Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weselni naciągacze. Wykorzystują polską tradycję, by się za darmo napić

Tomasz Krzymiński
Ten jegomość postanowił przynieść państwu młodym kwiaty, najpewniej zerwane z miejskiego klombu. Domagał się w zamian wódki.
Ten jegomość postanowił przynieść państwu młodym kwiaty, najpewniej zerwane z miejskiego klombu. Domagał się w zamian wódki. fot. Tomasz Krzymiński
- Flaszkę dostanę teraz czy jak będziecie wychodzić? - podchmielony gość pytał weselników przy urzędzie stanu cywilnego. W ten sposób niektórzy wykorzystują polską tradycję, by się za darmo napić.

Uczestnicy ślubów w Głogowie, ale i nie tylko, od dawna skarżą się na wyrostków, którzy pod kościołami i USC robią im tak zwane bramy. Żądają pieniędzy lub alkoholu, czasem robią to w wulgarny sposób.

Żądają alkoholu

Pani Iza, która tej wiosny brała ślub była oburzona. - Gdy grupa dzieciaków dostała od nas pod kościołem cukierki, nie chciała ich. Zaczęła domagać się pieniędzy lub alkoholu i wyzywać nas - opowiada. - Smarkacze zepsuli nam miłą uroczystość. Na szczęście mój kuzyn przetłumaczył im, że powinni sobie iść i nie zakłócać imprezy.
Jak dodaje kobieta, była zaskoczona takim podejściem tych dzieciaków.

- Ale moi znajomi, którzy też stosunkowo niedawno brali udział w takich uroczystościach, uświadomili mnie, że to norma. I nie tylko dzieci tak robią - dodaje głogowianka. - Różnego rodzaju typki przychodzą i żądają alkoholu, a jak go nie dostaną, to się awanturują.

Są na to paragrafy

Żeby to sprawdzić, wystarczy w sobotę podejść pod któryś z kościołów lub USC w ratuszu. - Flaszkę dostanę teraz, czy jak będziecie wychodzić? - rzucił do wchodzących do ratusza mocno podpity jegomość. W ręku miał róże dla młodej pary, od razu widać, że zerwane gdzieś z klombu.

Uczestnicy uroczystości omijali go szerokim łukiem, a on wytrwale czekał, aż młodzi wyjdą z sali ślubów.

W ratuszu zapewniają, że będą próbowali sobie radzić z tą wątpliwą promocją miasta. Wszak weselni goście, to także ludzie spoza Głogowa. - Zalecimy szefowi USC, by w takich przypadkach wzywał policję - mówi prezydencki rzecznik Krzysztof Sadowski.

Ale czy stróże prawa mogą walczyć z tradycją? - Bramy, to rzeczywiście jest weselny obyczaj. Ale z tą tradycją jest tak, że obie strony powinny chcieć w niej uczestniczyć - mówi Bogdan Kaleta z głogowskiej policji. - Wygląda to niekiedy tak, że ci podpici ludzie zmuszają do określonych zachowań.

A to już podpada pod paragrafy. Jak zapewnia, jeśli ktoś nie chce, nie musi opłacać się pijakom i wyrostkom, wystarczy ich zdecydowanie ominąć. Jeśli to nie pomoże, można wezwać patrol.

Jak przyznają duchowni, takie problemy też bywają pod świątyniami. - Parę razy zdarzyło mi się interweniować, gdy grupka wyrostków z miasta próbowała u nas naciągać młodą parę - mówi ks. Rafał Zendran, proboszcz parafii kolegiackiej.
Przyznaje, że młodzi ludzie robiący te bramy zachowują się mało elegancko. - Na szczęście zazwyczaj powitalne bramy organizują znajomi i sąsiedzi. Robią to z pomysłem i dowcipem - mówi duchowny. - To jest do przyjęcia. A w przypadku tej młodzieży można jedynie powiedzieć, że robią z tego formę żebractwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska