemal torturom. Wszystko po to, by ocalić jej życie.
- Weronika była dzielna, chociaż płakała robiła wszystko, co kazał lekarz - mówi patrząc z miłością na swoją pociechę mama, pani Barbara Ziober. Weronika została wpisana na listę zakwalifikowanych do przeszczepu szpiku.
Mama Werci postanowiła pomóc losowi. Przy wsparciu mieszkańców Bytomia Odrz., burmistrza i fundacji DKMS zorganizowano w ich miasteczku Dzień Szpiku. Każdy mógł przyjść, wypełnić formularz i oddać próbkę krwi rejestrując się tym samym w bazie dawców szpiku. 370 próbek powędrowało do USA by je przebadać. - Dziękujemy wszystkim! Za wsparcie, za pomoc, za organizację. Mieszkańcom, burmistrzowi, pielęgniarkom, lekarzom, wolontariuszom. Tyle życzliwych nam osób... - mówią wzruszone mama i babcia małej.
Więcej przeczytasz w poniedziałek, 29 kwietnia, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?