„Winne miasto” (Wydawnictwo Książnica) to ciąg dalszy książki „Wendyjska winnica. Cierpkie grona”, gdzie w finale Matylda, córka Marty Neumann w dramatycznych okolicznościach ucieka z rodzinnego Chwalimia pod Kargową, czyli wtedy - w 1945 roku - jeszcze wówczas Altreben pod Unruhstadt. Dziewczyna trafia do Sulechowa i Zielonej Góry, która jeszcze niedawno była niemieckim Grünbergiem. Miasto zmienia swoją tożsamość – przewijają się przez nie Niemcy, Rosjanie i Polacy. Młoda kobieta próbuje odnaleźć się w nowej, powojennej rzeczywistości…
Promocja najnowszego tomu cyklu „Wendyjska winnica” Zofii Mąkosy – „Winne miasto” z udziałem autorki – 8 lutego w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Początek o godz. 17.00. Wstęp wolny.
,,Wendyjska winnica. Cierpkie grona” była literackim debiutem Zofii Mąkosy. Autorka w 2018 roku otrzymała za powieść Lubuski Wawrzyn Literacki.
Zofia Mąkosa urodziła się w Kargowej. Tam oraz w pobliskim Chwalimiu, gdzie przez wiele lat mieszkała, chodziła do szkoły podstawowej. Absolwentka LO w Sulechowie, Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze (magister historii) pracowała jako nauczycielka w zespole szkół w Siedlcu koło Wolsztyna. Dziś na emeryturze.
Promocja najnowszego tomu cyklu „Wendyjska winnica” Zofii Mąkosy – „Winne miasto” z udziałem autorki – 8 lutego w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Początek o godz. 17.00. Wstęp wolny.
„Gazeta Lubuska” jest patronem medialnym powieści „Wendyjska winnica. Winne miasto” Zofii Mąkosy.
O książce ,,Wendyjska winnica. Cierpkie grona” (Książnica) Zofii Mąkosy pisaliśmy w Gazecie Lubuskiej
Czytam „Cierpkie grona” Zofii Mąkosy i... szok! Przecież przejeżdżam przez ten Chwalim, po drodze do „mojej” Kargowej i wydaje mi się, że dużo wiem: tu patrzy z portretu graffiti aktor śp. Maciej Kozłowski, tam gniazdo bociana, a tam stacja kontroli aut... I że w styczniu 1919 r. to od strony Chwalimia ruszyło niemieckie kontrnatarcie i powstańcom wielkopolskim nie udało się utrzymać Kargowej...
A tu masz! W przedwojennym Chwalimiu, czyli wówczas Altreben, przez wieki żyła słowiańska społeczność Wendów, odłam Serbołużyczan (do dziś mocno obecny za Odrą, choćby w Chociebużu - czyli w Cottbus - nie tylko w postaci dwujęzycznych nazw ulic). Byli obywatelami Niemiec, ale mieli swój język (bliski gwarze śląskiej), tradycyjny ubiór... Ta zapomniana społeczność Altreben roku 1938 nagle na kartach książki Zofii Mąkosy „zmartwychwstaje”. W czasie szczególnym, bo naziści już na całego prą ku wojnie z Polską, która zaczyna się kawałek dalej za Unruhstadt (Kargową).
Co mieszkańcy wsi mają do Hitlera, który codziennie wrzeszczy w radiu? No pewnie, że spora ich część hajluje na powitanie a kilka lat temu głosowała na narodowych socjalistów, którzy tak „ładnie obiecali”. Ale do tych, którzy mają Żydów w rodzinie, już docierają skutki wykluczenia „złej rasy”.
Odczuwa to również Marta - główna bohaterka „Cierpkich gron”. Tryby codziennego znoju dzielnej kobiety, wyznaczanego pracą w polu, na winnicy, wypiekaniem chleba (przepiękny opis!), produkcją wina - mogłyby zacinać się tylko skutkiem plotek o jej mężu Walterze. I niepokojem o dorastającą córkę Tilę. Ale narodowa polityka puka do drzwi Wendyjki coraz natarczywiej. Rosną obowiązkowe dostawy żywności dla państwa. Rośnie atmosfera podejrzliwości wobec kuzynki Janki - Polki, która w Unruhstadt chodzi do katolickiego kościoła z czerwonej cegły, a nie jak większość mieszkańców Altreben – do tej większej świątyni, protestanckiej. Nikt nie kupuje w mieście u Żyda. Na potańcówkach nad jeziorkiem Schwentesee (Zacisze) już nie pojawiają się żydowscy właściciele fabryki słodyczy. Czekolada już smakuje inaczej...
A później wieś pożegna swoich synów w hitlerowskich mundurach. Wieści o ich śmierci witać będzie krzykiem rozpaczy na progach kolejnych domostw.
Zofia Mąkosa maluje przedwojenną i wojenną rzeczywistość Chwalimia i Kargowej wieloma kolorami, w szerokiej panoramie (bywamy też w Berlinie czy w Wielkopolsce). Detalicznie (dzięki dotarciu do źródeł i świadków - dawnych i obecnych mieszkańców tych miejscowości) wylicza nazwiska, odtwarza zwyczaje, przywołuje tradycje. Dba o fakty z niemiecko-polskiego pogranicza czasu wielkiej tragedii. Podpowiada, ile minut trzeba na obejście jeziorka... Ale przecież to przywilej kogoś, kto w końcu w Chwalimiu dorastał!
Ale najważniejsze, że cały czas jest blisko zwykłego człowieka. Tej (nad)zwyczajnej Marty i jej bliskich. Po lekturze „Cierpkich gron” ma się apetyt na kolejny tom cyklu ,,Wendyjska winnica”...
Zdzisław Haczek/Gazeta Lubuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?