- Przepusty nie przepuszczają wody. A gmina nie robi nic w sprawie udrażniania rowów. Jako radni, powinniśmy zajmować się sprawami, które bolą ludzi - mówił podczas ostatniej sesji Edward Kowalów. - U nas w gminie są wielkie zaniedbania jeżeli chodzi o rowy i ich drożność - dodawał zdenerwowany.
Naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Wymiarkach Piotr Kowalski podczas ostatniej sesji zaproponował, aby powołać komisję, która miałaby orzec, kto "zawalił" podczas ostatnich podtopień, które nawiedziły gminę.
Przypomnijmy, że 20 lipca, po kilkudniowych ulewach wezbrały rowy melioracyjne w Witoszynie. - Jeszcze nigdy woda nie była taka wysoka. W ubiegłym roku sięgnęła na podwórze. Teraz zaczęła się wlewać do domu - opowiadał Jerzy Chabiniak, który we wsi mieszka od 37 lat.
Pan Jerzy układał worki przed drzwiami, ale przegrał z żywiołem. - Musiałem wynieść lodówkę - opowiada. - Kolejne worki ułożyłem na progu pokoju, ale to nic nie dało.
U Chabiniaków i Płoszajskich trzeba będzie wymieniać wszystkie podłogi. Namokły także meble, których nie dało się przenieść gdzieś wyżej. - Wszystko będzie do wyrzucenia - denerwuje się Romuald Płoszajski. - Gmina dowiozła nam worki na piasek dopiero po czterech godzinach. Gdy już nie było czego ratować.
Ludzie podkreślali ofiarność i szybkie działania strażaków, ale narzekali na powolne działanie urzędników. - Strażacy cały czas brali udział w walce z wielką wodą - zapewniał podczas ostatniej sesji rady gminy naczelnik Kowalski. - Uważam, że zarówno my, jak i urzędnicy spisaliśmy się bardzo dobrze.
Pan Henryk, od 30 lat mieszkaniec Wymiarek, mieszka koło rzeki, która wylała. - Strażacy przyjechali na mostek i patrzyli na rzekę. Radzili się, rozglądali. W końcu nie wytrzymałem, włożyłem kurtkę i poszedłem do nich. Powiedziałem, żeby zaczęli coś robić. Kazałem im iść pod las i bosakami oczyścić rów z gałęzi - wspomina mieszkaniec gminy, zastrzegając nazwisko do wiadomości redakcji.
Wójt Anita Staszkowian tłumaczyła się ostatnio radnym, że to nie do końca wina gminy. - Część rowów, z których wylewała się woda, leży przy drogach powiatowych. To powiat powinien się o nie zatroszczyć. Chcę zaprosić starostę na następną sesję, aby o tym porozmawiać - zadeklarowała. - Straciliśmy podczas ulewnych deszczy aż 43 tysiące złotych. Wypłaciliśmy także ok. 6 tysięcy zł odszkodowań dla mieszkańców z zalanych gospodarstw.
Gmina ma także inny problem z rowami. - Główny z nich jest w rękach prywatnych. Nie możemy wejść na czyjąś posesję - podkreśla A. Staszkowian. - Już raz coś takiego się zdarzyło. Właścicielka wstępnie się zgodziła, aby udrożnić rów, a potem miała do gminy pretensje - wspomina pani wójt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?