Najbardziej znany francuski pałac przywitał mnie iście jesienną szarugą, choć wybudował go monarcha, który kazał dworzanom nazywać siebie Królem Słońce. Niestety, słońce widziałem jedynie na jego licznych inskrypcjach i zdobieniach - zaczynając od bramy, kończąc zaś na królewskich komnatach. Zanim je zobaczyłem, musiałem odczekać ponad godzinę w kolejce po bilet. Wstęp do pałacu jest płatny, za darmo natomiast wchodzimy do królewskich ogrodów (biletowane są jedynie odbywające się tam pokazy tańczących fontann i inne, okolicznościowe imprezy organizowane w ogrodach).
Pałac w Wersalu jest jednym z najbardziej rozpoznawali symboli Francji i pobliskiego Paryża. Oraz turystycznym przebojem. W ub.r. zwiedziło go ponad 10 mln turystów z całego świata. Dla porównania dodam, że w tym samym czasie największa atrakcja naszego regionu - trasa turystyczna w podziemiach bunkrów Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego w Pniewie - gościła około 42 tys. osób. Czyli prawie 250 razy mniej!
Do pałacu wchodzimy przez specjalne bramki z wykrywaczami metalu. Takie jak na lotniskach. Dlatego nie wniesiemy tam żadnych ostrych narzędzi. Np. noży, czy śrubokrętów. Chodzi o bezpieczeństwo zwiedzających, ale także zgromadzonych tam dzieł sztuki, które wiele razy były celem ataków ze strony różnych szaleńców.
Jedną z pierwszych odsłon mojej wycieczki po pałacu w Wersalu jest monumentalna kaplica królewska. Potem zwiedzamy kolejne pomieszczenia. Musimy na to zarezerwować kilka godzin, gdyż w Wersalu jest ich ponad 700. Dla turystów udostępniono wprawdzie tylko 120 z nich, ale i tak nie da się ich zwiedzić w godzinę, czy dwie. Zwłaszcza, że drepczemy powoli w kolejce turystów ze wszystkich stron świata. Miałem szczęście. Zwiedzałem pałac razem z grupą Japończyków, którzy zachowywali się karnie jak na wojskowym zgrupowaniu. I uprzejmie się zatrzymywali, kiedy widzieli, że robię zdjęcie.
Na koniec miałem okazję porozmawiać z młodą Japonką, paradującą w tradycyjnym kominie. Masako wyglądała jak egzotyczny motyl na tle złoconych sztukaterii. Wersal był jednym z przystanków jej poślubnej podróży po Europie. Na sushi jednak jej nie zaprosiłem. Jej mąż spoglądał na mnie nieco podejrzliwie w czasie naszej krótkiej pogawędki w wersalskich ogrodach.
Polskie akcenty w Wersalu
Pałac królewski w Wersalu (fr. château de Versailles) powstał wprawdzie pod koniec XVII w., ale ma nieco starszą metrykę. W 1624 r. na rozkaz króla Ludwika XIII powstał tutaj zameczek myśliwski. W 1668 r. jego syn Ludwik XIV kazał wybudować w tym miejscu pałac, który miał olśnić i rzucić na kolana innych monarchów. Pierwszy etap budowy budowy baśniowego Pałacu Słońca (Palais du Soleil) zakończył się w 1670 r., ale prace i kolejne modernizacje trwały potem jeszcze wiele lat. Już w 1674 r. z myślą o dygnitarzach i posłach innych państw wydano pierwszy przewodnik po pałacowym kompleksie.
W 1682 r. Wersal był już największym pałacem w Europie i oficjalną rezydencją Króla Słońce. Przejął od Paryża rolę stolicy Francji. Monarcha zmarł w nim w 1 września 1715 r. Budowla stała się także symbolem sprawowanej przez niego władzy absolutnej.
Pałac wersalski jest jedną z najznakomitszych budowli baroku klasycznego. Stał się wzorem dla architektów projektujących rezydencje królewskie w innych krajach Nawiązują do niego m.in. Pałac Sanssouci w Poczdamie, czy Pałac Zimowy w Petersburgu.
W Wersalu łatwo o polskie akcenty. W XVIII w. przebywała w nim i zmarła Maria Leszczyńska - żona Ludwika XV. Właśnie tutaj 28 czerwca 1919 r. podpisano traktat, potwierdzający niepodległość Polski. Dzięki jego postanowieniom nasz kraj odzyskał większość Wielkopolski, część Śląska i Pomorza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?