Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki jubileusz ZEW-u

Wiesław Zdanowicz
Wiesław Zdanowicz
Rozmowa z Grzegorzem Trzebniakiem, prezesem Towarzystwa Sportowego ZEW Świebodzin.

W pierwszym okresie był pan odpowiedzialny za grupę seniorską.

Wtedy była jeszcze w klubie grupa zawodników w tzw. średnim wieku, którą udało się zorganizować. Przystąpiliśmy do rozgrywek zasileni nawet zawodnikami z Zielonej Góry, próbowaliśmy troszeczkę grać, ale było to takie wyzwanie związane z faktem, że część tych zawodników jeszcze miała taką wydolność, że mogła grać. W kolejnych latach ta drużyna w naturalny sposób przestała istnieć.

Od początku rozwinęło się szkolenie najmłodszych roczników.
Był taki okres w historii klubu, że pod szyldem Zewu grały także dziewczyny, w swoim czasie nawet w II lidze. Wszystko to było wówczas takie chimeryczne, ponieważ nie była jeszcze stworzona baza, nie było regularnego szkolenia, nie było systemu, który budowałby kadry przygotowujące do wieku seniorskiego. Odbudowa piłki ręcznej w Świebodzinie to nie jest tylko kwestia zawodników, ale również trenerów posiadających odpowiednie uprawnienia, i chętnych do pracy w klubie; to także sędziowie - boiskowi i stolikowi.

Wielu elementów należało się uczyć, żeby klub zaczął funkcjonować właściwie.
Naszym problemem jest to, że jesteśmy klubem pozaszkolnym. Wprawdzie część naszych trenerów jest nauczycielami, ale nie mamy mocy przygarniania do siebie młodzieży z pozycji bycia nauczycielem, dyrektorem szkoły, bycia w tym środowisku. Jest to pewne utrudnienie w zakresie regularnego szkolenia w poszczególnych grupach wiekowych. Przez te wszystkie lata nauczyciele byli bardzo pomocni - i myślę, że bez pracy Zbyszka Jaroszewicza i „Orlika”, prób Agnieszki Wawrzyniak w „Szóstce” i Henryka Rzechówki, Zew byłby w zupełnie innym miejscu dzisiaj i w poprzednich latach byłoby nam zdecydowanie trudniej. Ale z czasem, poprzez dobrą organizację, przez nowe zarządy w kolejnych kadencjach, które pracowały z większym zaangażowaniem, wreszcie sukcesy sportowe, które zaczęły się budować, powstał klimat, który się napędza.

Po tych osiemnastu latach osiągnęliście coś, czego nigdy do tej pory nie było - takiej bazy szkoleniowej.
I możemy się nią pochwalić na poziomie województwa i w skali kraju, W miastach tej wielkości co Świebodzin, jesteśmy w absolutnej czołówce. Od ub. roku powołaliśmy dwie akademie piłki ręcznej dla najmłodszych dzieci, z którymi pracowali trenerzy Kiersnowski i Wojtala, podczas gdy wcześniej szkolenia na tym poziomie nie prowadziliśmy. Wcześniej rozpoczęte prace zaowocowały tym, że mamy już w tym roku trzy zespoły młodzika młodszego, w kategorii młodzika mamy zgłoszone do rozgrywek dwa zespoły, ale są one tak liczne, że zb udujemy z nich trzeci skład, rotacyjny, żeby wszyscy zawodnicy mogli grać. Ideałem byłoby, żeby w każdym roczniku mieć dwa przeszkolone zespoły.

Rozsypała się drużyna juniora młodszego.
Wiąże się to z problemem kończenia gimnazjum i wyboru drogi dalszej edukacji. Część młodzieży odeszła do innych klubów, do Lubina, czy Gdańska. Rodzice widząc potencjał w swoich dzieciach zaczynają szukać klubów profesjonalnych, które ich zdaniem mogą zapewnić im lepszy rozwój. Nie stajemy na przekór, nie poddajemy ocenie i nie utrudniamy transferu, chociaż robimy wszystko, żeby szkolenie u nas było równie profesjonalne, nie gorsze niż w klubach zewnętrznych, zachęcające do pozostania w naszym klubie. Jeżeli jednak rodzic chce, zawodnik też, nie mamy prawa odmówić transferu. Byłoby nam, oczywiście, łatwiej, gdyby tej tendencji nie było.

Dobrą atmosferę wokół piłki ręcznej, a nawet wyjątkową, tworzy to, co wiąże się z II-ligową drużyną seniorów.
Wystarczy obserwować, co się dzieje na trybunach. Rodzice zaczynają inaczej spoglądać, i zawodnicy również. Spoglądają zazdrośnie na to, co się dzieje w tym zespole i chcieliby w którymś momencie w tym zespole zagrać.

Sprawa się ma zupełnie inaczej przy wyborze szkoły ponadgimnazjalnej i studiów.
Nie ma żadnej szansy, żeby zawodnicy chcieli pozostać w Świebodzinie. Taka jest kolej rzeczy. Musimy się z tym pogodzić. Sądzę, że granie na II-ligowym poziomie to jest coś, co moglibyśmy - dobrze szkoląc zawodników - realizować tak, jak w przypadku tego zespołu, w oparciu o własnych wychowanków, nie szukając jakichś specjalnych wzmocnień.

Te lata, to także zbudowanie dobrej kadry trenerskiej.
W klubie mamy w tej chwili trzynastu trenerów, spośród których czterech z licencją B, co świadczy o jakości naszej pracy, a jednocześnie zaczyna stanowić pewien problem administracyjny. To dlatego, że coraz więcej jest pracy formalnej.

Dla zarządu jest zapewne podstawą do satysfakcji?
Dobrze widać, co przez te osiemnaście lat zarządy zbudowały, co osiągnęliśmy jako klub. Stajemy się niemal lubuską Mekką, zagłębiem piłki ręcznej. Trenujemy i ponosimy koszty, które są coraz większe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska