Do przedszkoli niepublicznych zdążyliśmy się już przyzwyczaić. I trudno dziś wyobrazić sobie, by miały przestać istnieć. Są istotnym uzupełnieniem miejskiej oferty. I co zauważa wielu rodziców - czynne są przez całe wakacje, a w ciągu roku nawet do 19.00. Niektóre organizują też zajęcia w soboty. Różnią się także ofertą.
- I o to właśnie chodzi, by każdy miał wybór. Mnie zależy na tym, by dziecko od najmłodszych lat uczyło się języków - podkreśla Monika Frączkiewicz, mama Zosi. - Nie chcę popołudniami wozić córki do szkoły językowej, czy organizować jej w domu dodatkowych lekcji. Dlatego wybiorę przedszkole niepubliczne, gdzie podczas zabawy i nie tylko poznaje się język obcy.
Pani Monika uważa, że proponowane przez rząd zmiany są co najmniej dziwne. O co chodzi? O to, że - jak zakłada rząd - od 2016 roku wszystkie samorządy w Polsce mają zapewnić miejsca w swoich placówkach wszystkim dzieciom. I zmniejszyć opłaty. To oznacza, że trudności mogą mieć przedszkola niepubliczne. Bo skoro w miejskich będzie dużo taniej i nie będzie problemu z dostaniem się do nich?
- Zmiany te mogą w ostateczności doprowadzić do tego, że przedszkola niepubliczne przestaną istnieć - mówi Wioleta Poźniak-Bartkowiak ze ,,Ślimaczka". - Mam tu na myśli zwłaszcza tych właścicieli, którzy nie mają swoich obiektów i muszą płacić czynsz. Poza tym oferta też kosztuje. My mamy np. codzienne zabawy z językiem angielskim i niemieckim. To oznacza dodatkowe koszty. Nie chcemy obniżać standardów.
Podobnie uważa Magda Karwicka z Przedszkola Językowego Abrakadabra, które w tym roku przeniosło się do nowej siedziby i pięknie odrestaurowało zabytkową kamienicę (Ślimaczek też zainwestował, rozbudowując swoją placówkę).
- Martwią mnie te zapowiadane zmiany - przyznaje M. Karwicka. - Choć konkretów nie ma. Wierzymy więc, że jest jeszcze czas, by pomyśleć o niepublicznych. Powstał już ogólnopolski ruch, który zgłasza ministerstwu postulaty. Nie jest przeciwny zmianom. Chodzi tylko o to, by uwzględnić w nich interes przedszkoli niepublicznych.
Minister Krystyna Szumilas zapowiada, że te mogą dostać 100-procentowe dofinansowanie, takie, jakie otrzymują placówki publiczne. Szkopuł w tym, że w Zielonej Górze już takie dostają. Zdecydowali o tym radni. Poza tym z dotacjami też są problemy. A niektóre gminy nie wypłacają nawet obowiązkowych 75 procent.
- Trzeba będzie przeanalizować dokładnie budżet i przymierzyć się do nowych warunków. Jestem optymistką i wierzę, że choć może w mniejszym zakresie, ale będziemy istnieć - dodaje Wanda Kasińska z ,,Jacka i Agatki". - Gdybym tylko myślała o 2016 roku, przestałabym podnosić poprzeczkę. A chcemy się rozwijać. Uważam, że zdrowa konkurencja jest wskazana. To rodzice mają wybrać.
- Trzeba robić swoje - zauważają W. Poźniak-Bartkowiak i M. Karwicka, licząc, że do 2016 roku jeszcze coś się zmieni na korzyść przedszkoli niepublicznych. Poza tym Abrakadabra to także Centrum Nauki Języków Obcych dla Dzieci, a ,,Ślimaczek" od tego roku stanie się także niepubliczną podstawówką. Domagali się tego rodzice dzieci, uczęszczających do tego przedszkola.
- Przez pierwsze trzy lata będą mieć swoją panią. Bo nasze nauczycielki mają też kwalifikacje do nauczania zintegrowanego. Od klasy czwartej wejdą już przedmiotowcy - wyjaśnia W. Poźniak-Bartkowiak. - Klasy będą 15-osobowe, z dużą liczbą godzin angielskiego i niemieckiego. Poza tym zajęliśmy czwarte miejsce w Polsce w konkursie na program wychowawczy i nauczania, w nagrodę dostaniemy tablety, tablice multimedialne i inny sprzęt, który będą wykorzystywać nasi uczniowie.
- Jeśli zapowiadane przez rząd zmiany wejdą w życie, to - moim zdaniem - przetrwają tylko te niepubliczne przedszkola, które będą miały mocną ofertę - podsumowuje radny Jacek Budziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?