Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc 2020. Wielkanoc inna niż wszystkie. Opinie dziennikarzy "Gazety Lubuskiej"

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Tak, to nie jest Wielkanoc taka, jak wszystkie te, które znamy. A jakie znamy? O swoich całkiem "normalnych", czy też innych niż wszystkie poprzednie Wielkanocach piszą dziennikarze "Gazety Lubuskiej". Wesołych świąt mimo wszystko, gdyż z pewnością będzie to czas zadumy...

Dla mnie każda Wielkanoc była inna i każda wyjątkowa

Gdzieś tam w pamięci utkwiły mi wygrane wybitki albo wizyta babci, która przywiozła olbrzymiego (tak mi się wtedy wydawało) zająca z czekolady, albo lany poniedziałek, gdy do domu wróciłem jak zmokła kura, albo pierwsze gniazdo, jakie sam przygotowałem dla zająca... Wielkanoc często była też podszyta wyjazdem na żużel, a zawsze - rodzinnym spotkaniem w większym gronie i obowiązkowym spacerem, zwykle do lasu, żeby choć na chwilę odejść od stołu zastawionego jajami, białą kiełbasą i pieczystym. W tym roku z żużla nici, z rodzinnego spotkania w większym gronie nici, z obowiązkowego spaceru do lasu nici. Ale może znów wygram wybitki!
Szymon Kozica

Ta historia zdarzyła się w drugiej połowie lat 70.

Byłem studentem, a moja żona już pracowała jako nauczycielka. Na święta na kilka dni zjeżdżaliśmy do naszych rodzin. Żona opiekowała się wówczas drużyną zuchów. Wydawała właśnie gazetkę pod nazwą „Zuchowe Iskierki”. Dzieciaki pisały teksty, wierszyki, robiły rysunki. Ona, oczywiście, to wszystko redagowała. Straszna robota. We wtorek po świętach miało być uroczyste rozdanie, chyba pierwszej w historii tej wiejskiej szkoły, gazetki. W drugi dzień świąt odwiedziliśmy moją siostrę. Usiedliśmy przy stole, gadaliśmy, żartowaliśmy. Córka siostry bawiła się w drugim pokoju. W pewnym momencie uznaliśmy, że jest za cicho. I oto wszystkie egzemplarze nowej, pięknej gazetki były wyjęte z torby, poukładane na podłodze i na okładce każdej z nich widniało napisane flamastrem „Magda klasa I B”...
Andrzej Flügel

Rok temu w czasie Wielkanocy byłem w Gruzji

Tam, oczywiście, dominuje prawosławie, stąd nikt nie czuł jeszcze bluesa. My też nie do końca. Wielkanocne śniadanie, w pustym hostelu (bo przecież przed sezonem) z jajkami niespodziankami w roli pisanek. Rolę wielkanocny rodzinnych odegrały wspominki z Gruzinami. Tak, tak okazało się, że mamy wspólne. Oto połączył nas serial, który w obu państwach bił rekordy popularności. Mowa o „Tri tankista, Gruzin i sabaka”. No nie mówcie, że nie wiecie, o co chodzi, przecież to „Czterej pancerni i pies”. Nasi gospodarze stwierdzili, że Grigorij był bardziej gruziński niż Gruzini. No i do słodkich jajek niespodzianek były wytrawne trunki. Wówczas sądziłem, że to najdziwniejsza Wielkanoc w życiu. Nie przypuszczałem, że w tym roku...
Dariusz Chajewski

Święta Wielkiej Nocy kojarzą mi się z wieloma rzeczami, ale na pewno nie z siedzeniem w domu w wąskim gronie

Zawsze spędzałem je w domu nestorki rodziny, czyli mojej babci. I na podwórku ze zgraną paczką, z którą najpierw szliśmy do kościoła na adorację, klęcząc godzinę (co do minuty!), kolejnego dnia biegliśmy święcić koszyki z jajkami, kiełbasą i babką. Bywało, że szło się w zimowych kurtkach (pamiętam śnieżycę) albo w krótkich rękawkach (wtedy święcenie odbywało się przed kościołem). W lany poniedziałek faktycznie laliśmy się wiadrami i nikt na nikogo nie był zły. Przy świątecznym stole nikogo nie brakowało i niczego (mimo kryzysów lub innych przeszkód). Było rodzinnie, wesoło. Po raz pierwszy będziemy sami, jednak w sercu i myślach zawsze razem. I tego wszystkim serdecznie życzę. I oby więcej takich świąt na odległość już nie było…
Leszek Kalinowski

Święta spędzałam w rodzinnym domu

Tradycji utrzymujemy sporo. I tych kościelnych, i osobistych. Wiadome jest, że rok w rok ktoś będzie się dziwił, jak można nie lubić jaj na twardo (można), a potem znów przypadkowo umoczy krawat w żurku. A ja to kocham. Bo to nieodłączna część naszej familii. Ciężko się więc było pogodzić, że święta spędzimy osobno. Przeważył zdrowy rozsądek. Od czego jest technologia? I tak zaczęłam konstruować dla bliskich instrukcję, jak połączyć wideorozmowę, by przy różnych stołach być razem. Przyjmuję belferski ton, chcę odpalić długie tłumaczenia, a… mej mamie pojęcie tematu zajęło 20 sekund. - Co to za filozofia ogarnąć internet? - spytała jeszcze retorycznie. I przy tej okazji życzę Wam, by nie zabrakło wokół Was bliskich, którzy jeszcze wiele razy Was pozytywnie zaskoczą. A że zrobią to… wirtualnie? Ot, takie święta.
Natalia Dyjas

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska