Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka feta na stadionie Falubazu. Tak hartował się "majster" (wideo, zdjęcia)

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Zawodnicy Falubazu zwykle skoncentrowani i poważni w poniedziałek mogli bawić się wspólnie z kibicami.
Zawodnicy Falubazu zwykle skoncentrowani i poważni w poniedziałek mogli bawić się wspólnie z kibicami. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Takie wieczory, jak ten poniedziałkowy na W69 sprawiają, że zawodnicy wiedzą, dla kogo ryzykują. Fani dowiedli, że miłość do Falubazu, jak żużlowe motocykle nie ma hamulców i wypełnili niemal wszystkie miejsca na stadionie.

[galeria_glowna]

Wielka feta na stadionie Falubazu. Tak hartował się
fot. Tomasz Gawałkiewicz

(fot. fot. Tomasz Gawałkiewicz)

Hiszpanie i Anglicy mają wielkie kluby piłkarskie, które przywożą do Barcelony czy Manchesteru puchary z prestiżowych rozgrywek. Całe miasto zamienia się wtedy w gigantyczną imprezę. A w Zielonej Górze rządzi żużel i zabawa po wywalczeniu przez Falubaz złotych medali mistrzostw Polski wcale nie była gorsza. Organizatorzy musieli ją nawet przenieść z amfiteatru na stadion, bo wszyscy by się nie zmieścili.

Bohaterami wieczoru byli ci, którzy przyczynili się do powrotu "majstra" w nasze strony. Przy maszynie startowej stanęło podium nawiązujące tradycją do czterech poprzednich, kiedy zielonogórzanie zdobywali tytuły. Jak wtedy stawali na nim zawodnicy trenerzy i działacze. Wszyscy dojeżdżali na motocyklach. Jedni z kierowcą, jak prezes Robert Dowhan i prezydent Janusz Kubicki, a inni solo. Tylko w taki wieczór można zobaczyć w eleganckim ślizgu legendę polskiego żużla Andrzeja Huszczę czy Piotra Żytę. A świeca traktorem? Toromistrz Adam Warecki dał popis, w którym udowodnił, że nawet ciężka maszyna rolnicza ma w sobie żużlowego ducha.

Zawodnicy też kręcili ostatnie w tym roku rundy. - Czegoś takiego jak w Zielonej Górze nie widziałem nigdzie, a startuję już 17 lat - przyznał Rafał Dobrucki. Trener Żyto tak się wzruszył, kiedy kibice odśpiewali chóralne: sto lat i dziękujemy, że płakał jak bóbr. Nawet bardzo poważny zwykle prezes Kronopolu Maciej Karnicki poczuł mistrzowskiego bluesa. Mieliśmy także inne ciekawostki. Klaskanie do rytmu nazywa się u nas "szkocją", w Toruniu mają "angielkę" a Huszcza zaproponował wczoraj "finlandię". Na czym polegał wynalazek "Tomka"? Wszyscy mieli klaskać z rękami zwróconymi do dołu. Udało się! Na deser zobaczyliśmy jeszcze Piotra Protasiewicza w żółto-biało-zielonym kasku i Grzegorza Walska w czapce z mysimi uszami.

- To trzeci tytuł, od kiedy chodzę na żużel. Fajna zabawa. Bardzo długo czekaliśmy, emocje były ogromne - powiedział jeden z dobrych zielonogórskich kibiców. - Pół roku bez żużla? Bez przesady. Za miesiąc już coś się będzie działo: podpisywanie kontraktów, spekulacje. W sam raz. Chwila odpoczynku i znów będziemy żyli tym wszystkim - dodał ochrypnięty, ale szczęśliwy i pogonił za rodziną.

A ósmy zawodnik Falubazu sam zadbał o głos i miejsce w scenariuszu. - Teraz my! - ryknął pierwszy łuk i posypały się przyśpiewki. Jedna z nich szczególnie pasuje do wydarzeń z minionego weekendu i tego, co nastąpiło później: "Cały świat już wie, Falubaz wygrał mecz, słychać głośny śpiew, my bawimy się". Impreza przeniosła się na ulice, ale nie trwała zbyt długo, bo tego święta nie ma w kalendarzu i rano trzeba iść do pracy czy szkoły.

Zobacz, jak świętowali mistrza Polski kibice Falubazu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska